Trening czystości to często długi i żmudny proces. Poczynając od pożegnania z pieluszką, przez korzystanie z nocnika i toalety, po samodzielne oporządzenie się od początku do końca. Część tego treningu dzieci przechodzą w przedszkolu. Nasza czytelniczka ma jednak wątpliwości, czy dokładnie tak on powinien wyglądać. "Na tę naukę potrzeba czasu, ale przecież dzieci nie powinny cierpieć przy okazji" – narzeka Milena.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"We wrześniu ubiegłego roku córka zaczęła naukę w przedszkolu. Sama adaptacja poszła bardzo gładko, myślę, że olbrzymie znaczenie miał fakt, że była bardzo samodzielna i niezależna. Lubi panie i podoba jej się placówka. Każdego dnie rano chętnie wstaje i jest zafascynowana wszelkimi zajęciami. Jakiś czas temu nauczycielki postanowiły usamodzielnić dzieci jeszcze bardziej, ale ten pomysł zupełnie mi się nie podoba.
Samo w łazience
Córka odpieluchowała się wieku 2 lat i w zasadzie od tamtej pory korzysta z nocnika bez wypadków. Oczywiście, jak przystało na tak małe dziecko, potrzebuje pomocy w ogarnięciu się po skorzystaniu z toalety. Początkowo panie podcierały dzieci, ale teraz stwierdziły, że najwyższy czas na samodzielność.
Od jakiegoś czasu córka wraca z przedszkola totalnie odparzona. Potem w nocy płacze, bo cała strefa intymna jest czerwona. Gdy mówię, by prosiła panie o pomoc, to twierdzi, że ciocie już nie pomagają, bo dzieci przecież są już duże. Ja rozumiem taką naukę, bo trenujemy także w domu, ale nie można takich maluchów pozostawić samych sobie w łazience.
Załamałam się, gdy córka zaczęła wracać także w bieliźnie, na której był ślad kupy. Gdy zgłosiłam sprawę do dyrekcji, usłyszałam, że to najwyższa pora na taką naukę. Ale co to za trening, skoro nikt nie instruuje 3-latków i nie sprawdza, czy robią to dokładnie?
Boję się problemów zdrowotych
To chore, że dzieci noszą brudne majtki przez pół dnia. Nie dość, że to brzydko pachnie, to przecież robią się rany i dzieci potem cierpią. To przecież także ryzyko infekcji intymnych! Nie sądzę także, by taka samodzielność była dobrym pomysłem, skoro co jakiś czas w przedszkolu pojawiają się owsiki.
To są przecież 3-latki, które jeszcze mają kiepską koordynację, nie podcierają się na siedząco, tylko próbują na stojąco, co z pewnością utrudnia sprawę.
Jestem zdziwiona tą sytuacją, bo u starszej córki (w innym przedszkolu) stosowany był np. mokry papier toaletowy, który ułatwiał maluchom zadanie. Nikt nie oczekiwał samodzielności w tym zakresie tak bardzo wcześnie, zwłaszcza po kupie. Panie zawsze sprawdzały pupę po dziecku i chwaliły, gdy zrobiło to dobrze.
Spotkałyście się z podobnym problemem, udało się wam coś wywalczyć? Przecież panie tak robią dzieciakom olbrzymią krzywdę i tak naprawdę niczego nie uczą".