Porażka Czarnka na do widzenia. Nieoczekiwana "zdrada" od swoich, ustawy nie będzie
Dodatkowej pikanterii tej spektakularnej porażce dodaje fakt, że pierwszy podpis pod projektem ustawy "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców" złożył nie kto inny, a właśnie sama Witek. I to uroczyście, w świetle jupiterów, przed kamerami. Dołączył do niej nawet prezes Kaczyński, któremu dobrostan młodych Polaków także leży na sercu, a w tej ustawie upatrywał dla nich wybawienie:
– Dzieci w szkołach są seksualizowane, nawet bardzo małe – grzmiał na konferencji prasowej. – Chodzi o to, żeby dzieci nie były poddawane praktykom, które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych.
Lex Czarnek 3.0 w przebraniu
Ten obywatelski projekt ustawy szybko został nazwany przez opozycję, media, szkoły i rodziców "lex Czarnek 3.0", bo zawierał te same postulaty, co dwa projekty ministra edukacji i nauki zawetowane wcześniej przez prezydenta Dudę.
I chociaż sondaż IBRIS dla "Rzeczpospolitej" nie pozostawiał wątpliwości: 71 proc. rodziców chciało prezydenckiego weta dla lex Czarnek, podobnie jak 60 proc. ogółu respondentów, minister wiedział, gdzie szukać winnych takiego stanu rzeczy: w mediach, które robią Polakom wodę z mózgu (dostrzegają Państwo tę ironię?).
– Jak państwo torpedujecie ustawę przy pomocy wielu kłamstw przez ostatnie kilka czy kilkanaście tygodni, to trudno się dziwić, że jest tego typu sondaż. Dziękuję bardzo – żachnął się Czarnek na konferencji prasowej i wyszedł z sali.
Lex Czarnek będzie i już!
Po drugim prezydenckim wecie Przemysław Czarnek odgrażał się, że ustawa i tak wejdzie, a lex Czarnek 3.0 nie będzie różniło się od projektów, które odrzuciła głowa państwa.
– Nie możemy pozwolić na to, żeby organizacje pozarządowe wchodziły do szkół bez wiedzy rodziców na temat tego, czego uczą – bo uczą świństw, zwłaszcza w wielkich miastach. To dla pana prezydenta było jasne do zeszłego tygodnia – tak skwitował minister podczas radiowego wywiadu decyzję Andrzeja Dudy.
I tu właśnie w sukurs ministrowi przyszedł wspomniany "obywatelski" projekt ustawy, czyli de facto lex Czarnek 3.0. O tym, jak ważne dla PiS-u było przepchnięcie tej ustawy jeszcze przed wyborami, najlepiej świadczy tempo prac: projekt trafił do Sejmu 19 lipca, dwa dni później już skierowano go do pierwszego czytania, kilka dni później został wysłany do zaopiniowania przez organizacje samorządowe. W połowie sierpnia Sejm przyjął uchwałę. To nie mogło się nie udać!
A jednak! Decyzją Ewy Witek ostatnie posiedzenie Sejmu mijającej kadencji nie odbędzie się. To zaś oznacza, że lex Czarnek trafia do kosza. Uchwaloną w sierpniu przez Sejm uchwałę odrzucił Senat, a bez tego posiedzenia Sejm nie może zająć się senackim wetem.
Zielone światło dla NGO w szkołach
Przypomnijmy, że ustawa miała wprowadzić zakaz działalności pozarządowych organizacji "promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci". Poprzez "seksualizację" autorzy projektu i posłowie PiS rozumieli m.in. edukację seksualną wykraczającą poza kalendarzyk małżeński i kościelne nauki.
I w ten oto sposób polscy uczniowie, dzięki decyzji Elżbiety Witek, nadal będą uczyć się "świństw", rzadziej zachodzić w niechciane ciążę, dowiedzą się, że świat nie jest czarno-biały, a światopoglądu nie narzuca rząd. Co za pech, ministrze Czarnek, że nie udało się tych dzieci uratować!