Czułam się na all inclusive jak dziwadło. Serio uważacie, że to normalne?

Redakcja MamaDu
03 sierpnia 2023, 12:22 • 1 minuta czytania
All inclusive dla wielu osób to wygodne rozwiązanie. W cenę wliczone jest jedzenie i napoje w zasadzie bez żadnych ograniczeń. Jednak czy to oznacza, że sami powinniśmy zrezygnować z limitów i zdrowego rozsądku? Edyta ze swoją rodziną po raz pierwszy wyjechała na taki wyjazd. Ten jakże mocno wychwalany "luksus" zrujnował jednak jej wakacje.
Zapłaciłem, więc mi się należy! – takie podejście do zagranicznych urlopów ma wielu Polaków. fot. Albin Marciniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Słyszeliśmy tyle dobrych opinii o wakacjach all inclusive, więc w tym roku stwierdziliśmy, że i my spróbujemy. Nie mamy farta z pogodą nad Bałtykiem, dodatkowo ceny nas odstraszyły. Za niewielką dopłatą słońce i masa atrakcji w Tunezji? Aż żal nie skorzystać. Jednak ten 'raj na ziemi' nie jest dla wszystkich, a na pewno nie dla mnie.


Był zachwyt, a potem lęk

Muszę przyznać, że zachłysnęliśmy się formułą tak urozmaiconego bufetu i open baru. Ponieważ wszystko jest opłacone, nic nie trzeba liczyć i kalkulować, wystarczy nałożyć na talerz. Mogliśmy popróbować nowych rzeczy, a także nie martwić się o dzieciaki, które zawsze sobie coś znalazły do jedzenia. Ten luz ma jednak swoją cenę.

Poza jedzeniem w cenę wliczony jest alkohol i to jest potwornie zgubne. Bar jest otwarty już od 10, co oznacza, że pierwszego drinka z powodzeniem można wypić jeszcze przed południem i mało kto się hamuje. Robił to także mój mąż. Po śniadaniu rozkładaliśmy się na leżakach i przed pierwszą kąpielą odbywała się wycieczka po napoje. Ponieważ soki były niezbyt smaczne, synowie wybierali wodę, a mąż piwo.

Początkowo podchodziłam do tematu na luzie, w końcu jest lato. Podczas gdy ja rozsądnie nadrabiałam wodę, on pił na zmianę piwo i kolorowe drinki. Przy upale i braku nawodnienia nie trzeba było długo czekać na efekty... Niestety było tak każdego dnia. W 'takim' stanie nie nadawał się do opieki nad dziećmi, zwiedzania, a czasem nawet rozmowy.

Źle korzystam z all inclusive?

Podczas gdy ja się wściekałam, że przez niego nie ma urlopu, słyszałam, że na własne życzenie, bo nie umiem się wyluzować. Dowiedziałam się, że na tym polega all inclusive, skoro alkohole są w cenie, to zamierza je pić, bo już za to zapłacił. Skoro nie chcę, nie muszę, ale 'marnuję' kasę, która zapłaciliśmy. Twierdził, że przecież nie jest pijany, a ja histeryzuję, bo nic złego się nie dzieje.

Gdy zaczęłam się rozglądać wokoło, miałam wrażenie, że tę 'filozofię' wyznają także inni. Niby nie byli pijani, ale też nie trzeźwi. Turyści ciągle popijali napoje ze procentami, absolutnie nie przejmując się, że mają dzieci pod opieką. Myślę, że nie przesadzę, stwierdzając, że to Polacy na all inclusive starają się nachapać, ile wlezie, nie tylko na stołówce, ale także i w barze. Po co pić wodę czy sok, skoro można w to miejsce wypić droższy alkohol?

To absolutnie smutne i przerażające, że mało kto się nad tym zastanawia. To przecież bardzo niebezpieczna praktyka, gdy masz pod opieką dzieci czy chcesz wejść do wody popływać. Absolutnie mi się nie podoba i myślę, że więcej na takie rodzinne wakacje nie pojadę, szczególnie z podejściem mojego męża".

Czytaj także: https://mamadu.pl/175469,zamiast-zwiedzac-wola-kursowac-do-baru-tym-trendem-krzywdzicie-dzieci