"We wrześniu ubiegłego roku córka zaczęła naukę w przedszkolu. Sama adaptacja poszła bardzo gładko, myślę, że olbrzymie znaczenie miał fakt, że była bardzo samodzielna i niezależna. Lubi panie i podoba jej się placówka. Każdego dnie rano chętnie wstaje i jest zafascynowana wszelkimi zajęciami. Jakiś czas temu nauczycielki postanowiły usamodzielnić dzieci jeszcze bardziej, ale ten pomysł zupełnie mi się nie podoba.
Córka odpieluchowała się wieku 2 lat i w zasadzie od tamtej pory korzysta z nocnika bez wypadków. Oczywiście, jak przystało na tak małe dziecko, potrzebuje pomocy w ogarnięciu się po skorzystaniu z toalety. Początkowo panie podcierały dzieci, ale teraz stwierdziły, że najwyższy czas na samodzielność.
Od jakiegoś czasu córka wraca z przedszkola totalnie odparzona. Potem w nocy płacze, bo cała strefa intymna jest czerwona. Gdy mówię, by prosiła panie o pomoc, to twierdzi, że ciocie już nie pomagają, bo dzieci przecież są już duże. Ja rozumiem taką naukę, bo trenujemy także w domu, ale nie można takich maluchów pozostawić samych sobie w łazience.
Załamałam się, gdy córka zaczęła wracać także w bieliźnie, na której był ślad kupy. Gdy zgłosiłam sprawę do dyrekcji, usłyszałam, że to najwyższa pora na taką naukę. Ale co to za trening, skoro nikt nie instruuje 3-latków i nie sprawdza, czy robią to dokładnie?
To chore, że dzieci noszą brudne majtki przez pół dnia. Nie dość, że to brzydko pachnie, to przecież robią się rany i dzieci potem cierpią. To przecież także ryzyko infekcji intymnych! Nie sądzę także, by taka samodzielność była dobrym pomysłem, skoro co jakiś czas w przedszkolu pojawiają się owsiki.
To są przecież 3-latki, które jeszcze mają kiepską koordynację, nie podcierają się na siedząco, tylko próbują na stojąco, co z pewnością utrudnia sprawę. Jestem zdziwiona tą sytuacją, bo u starszej córki (w innym przedszkolu) stosowany był np. mokry papier toaletowy, który ułatwiał maluchom zadanie. Nikt nie oczekiwał samodzielności w tym zakresie tak bardzo wcześnie, zwłaszcza po kupie. Panie zawsze sprawdzały pupę po dziecku i chwaliły, gdy zrobiło to dobrze.
Spotkałyście się z podobnym problemem, udało się wam coś wywalczyć? Przecież panie tak robią dzieciakom olbrzymią krzywdę i tak naprawdę niczego nie uczą".
Czytaj także: https://mamadu.pl/168295,dzieci-nosza-w-przedszkolu-pieluchy-to-duzy-problem-dla-wychowawcow