Ta szkolna praktyka jest powszechna, ale nielegalna. Wszyscy płacimy – wbrew prawu
Z państwowym systemem oświaty jako rodzic mam do czynienia od 10 lat. I od tych 10 lat każdego września na zebraniu w szkole słyszę: "Potrzebujemy jeszcze papier do ksero". Nauczyciele się zmieniają, szkoły także, a przekaz pozostaje ten sam: papier do kserówek muszą zapewnić rodzice. Forma dowolna: możemy dostarczyć ryzę lub pieniądze na jej zakup.
A jeśli tego nie zrobimy? Co wtedy? Żaden z rodziców obecnych na tych samych zebraniach co ja nigdy się nie zbuntował, ale wyobrażam sobie, że w takiej sytuacji nauczyciel rozłożyłby bezradnie ręce i powiedział, że w takim razie dodatkowych materiałów dydaktycznych nie będzie. Kto na tym ucierpi najbardziej? Oczywiście nasze dzieci (ale też nauczyciele, którzy nie będą mogli korzystać z gotowców).
Czy szkoła ma prawo żądać pieniędzy na ksero?
Jestem na różnych internetowych grupach dla rodziców i całkiem często czytam oburzone posty, że szkoła oczekuje tego papieru lub pieniędzy na ksero. Padają pytania, czy to w ogóle jest zgodne z prawem.
Otóż nie, nie jest. Szkoła publiczna nie ma prawa wymagać od rodziców i/lub uczniów kupowania papieru ani innych pomocy naukowych. Nie może zarządzać zbiórek na materiały plastyczne, wyposażenie sal czy wykup wycieczki. Konstytucja gwarantuje bezpłatną naukę w szkołach państwowych.
Natomiast zgodnie z art. 10 Ustawy – Prawo Oświatowe (ust. 1 pkt 5) to organ prowadzący szkołę (najczęściej miasto) odpowiada za wyposażenie szkoły w pomoce dydaktyczne i sprzęt niezbędny do pełnej realizacji programów nauczania, programów wychowawczo-profilaktycznych, przeprowadzania egzaminów oraz wykonywania innych zadań statutowych.
Jeśli tego byłoby mało, art. 29 ust. 1 Karty Nauczyciela mówi, że podstawowe warunki do realizacji zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych, ma zapewnić placówce organ ją prowadzący.
Płacić za papier w szkole czy nie?
Jeśli więc szkoła wymaga od rodziców pieniędzy na zakup papieru, ci mogą poskarżyć się na to organowi prowadzącemu placówkę lub organowi nadzoru pedagogicznego. Mogą też po prostu odmówić udziału w zbiórce.
No dobrze, tyle prawo, a jednak niemal wszystkie szkoły proszą o wsparcie w zaopatrzeniu w papier. Ja jestem jednym z tych rodziców, którzy nigdy nie protestują, gdy słyszą tę prośbę. Żyjemy w takim, a nie innym państwie, zdążyłam przywyknąć do tego, że brakuje pieniędzy na szkolnictwo (ochronę zdrowia, mieszkalnictwo itp., itd.).
W prośbie o papier ksero nie widzę złej woli placówki oświatowej, tylko informację o stanie finansów naszej gminy i państwa. Mogę wybrać, czy wesprę swoje dziecko i jego nauczycieli, czy nie. Czy ja zubożeję, jeśli zrzucę się na ryzę papieru? Nie, za to edukacja moich dzieci owszem, jeśli tego nie zrobię.
Ja płacę za ksero w szkole
Wychowawca w szkole mojego dziecka otrzymuje od szkoły jedną ryzę papieru na cały rok szkolny. Nie ma szans, żeby to wystarczyło na potrzeby wszystkich nauczycieli uczących w tej klasie, a nawet na wymagania biurokratyczne, takie jak wszelkie zgody i zaświadczenia, które rodzice muszą wypełniać. Coraz częściej zresztą dostajemy je librusem do samodzielnego wydrukowania. Nie każdy ma drukarkę, to dodatkowe utrudnienie. Serio, wolę zapłacić kilka(naście) złotych i nie musieć kombinować.
Pewnie, zamiast rozdawać karty pracy, nauczyciel może wszystko uczniom dyktować. Tylko czy takiej edukacji chcę dla mojego dziecka? No właśnie.
Tak, szkoda, że nauka w szkole państwowej jest bezpłatna tylko w teorii. Jednak ostateczna decyzja dotycząca tego, w jakim stopniu rodzic dokłada się do tej "darmowej" oświaty, należy właśnie do rodziców ucznia. Jeśli nie chcecie płacić za papier czy składać się na Radę Rodziców, po prostu tego nie róbcie. Prawo jest po waszej stronie. A jeśli, tak jak ja, zadecydujecie inaczej, też dobrze. To także wasze prawo, by tam, gdzie to możliwe, decydować o tym, w jakich warunkach uczą się wasze dzieci.