Gdy przychodzą goście, chowa zabawki dzieci. Nie krytykuj – jej tłumaczenie ma sens
- Gdy dziecko nie chce się dzielić, wielu rodziców głowi się, jak nauczyć swoją pociechę tej trudnej sztuki.
- Pewna mama zdradziła, że nie skupia się na nauce dzielenia. Zamiast tego pozwala dzieciom wybierać zabawki, którymi dzielić się nie muszą.
- Jej metoda wywołała skrajne emocje wśród internautów.
Emily Feret jest matką dwójki dzieci. Kobieta wyznała niedawno na swoich kanałach w mediach społecznościowych, że czteroletnia Hannah i dwuletni Levi nie są przez nią zmuszani do dzielenia się swoimi zabawkami czy prywatnymi rzeczami. Jeśli na to nie mają ochoty, nie muszą się dzielić ani z przyjaciółmi, którzy ich odwiedzają w domu, ani ze sobą nawzajem.
To jest tylko moje!
Nie jest oczywiście tak, że mali goście nie mają się czym bawić. Kobieta wprowadziła jednak w swoim domu pewną zasadę: przed wizytą gości zabawki są dzielone na "te osobiste" i takie do wspólnej zabawy. Jeśli malec uzna, że dana zabawka jest jego i nie chce się nią z nikim dzielić, mama ją chowa. Zabawki, którymi chce się podzielić, bawią się wszyscy.
Jeśli podczas wizyty jej dziecko zabiera zabawki gościom, mama przypomina, że te rzeczy są do wspólnej zabawy. Malec wie, że następnym razem musi lepiej przemyśleć swoją decyzję. "Gdybym jako osoba dorosła nie chciała się czymś dzielić, nikt by mnie do tego nie zmuszał. Darzę więc moje dzieci takim samym szacunkiem, jak darzy się dorosłych" – wyznała w rozmowie z SWNS, dodając: "Traktuję moje dzieci jak ludzi".
Czy to dobry pomysł?
Nie wszystkim spodobało się takie podejście do zabawek. Niektórzy uznali, że wychowa egoistów i snobów, a dzielenie się jest ważnym elementem socjalizacji i nawiązywania bliskich więzi z innymi. Część internautów rozumie z kolei, że dzieci Emily nie dzielą się zabawkami z obcymi, jednak zabieranie zabawek przed gośćmi jest już dla nich niezrozumiałe.
Większości osób spodobała się jednak ta metoda. Co więcej, stali obserwatorzy Emily uważają, że jej sposób na wychowanie dzieci jest bardzo spójny. Kobieta wielokrotnie przyznawała, że kieruje się zasadami łagodnego rodzicielstwa. A takie podejście do zabawek jest jej zdaniem wyrazem szacunku do własnych dzieci.
"Szczerze mówiąc, chociaż dzielenie się jest dobrą lekcją bycia miłym dla innych, niezmuszanie dzieci do tego jest również ważne, ponieważ pomaga im wyznaczać osobiste granice, a to jest bardzo ważne. Wydaje mi się, że tak budujesz duże zaufanie między tobą a twoimi dziećmi. Wiedzą, że można ci powiedzieć, że mają granicę x, a ty ją będziesz respektować" – napisała jedna z mam.
Z szacunkiem
Emily stara się spokojnie rozmawiać z dziećmi i unika podnoszenia głosu. "Staram się schodzić na ich poziom i rozmawiać spokojnie. Jeśli podniosę głos, przeproszę i wyjaśnię, dlaczego krzyczałam" – zdradziła. Nigdy także nie daje kar swoim dzieciom i stawia głównie na naturalne konsekwencje. Kobieta przyznaje, że daje dzieciom sporo luzu i do niczego ich nie zmusza. Jednocześnie nadal są ustalone określone zasady i granice. "Chcę, aby moje dzieci miały coś do powiedzenia i wyrażały siebie, o ile nie krzywdzi to ich ani nikogo innego" – wyjaśnia.