"Uważaj" i "ostrożnie" nie uchronią przed upadkiem. A tych 5 rzeczy tak, wypróbuj koniecznie

Marta Lewandowska
21 czerwca 2022, 15:45 • 1 minuta czytania
Wybraliśmy się z dziećmi do parku rozrywki. W akompaniamencie rodzicielskich krzyków "uważaj" i "ostrożnie", złapałam się na tym, że nieraz też tak mówię. Ale dopiero w dużym natężeniu podobnych komunikatów, dobiegających ze wszystkich stron, poczułam, jak bardzo te słowa są osaczające i jak bardzo nic nie znaczą.
Zamiast krzyczeć "uważaj", spróbuj czegoś zupełnie innego. Fot. Zachary Kadolph na Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Widzimy nasze dziecko wspinające się na drabinkę i od razu uruchamia nam się instynkt obronny. Rzucamy na oślep ostrzeżenia, nawołujemy do ostrożności, zupełnie, jakby bez nich dziecko nigdy nie podchodziło do wspinaczki ostrożne. Rodzicielskie słowa to magiczne zaklęcia, które mają uchronić je przed wszelkim zagrożeniem. Tylko że to tak nie działa.

Po pierwsze, jak ciągle i w kółko powtarzasz to samo, to dziecko przestaje cię słyszeć. Zdarta płyta nie zapewnia mu bezpieczeństwa. Człowiek jest skonstruowany tak, że raczej na tej karuzeli chce przeżyć. Nawet jeśli nie wydasz wyraźnego polecenia. Jak więc zapewnić dziecku bezpieczeństwo i wsparcie, bez rzucania pustych frazesów i chodzenia za nim krok w krok?

1. Wiedz, że mogę pomóc

Widzisz, że dziecko zabiera się za zrobienie czegoś, czego dotąd nie próbowało i podejrzewasz, że może to być dla niego wyzwaniem. Wyraźnie powiedz, że doceniasz jego odwagę, że chce się wspiąć. Zapewnij, że jeśli cię zawoła, niezwłocznie zjawisz się obok. Zaznacz, że jesteś dumna, że próbuje owych rzeczy.

Niektóre dzieci nie chcą przy innych wołać mamy, ustalcie hasło, które jasno da ci znać, że jesteś potrzebna tuż obok. Przypomnij o nim dziecku za każdym razem, kiedy wchodzicie na nowy plac zabaw. Niech wie, że słysząc słowo "wiewiórka" zjawisz się obok.

2. Bez pośpiechu

Dzieci, obserwując starszych kolegów czy rodzeństwo, często pytają rodziców, czy mogą spróbować bawić się tak samo. Przypomnij dziecku, że to nie są wyścigi, że mogą próbować, ale na początku pewne rzeczy warto robić wolniej, żeby opracować własną taktykę. 

Jedno z moich dzieci bardzo sprawnie i szybko wspięło się ostatnio na tzw. bocianie gniazdo, tyle że od tej prędkości liny mocno się rozbujały i syn bał się zejść. W takich momentach, zamiast wołać "uważaj", co tylko utwierdza dziecko w przekonaniu, że jego strach jest uzasadniony, lepiej powiedzieć "powoli".

Spokojnym głosem wytłumacz, że schodząc wolniej, nie ma szansy rozbujać aż tak mocno ruchomych elementów. Stań tak, żeby dziecko uwierzyło, że w razie czego je złapiesz.

3. Oceńcie razem

Jako osoba dorosła masz pewne doświadczenie i nieco inną wyobraźnię niż kilkulatek. Dziecko pędząc na rowerze, nie ma doświadczeń, na podstawie których mogłoby oszacować zagrożenie. Spokojnie wytłumacz mu, że upadek przy dużej prędkości może skończyć się startym kolanem. Obowiązkowo musi mieć też na głowie kask.

Nie szerz jednak katastroficznych wizji, bo jeśli przesadzisz z makabrą w czarnych scenariuszach, możesz skutecznie popsuć dziecku zabawę. Zaufaj jego umiejętnościom i ustalcie zasady bezpiecznej zabawy. Zanim poniesie go wyobraźnia.

4. A jak zejść?

Kiedy dziecko mówi "mamo, zobacz moją sztuczkę", zapytaj, jak zamierza zejść, kiedy już dotrze na górę. Podpowiedz, że zbiegając ze szczytu, lepiej stawiać stopy bokiem, a z drabinki łatwiej schodzić tyłem. Upewnij się, że poza chęcią pokazania swoich supermocy dziecko ma także plan na bezpieczne zakończenie zabawy. Jeśli nie - podsuń mu gotowca.

5. Nie zarażaj strachem

Kiedy mówisz dziecku "obawiam się, że nie uda ci się wspiąć", dajesz mu jasny sygnał, że w nie nie wierzysz. Zamiast pielęgnować w nim strach, postaraj się, aby się udało. Przed kilka dobrych miesięcy codziennie pomagałam synowi zjechać na placu zabaw z rurki wzorowanej na strażacką. Choć bał się, to ciągle chciał próbować, aż pewnego dnia poprosił, żebym go nie trzymała, tylko stała obok.

Bałam się, że spadnie. Ręce same szły w jego kierunku, ale świadomość, że jestem na tyle blisko, żeby go w razie czego złapać i wiedza, jak bardzo zależy mu na samodzielnym wykonaniu tej czynności, kazały mi się powstrzymać. Zjechał, raz, piąty i trzydziesty, bez szwanku. Ale najważniejsze powiedział po tym pierwszym "dziękuję, że mogłem spróbować". 

Zaufaj dziecku i troszcz się o jego bezpieczeństwo mądrze. Mając tę walutę w postaci wiary rodzica w jego siły i możliwości, dziecko samo jest ostrożniejsze.

Czytaj także: https://mamadu.pl/161161,rodzice-wyreczaja-dzieci-a-te-staja-sie-coraz-mniej-samodzielne