Wieczne "zaraz" twojego męża doprowadza cię do szewskiej pasji? Tak możesz to zmienić
Kuchnię remontowaliśmy w 2017 roku. Majster, który dokonywał poprawek, miał wrócić, by przymocować maskownicę lampy i dokleić dwie krótkie listwy przypodłogowe. Niestety, zniknął w tajemniczych okolicznościach, a drobnych napraw miał dokonać mój mąż.
W 2022 roku lampa nadal nie jest kompletna, a do dziur przy ścianie już się przyzwyczaiłam i zastawiam je zgrzewką wody.
Mogłam podejść do tej sprawy na dwa sposoby: prosić męża o dotrzymanie słowa o dokończeniu remontu lub sama się tym zająć. Jak większość kobiet poszłam drogą trzecią, co jakiś czas przypominam mu, że "ma to zrobić".
- Często kobiety mówią "Raz go poprosiłam, ale tego nie zrobił, więcej prosić nie będę". To zła postawa, bo podsyca poczucie, że kobieta jest dla swojego partnera nieważna. Prośmy kolejny raz, bo raz odmówi, ale następnym razem już posprząta, zrobi obiad - mówiła Marta Mauer-Włodarczak z Poradni Sensity.pl.
Jak dotrzeć do partnera?
Powtarzanie tego samego komunikatu może wydawać się dość monotonne i bezcelowe, ale psycholożka dodaje:
- Może za pierwszym razem nie usłyszał albo uznał, że sprawa nie była wysokiej wagi, skoro prośba nie została ponowiona? [...] A jeśli odpuszczamy, to weźmy odpowiedzialność za nasze emocje i nie wpuszczajmy do naszych myśli poczucia krzywdy. W przeciwnym wypadku zaczynamy brać mentalny rozwód z partnerem.
Bo od jednej listewki do mentalnego rozwodu droga wcale nie jest daleka.
Tak naprawdę w podobnych sytuacjach i kobieta i jej partner karmią się niepotrzebnymi niedomówieniami. Budują strefę komfortu, w której oboje są sfrustrowani. Ona niespełnieniem przez niego obietnicy, on ciągłym wypominaniem mu opieszałości.
Co robić?
- Zażądać jasnej odpowiedzi: tak lub nie
- Wyznaczyć termin realizacji zadania
- Ustalić kontakt do specjalisty, który wykona pracę, gdy partner jej odmówi lub termin jej przeprowadzenia minie
- Nie traktować przesuwanej obietnicy jako ataku na siebie
- Cieszyć się przyklejoną listewką i nigdy więcej nie zawadzać stopą o gołą ścianę.
Bycie w długotrwałym związku jest czymś zupełnie odmiennym od flirtu. Tu nie trzeba niedomówień, a wręcz przeciwnie, jasno wyrażane potrzeby i oczekiwania, muszą być zrealizowane. I celowo piszę "muszą".
"Zrobi mu się przykro"
Wielu mężczyzn mówi: "Gdyby powiedziała mi wprost, czego chce, od razu bym to zrobił".
Po kilku latach małżeństwa kobiety wiedzą, że niekoniecznie. Jeśli granica pomiędzy: "Chcę, abyś zrobił..." a realizacją zadania przez partnera się wydłuża, możemy postawić kolejną granicę, jak w przypadku podania terminu wykonania zadania. Można też wprost powiedzieć: "Zaniedbujesz moje potrzeby".
Kobiety boją się, że zranią tym hasłem swojego partnera albo on się obrazi. Jednak obie te reakcje powiedzą jej, jakim on jest człowiekiem i jak podchodzi do ich związku.
- Jest mu smutno - zastanów się, czy nie szantażuje cię emocjonalnie, czuje się niepewnie w związku, nie jest w niego zaangażowany.
- Obraził się - ugodziłaś w jego dumę, zastrasza cię, deprecjonuje twoje potrzeby i wpływa na postrzeganie siebie jako roszczeniowej.
Oczywiście nie w każdym związku będzie to znaczyło to samo. Nie w każdym granice i podział obowiązków będą podobne, ale uniwersalność "zaraz" wskazuje, że problem opieszałości męskiej i kobiecej nadgorliwości bywa powszechny w związkach.
Mówimy o przypadku "dużych rzeczy" jak pozostałości po remoncie. Ale czasem potyczki słowne i emocjonalne dotyczą sprawowania opieki nad dziećmi, wyłączeniem czajnika czy zebraniem się do wyjścia. We wszystkich tych sytuacjach należy wymagać od partnera potwierdzenia usłyszenia komunikatu. I to działa w dwie strony. By partner nie czuł, że on musi się domyślać, czy kobieta coś zrobi, warto powiedzieć głośno i wyraźnie: "tak" lub "nie".
Powtarzana do znudzenia przez terapeutów i psychologów "komunikacja" w tym wypadku jest bardzo prosta do wdrożenia. To test jednokrotnego wyboru, w którym nie można źle odpowiedzieć. Stawką jest w końcu dobrze zamontowana lampa.