Nie trenujmy dzieci do "bycia zajętymi". Nauczmy je po prostu żyć

Magdalena Woźniak
05 czerwca 2023, 12:56 • 1 minuta czytania
Kiedy ostatnio spędziliście państwo dzień na "niczym"? Kiedy pozwoliliście sobie na czas, w którym udało wam się wyłączyć głos, który narzucał na was presję? Ten jej rodzaj, który jest jak oddech na plecach, który nie pozwala się wyciszyć. Wiem, że to niełatwe. A psycholodzy wiedzą już, że możemy to samo zrobić naszym dzieciom, zbyt wcześnie.
Dzieci mają prawo do dzieciństwa, do zwyczajnego "bycia". Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ann Hansen jest przewodniczką dla rodziców, matką. Prowadzi kursy i szkolenia, by wspierać rodziców w tej trudnej, choć wartościowej podróży, jaką jest rodzicielstwo.


W ostatnim czasie poruszyła kwestię trenowania dzieci od najmłodszych lat do produktywnego spędzania czasu, do wypełnienia go w każdej szczelinie. I napisała wprost, jak wiele im tym odbieramy.

Czym dla ciebie jest czas?

Bycie zajętym nie zawsze oznacza to samo, co wykonywanie działań celowych, mających znaczenie. Bycie zajętym nie definiuje bycia w skupieniu, uważności na to, co właściwie robimy. Niczego nie mówi o jakości naszych działań.

Umówmy się – nie jesteśmy w stanie być wciąż zajętymi. To po prostu nie jest normalne, nie jest dobre, nie jest naturalne. Nasz mózg, ciało, umysł, potrzebują czasu bezproduktywności, czasu nijakiego, który tak naprawdę jest bardzo "jakiś". Jest znaczący, jest potrzebny, jest niezbędny, jeśli tylko zachowujemy równowagę pomiędzy nim a czasem produktywnych działań.

Jest bardzo dobrze widziane we współczesnym świecie bycie osobą zajętą, osobą, do której grafiku należy uprzedzić się z należytym wyprzedzeniem. Osoba, która jest zajęta, ma wypełniony terminarz, to ktoś, kto się liczy. Ktoś, kto z całą pewnością wykonuje bardzo ważną pracę i jest niezwykle szanowany.

Wiedzą państwo, tak dobrze, jak ja, że to nie do końca tak jest…

Co więcej, badania społeczeństw rozwijających się nie pozostawiają złudzeń: dążenie do wypełnienia całego naszego czasu obowiązkami prowadzi do wzrostu napięcia, depresji, nerwic i ogólnego poczucia nieszczęścia.

Zatrzymajmy więc tę karuzelę, którą Hansen nazwała wprost "epidemią" naszych czasów. Nie trenujmy dzieci do wypełniania swojego dnia tylko produktywnymi działaniami. Dzieciństwo i w ogóle człowieczeństwo nie jest o tym. Nie zakłada bycia najbardziej szanowanym, wiecznie zajętym obowiązkami człowiekiem. Zakłada bycie po prostu człowiekiem.

Takim, który czasami ma wszystkiego dość, musi odłożyć telefon, potrzebuje wyciszenia, wyregulowania układu nerwowego. Takim, który nie ma ochoty na kolejne small talki, na negocjacje, na naukę kolejnego języka obcego.

Takim, który chce tylko leżeć na trawie i patrzeć, jak chmury suną po niebie. Wszyscy jesteśmy tacy sami, zbyt często tylko o tym zapominamy.

Czytaj także: https://mamadu.pl/174020,uwolnijmy-nasze-dzieci-od-potrzeby-przynoszenia-nam-dumy