"Szukam niani, podałam wymagania i stawkę. Zwyzywali mnie od nowobogackich madek"

Hanna Szczesiak
07 lipca 2023, 13:57 • 1 minuta czytania
Znalezienie odpowiedniej niani dla dziecka jest dla wielu rodziców stresującym doświadczeniem. Dla Gosi stres był podwójny: nie tylko dlatego, że szuka kogoś, komu będzie mogła zaufać i powierzyć opiekę nad dziećmi, ale też ze względu na reakcje internautów po tym, jak zamieściła w sieci swoje ogłoszenie.
Ogłoszenie o pracę niani zbulwersowało członkinie grupy. Fot. Helena Lopes/Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jakiś czas temu furorę zrobiło ogłoszenie o pracę zamieszczone na lokalnej stronie typu "Spotted". Anonimowy rodzic poszukiwał opiekunki dla czwórki dzieci. Za pracę w godzinach od 8:20 do 15 oferował... 40 zł. Nie za godzinę – za dzień. W komentarzach, jak można się domyślić, zawrzało. Stawka 40 zł za cały dzień opieki nad czwórką dzieci została uznana – słusznie – za poniżającą.


Po tym, jak o ogłoszeniu zaczęły się rozpisywać polskie media, napisała do nas Małgosia (imię zmienione). Sama dodała podobne ogłoszenie w lokalnej grupie na Facebooku – od września wraca do pracy i szuka opieki dla 3-letniej córeczki i 1,5-rocznego synka. W ogłoszeniu umieściła swoje wymagania, zakres obowiązków i stawkę. W odpowiedzi przeczytała, że jest "madką" i "szuka głupiego". Gosia zastanawia się, czy jej wymagania rzeczywiście są tak absurdalne, jak przedstawiono to w komentarzach do jej wpisu.

Dodała ogłoszenie o pracę dla niani i została wyśmiana

"Kiedy przeczytałam, co te kobiety wypisywały pod moim ogłoszeniem, po prostu się rozpłakałam. Chciałam być uczciwa, dokładnie rozpisałam, kogo szukam i ile mogę zapłacić, a poczułam się, jakbym podłożyła się głodnym lwicom na pożarcie. Bez zbędnego wstępu, skrócę, co napisałam w ogłoszeniu.

Szukam uśmiechniętej, wesołej niani z podejściem do dzieci. Może być studentką, może być starszą panią, która chce sobie dorobić do emerytury, nie ma to dla mnie znaczenia. Chciałabym po prostu, żeby była dobrą osobą o podobnym podejściu do naszego – jesteśmy z mężem zwolennikami rodzicielstwa bliskości, cenimy filozofię Marii Montessori, więc szukamy kogoś, kto nie daje klapsów, nie krzyczy, nie sadza przed telewizorem, kto jest kreatywny, ciepły.

Praca 5 dni w tygodniu przez ok. 5 godzin dziennie – zaprowadzenie naszej córeczki do przedszkola, a potem opieka nad synkiem. Karmienie go, przewijanie, doglądanie, zapewnianie mu rozwijających zabaw. Do tego odgrzanie obiadku, który wcześniej przygotowaliśmy, poskładanie dziecięcych ubranek, uprzątnięcie zabawek. Oczywiście kawa i herbata do dyspozycji.

Za taką pracę zaproponowałam stawkę 23,50 zł za godzinę. Gdyby córeczka musiała zostać w domu, stawka wzrosłaby do 28,50 zł. Do tego oczywiście umowa. Mąż jest prawnikiem i ważne jest dla nas, żeby wszystko było legalne.

Pod postem pojawiło się ze 100 komentarzy. Kilka pań poprosiło, żeby się do nich odezwać, ale cała reszta to były obelgi. Że jestem madką szukającą jełopa do pracy, że kto za tyle przyjdzie pracować, że to nawet nie jest cały etat, więc jak ktoś szuka pracy na stałe, to z pensji ode mnie nawet nie wyżyje. Popełniłam błąd, bo napisałam o tej umowie i mężu prawniku, więc zaczęły się nawet prywatne wycieczki, że chyba nas stać, żeby godnie płacić.

W przyszłym tygodniu mamy rozmowy z dwiema paniami, ale zaczęłam się zastanawiać, czy ich nie odwołać. Może powinnam zostać w domu, posiedzieć jeszcze z rok z synkiem, a potem posłać go do przedszkola i tyle. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę to jest taka słaba stawka... Wydawało mi się, że dla kogoś bez doświadczenia pedagogicznego albo w trakcie studiów to może być fajna oferta, a zarzucono mi, że chcę wyzyskiwać ludzi. To ile w takim razie miałabym zapłacić? Jakbym podała stawkę 40 zł, to i tak znalazłby się ktoś, kto uznałby, że to za mało.

Tam pojawiały się argumenty, że to takie malutkie dziecko, że trzeba mu zmieniać pieluchy i za to należy się więcej. I że powinnam zwracać za paliwo, bo mieszkam na obrzeżach miasta. I że nic nie napisałam o wyżywieniu, a przecież niania też musi jeść... Przecież to dla mnie oczywiste, że lodówka nie byłaby zamknięta na kłódkę!

Sama nie wiem, czy szukać tej niani, czy na razie sobie odpuścić".

Czytaj także: https://mamadu.pl/165421,jak-legalnie-zatrudnic-nianie-i-kontrolowac-prace-prawniczka-wyjasnia