Syn poszedł do 4 klasy państwowej podstawówki. Codziennie tracę przez to pieniądze
"Dzień dobry, chciałabym zapytać innych rodziców, jak u nich jest rozwiązana kwestia obiadów na szkolnej stołówce. Minął dopiero tydzień szkoły i może to wina organizacyjnego bałaganu, ale na razie jestem załamana, a te szkolne obiady to dramat!!!
Mój syn poszedł do czwartej klasy i na razie jest hardcore ze wszystkim. Wiadomo, po trzech latach w jednej sali, z jednym nauczycielem, nagle musi się przestawić na lekcje z różnymi nauczycielami, w różnych salach. Dzieciaki są zagubione, ciągle szukają odpowiedniej klasy, gubią się, spóźniają na lekcje. Syn się bardzo stresuje, bo mówi, że niektórzy nauczyciele ich straszą, że teraz żarty się skończyły i zaczyna się ciężka praca.
I jakby tego było mało, to doszedł problem z obiadami. Do teraz było to rozwiązane tak, że dzieci z klas 1-3 miały obiady na osobnych przerwach. Były też podzielone, więc nigdy nie było tłoku i zawsze zdążyły zjeść obiad. Ale teraz 4 klasa musi już normalnie jeść ze starszymi klasami i to się okazuje dużym problemem.
Kolejki na stołówkę są ogromne i mojemu synowi przez tydzień ani razu nie udało się zjeść obiadu, bo kończyła się przerwa! Jestem wściekła, bo nie dość, że syn jest cały dzień w szkole bez ciepłego posiłku i po prostu jest głodny, to jeszcze to wyrzucanie pieniędzy w błoto, przecież ja za te obiady płacę i to dużo!!!
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nikt w szkole nie pomyślał o tym, żeby tymi czwartoklasistami na początku roku się zaopiekować i nauczyć ich, jak korzystać ze stołówki w tym nowym wydaniu. Przecież na przykład mogłyby na początku być pierwsi w kolejce. A tak to od razu wrzucili ich na głęboką wodę! To są przecież jeszcze małe dzieci i ta czwarta klasa to jest w ogóle duży stres i zmiana dla nich, a tu jeszcze nie mogą zjeść obiadu (za który rodzice płacą przecież!).
Pytałam innych rodziców z klasy syna, czy ich dzieciom udaje się zjeść obiad na przerwie, i okazuje się, że też nie! Napisałam więc do nowego wychowawcy ze skargą i prośbą, żeby coś z tym zrobili, bo to nie może być tak, że takie małe dziecko jest cały dzień bez ciepłego (opłaconego!) posiłku. I że dzieci płaczą, jak wracają do domu, bo są głodne!
Odpisał mi, że nic nie może zrobić i że z czasem to się unormuje, a dzieci nabiorą wprawy w szybkim jedzeniu obiadu na przerwach. I że teraz dodatkowo jest problem, bo jest jakieś zamieszanie z czipami obiadowymi, więc to wydawanie obiadów trwa dłużej i dlatego to tak wygląda, że nie wszystkim udaje się zjeść obiad.
No ciekawa jestem, poobserwuję to jeszcze chwilę, ale jak się nic nie zmieni, to napiszę skargę do kuratorium! Proszę, napiszcie, jak wygląda kwestia obiadów dla czwartych klas w waszych szkołach. Czy też jest taki bajzel?".
Czytaj także: https://mamadu.pl/173762,ceny-za-obiady-w-szkolach-i-przedszkolach-niezgodne-z-prawem-tak-mowi-rpo