Nie wolno bagatelizować barwy wydzieliny z piersi w ciąży. Historia matki trojga dowodem
- Kate Grainger była w 32 tygodniu ciąży, kiedy zauważyła, że jej siara ma czerwonawo-różowy kolor.
- Kilka tygodni później u kobiety zdiagnozowano potrójnie ujemnego raka piersi trzeciego stopnia.
- Australijkę czeka rok bardzo trudnego leczenia z dala od trójki dzieci.
Kate jest nauczycielką. To była jej trzecia ciąża, miała już 4-letniego synka Leo i 2-letnią córeczkę Iris. Początkowo nie przejęła się nietypowym kolorem siary, uznając, że w ciąży po prostu zdarzają się "dziwne rzeczy". Kiedy trzy tygodnie później podczas wizyty u ginekologa powiedziała o dziwnej barwie siary, lekarz skierował ją na USG piersi.
"Mój świat się zawalił"
Podczas tego badania wykryto u niej narośl wielkości orzecha włoskiego. Oprócz guza, u Kate znaleziono też powiększony węzeł chłonny oraz poszerzone przewody mlekowe w całej piersi. Po wielu badaniach i biopsji otrzymała diagnozę: potrójnie ujemny rak piersi (TNBC) trzeciego stopnia.
– To był czysty strach, czysty terror, szok i przerażenie – opowiada o tym wydarzeniu Grainger w australijskim serwisie 7life. – To było jak wyrok śmierci, po prostu koniec gry. Poczułam się, jakby mój świat się zawalił.
Po otrzymaniu diagnozy Kate dowiedziała się, że następnego dnia musi mieć wykonane cesarskie cięcie. Synek Grainger, Heath, urodził się 25 lutego 2023 roku, a mimo ponurych okoliczności jego mama wspomina ten dzień z dużym wzruszeniem: – To było najpiękniejsze przeżycie – mówi. – To było moje trzecie cesarskie cięcie i zdecydowanie najlepsze. Czułam się, jakby moje ciało powędrowało do gwiazd i z powrotem. Po prostu euforia – wspomina.
"Czułam tylko absolutny strach"
W kolejnych tygodniach po porodzie ta dzielna mama trojga kursowała między oddziałem neonatologicznym a onkologicznym. Przeszła serię dalszych badań, które pozwoliły ustalić plan leczenia.
Dziewięć dni po porodzie przeszła pierwszą z około 20 sesji chemioterapii. Czeka ją jeszcze operacja: podwójna mastektomia, radioterapia i prawdopodobnie dalsza chemioterapia. Kate przebywa 1400 km od domu, bo jej rodzina mieszka w odległej i słabo zaludnionej części Australii, gdzie nie ma odpowiednich placówek medycznych do takiego leczenia.
– Rak, chemioterapia, noworodek i dwoje małych dzieci oraz bycie z dala od domu – wylicza Kate. – Okropnie jest przez to przechodzić, ale wszędzie spotykamy się z ogromną życzliwością. Ludzie są po prostu niesamowici – podsumowuje ze wzruszeniem.
"Mamy tyle szczęścia"
Podkreśla też, jak ogromne wsparcie znajduje w swoim mężu. – W czasie między diagnozą a rozpoczęciem leczenia budziłam się rano i czułam się jak sparaliżowana – opowiada. – Nie mogłam mówić, czułam tylko absolutny strach. A mój mąż był naprawdę dobry w przywracaniu mnie do rzeczywistości. On naprawdę działa na mnie uspokajająco, siedzi obok mnie i wszystko ze mną omawia.
Lekarze oceniają, że Grainger i jej rodzina będą musieli spędzić około roku z dala od domu. To, poza lękiem o życie potrójnej mamy, oznacza też zmartwienia finansowe. Zorganizowano dla nich zbiórkę pieniędzy, żeby pomoc im w wydatkach na zakwaterowanie, wyżywienie, loty i opiekę. Kobieta jest wzruszona hojnością darczyńców. – Mamy tyle szczęścia, że otrzymujemy takie wsparcie. To jest po prostu cudowne – mówi.
Potrójnie ujemny rak piersi (TNBC)
Ten typ nowotworu występuje u około 10-15 proc. chorych na raka piersi, u młodych kobiet częściej. Szybciej się rozprzestrzenia, a jego leczenie wymaga chemioterapii nawet przy niewielkich guzach. W przypadku TNBC istnieje wyższe ryzyko przerzutów do płuc, wątroby, mózgu i kości. Rokowania na przeżycie pięciu lat określa się na 11 proc.
źródło: 7news.com.au, termedia.pl, amazonkifederacja.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/156349,boskie-matki-fundacji-rak-n-roll-kobiety-w-ciazy-chore-na-raka