Rząd się ucieszy, Polacy przestają się rozwodzić. Powód daje do myślenia

Marta Lewandowska
09 września 2022, 14:57 • 1 minuta czytania
Do sądów w Polsce wpływa coraz mniej wniosków rozwodowych. Jak podaje Monday Media, w pierwszej połowie 2022 roku do sądów wpłynęło 38,7 tys. pozwów. To o 0,2 proc. mniej niż przed rokiem. Czyżbyśmy zaczęli czynić wszystko, aby nasze małżeństwa były zgodne, szczęśliwe i trwałe? Niezupełnie.
Rozwodów coraz mniej, te dane są niepokojące. Fot. Zbyszek Kaczmarek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rozwodzą się wszyscy

Prawnik rodzinny Paweł Budrewicz zauważa, że wnioski rozwodowe, które wpływają do sądów, składają zarówno małżonkowie z krótkim stażem, jak i ci, który spędzili razem wiele lat. Choć formalne przyczyny podawane przez małżonków są różne, zdaniem prawnika wszystkie mają wspólną przyczynę - zły dobór partnera. 


Zdaniem ekonomisty Marka Zubera często małżonkowie rezygnują z zakończenia małżeństwa nie z miłości czy zawarcia porozumienia, ale dlatego, że na rozwód ich nie stać. Ekspert zwraca uwagę, że dziś znacznie ważniejszym czynnikiem sprawiającym, że związek przetrwa, jest wspólny kredyt hipoteczny. W dobie kryzysu ekonomicznego nie stać nas, żeby spłacić byłego małżonka lub zaciągnąć drugi kredyt hipoteczny, a gdzieś mieszkać trzeba...

- Osoby łączące się w pary prawdopodobnie zdają sobie sprawę z tego, że odsetek rozwodów jest spory, a liczba ludzi rozczarowanych małżeństwem – jeszcze wyższa. My natomiast nie wierzymy, że ta sytuacja dotyczy nas statystycznie tak samo. Jest to swego rodzaju zniekształcenie poznawcze, którym kierujemy się, dokonując wyborów – komentuje psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl.

Z romantyzmu nie wyżyjemy

Polacy, szczególnie ci urodzeni w latach 90. daniem ekspertów znacznie różnią się od rodziców i dziadków. Dla nich małżeństwo już nie wiąże się z tradycją. Biorą ślub w romantycznym porywie i na początku wierzą, jak mówił psycholog, że ich statystyki nie dotkną. Starają się, łagodzą konflikty, jednak z czasem ten zapał mija. 

Łączą się w pary, aby móc kupić dom lub mieszkanie, a potem, w pojedynkę nie mają szans tego domu utrzymać, więc trwają w nieszczęśliwych związkach, aby mieć gdzie mieszkać, a frustracja narasta.

Na rozwód stać mieszczucha

Jak wynika z danych prezentowanych przez Monday Media, najwięcej wniosków rozwodowych wpływa do sądów w miastach, w których statystyczny mieszkaniec zarabia najwięcej. Tam częściej ludzi stać na życie w pojedynkę, niż np. na wschodniej ścianie kraju, gdzie zarobki są niższe.

Choć dane za pierwszą połowę 2022 roku nie są dramatycznie różne od tych z analogicznego okresu w 2021 roku, to mówią dość jasno o tym, że inflacja zamyka nas w nieszczęśliwych związkach. Od jakiegoś czasu obserwujemy taką tendencję, im mniej mamy pieniędzy, tym mniej jest rozwodów. 

Zdaniem ekspertów te spadki nie świadczą o dobrej jakości związków, tylko o tym, ze część par odkłada rozwód na lepsze czasy. Część osób trwa w tym czasie w związkach, gdzie występują różne formy przemocy. A jeśli dodamy, że z roku na rok ślubów w Polsce jest coraz mniej, to nawet ten spadek pozwów nie napawa optymizmem.

– Jeśli nie zmieni się prawo, to w 2023 roku rozwodów będzie o 2% mniej lub o 2% więcej w porównaniu z 2022 rokiem, chyba że rząd powróciłby do pomysłu wprowadzenia w życie przepisów utrudniających rozwody. Wówczas w ciągu co najmniej trzech miesięcy poprzedzających wejście w życie takiej zmiany należałoby się spodziewać wzrostu rozwodów o kilkadziesiąt procent, a tym samym – całkowitego zapchania i tak już niewydolnych sądów. Przykładowo, w Warszawie można czekać na pierwszą rozprawę rok, a nawet sporo dłużej – podsumowuje prawnik rodzinny Paweł Budrewicz.

Czytaj także: https://mamadu.pl/139329,jak-pomoc-dziecku-po-rozwodzie