To zdanie wypowiadane przez dziecko to kod. Tak mówi ci, że miało zły dzień

Magdalena Woźniak
01 grudnia 2022, 14:14 • 1 minuta czytania
Istnieje jedno zdanie, które przez dzieci wypowiadane jest często. Może nas zmylić ta częstotliwość, jednak dla rodziców, którzy podążają za swoim dzieckiem i znają je, ono ma inne znaczenie w różnych sytuacjach.
Dziecko nie zna technik radzenia sobie ze stresem. Fot. Anna Shvets/ Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zobacz, kto jest po drugiej stronie

Nie tak dawno, opowiedziałam pewnej mądrej kobiecie, psychoterapeutce, scenę z naszego rodzinnego życia. I ona potwierdziła to, co czułam instynktownie, a co jest fajną wskazówką dla każdego rodzica.


Scena była taka, zwyczajna:  Jesteśmy w domu, jest popołudnie, środek tygodnia. Nasza córka skacze po kanapie, zaczepia swojego tatę, przytula się, odchodzi, znowu wraca. Siada mu na brzuchu. On wpatrzony w ekran telefonu, jest obok, jednak trochę nieobecny. Nie odpycha jej, nie przeszkadza mu, ale nie ma między nimi interakcji.

W końcu mała zwraca się do niego wprost i pyta: "Pobawisz się ze mną?" – On coś odpowiada, ale niezbyt wyraźnie i liczy na to, że dziecko znów zajmie się włączoną bajką. Więc ona ponawia pytanie, po kilku minutach i ja już, obserwując tę scenę, wiem, że ona próbuje powiedzieć coś jeszcze. I że jej komunikat odbija się od „ściany”. I że w każdym z nas narasta z tego powodu niepokój.

Nie jest tak, że to pytanie z ust naszych dzieci zawsze oznacza trudności. Może być próbą nawiązania kontaktu, po prostu. Bardzo często jednak po tym, jak słyszę te słowa i wchodzimy w zabawę, podczas jej trwania córka potrafi opowiedzieć nam coś, co było dla niej przykre tego dnia.

Tym jest dla niej zabawa, tym jest dla niej obecność. Chodzi bardziej o zwrócenie na nią uwagi, wzroku, w stu procentach, bez zasłony w postaci bajki, krzątaniny, telefonu. Uważna czułość to jest określenie, chyba dla mnie najważniejsze w moim macierzyństwie.

Dziecko chce być usłyszane, widziane, wysłuchane. Z uważnością i z czułością, jaką tylko rodzic może mu dać.

Kiedy ostatnio słyszeliście z ust swoich dzieci pytanie: "Pobawisz się ze mną?" – w jakiej sytuacji wtedy byliście i czy jesteś w stanie odgadnąć, co może się z tym zdaniem kryć?

Bardzo często za tymi słowami stoi niespełniona potrzeba, jednak nie jest oczywiste, jaka to potrzeba. Nie zawsze chodzi tylko o rozrywkę, o metodę na zniwelowanie nudy. Za tym pytaniem niezwykle często kryją się poważniejsze potrzeby, a niekiedy również pierwsze problemy dziecka.

Jak to działa?

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że miałaś naprawdę ciężki dzień. Każdy z nas te trudności definiuje inaczej, jednak w końcu, o zmierzchu, wszyscy jesteśmy w podobnym położeniu. Jeżeli dzień był trudny, próbujemy go jak najszybciej zakończyć, rozładować stres, porozmawiać z kimś, komu na nas zależy.

Dziecko czuje się podobnie. To, co nas od siebie odróżnia, to dojrzałość psychiczna i emocjonalna i wyposażenie w techniki radzenia sobie z tym złym, trudnym, które się tego dnia wydarzyło.

Raczej nie zdarzy się tak, że czteroletnia dziewczynka przyjdzie do nas i powie: "Miałam ciężki dzień w przedszkolu, było mi smutno, pokłóciłam się z koleżanką, chciałabym o tym z tobą porozmawiać". Powie jednak coś innego i tym czymś bardzo często będzie po prostu: "Pobawisz się ze mną?".

Zabawa, niedoceniona, a dla dziecka pierwsze i fundamentalne właściwie narzędzie do rozładowania napięcia. Od pierwszych kroków, pierwszych świadomych doznań. Zabawa jest tym, dzięki czemu poznaje świat, uczy się pojęć, definicji, znaczenia. Odkrywa świat wyobraźni, spotyka się ze swoim „ja”, a także z tymi, z którymi w zabawie uczestniczy. Zabawa jest potężna.

I w niedojrzałej emocjonalności dziecka stanowi jedyne dostępne i bardzo potrzebne narzędzie rozładowania trudnych doświadczeń.

Czytaj także: https://mamadu.pl/167434,odkladam-telefon-i-nie-czuje-ze-cos-mnie-omija-jestem-tu-dla-mojej-corki