"Sztuczne paznokcie i brzuch na wierzchu. Moja 13-letnia córka buntuje się, tylko przeciw czemu?"
- Córka Joli nagle zmieniła nie tylko styl ubierania się, ale też sposób bycia.
- Mama zastanawia się, przeciw czemu córka się buntuje - jej zdaniem nie ma powodu.
- Jednak nagła zmiana w zachowaniu i sposobie ubierania wcale nie musi oznaczać buntu, a np. chęć przynależności do grupy.
Nastoletnia córka to wyzwanie
"To się stało tak nagle, że nie zdążyłam się przygotować. Mam wrażenie, że Ada jeszcze wczoraj bawiła się lalkami. Pewnego dnia wstała jednak zupełnie inna. To nie jest żadna przenośnia. Nagle okazało się, że cała garderoba jest do wymiany i ona chce iść na zakupy z koleżanką, a nie ze mną. Dosłownie, jakby ktoś podmienił mi dziecko"- wspomina Jola.
Kobieta była przerażona, kiedy zobaczyła, co kupiła córka. "Dresy takie z zatrzaskami na nogawce, które za moich szkolnych czasów było super obciachem, teraz to podobno krzyk mody. Topy, które sięgają raptem do linii biustonosza, ale tylko przy opuszczonych rękach". Jola przyznaje, że zawsze starała się dawać córce dużą swobodę w wyrażaniu siebie, jednak jej obecne preferencje uważa za niesmaczne.
"Przeżyłabym te dresy, makijaż, ale szkoła to nie jest odpowiednie miejsce do świecenia brzuchem, a te tipsy wołają o pomstę do nieba. Wolałabym już, jakby zrobiła hybrydę, ale ona wie swoje. Nie daje sobie przetłumaczyć, że jej styl jest wulgarny i niesmaczny. W szkole nie zwrócą jej uwagi, bo dziecko ma prawo wyrażać siebie. Ale uważam, że granica została przekroczona. Choć w istocie sama pozwoliłam na wiele" - przyznaje Jola.
Dałam swobodę
Mama 6-klasistki przyznaje, że sama otrzymała od rodziców dużo swobody i tak też chciała wychować córkę. Jednak nie spodziewała się, że Ada tak bardzo będzie chciała zamanifestować swoją osobowość. "Kiedy próbuje z nią rozmawiać, żeby jednak trochę zmyła te kreski w stylu Amy Winehouse albo założyła nieco dłuższą bluzkę, złości się, że ograniczam jej prawo do wyrażania siebie".
"Tyle że jak spojrzysz na jej koleżanki, to one wszystkie wyglądają dokładnie tak samo, jak można tu mówić o manifestowaniu siebie? Wyglądają jak kukły z kserokopiarki..." - denerwuje się Jola. Jednak jak zauważa, strój córki nie jest jedynym problemem.
"Ta jej dorosłość objawia się wulgarnym słownictwem, chamskim zachowaniem wobec mnie, brata i nauczycieli. Smutno się na to patrzy, bo to naprawdę jest dziecko, które nie ma się przed czym buntować. Z byłym mężem pozostajemy w bardzo poprawnych stosunkach i zarówno ja, jak i on, okazujemy dzieciom miłość, spędzamy z nimi czas. Nie rozumiem, co się z nią dzieje" - zaznacza kobieta.
Bunt? Niekoniecznie
Dzieci, które wchodzą w nastoletni wiek często w oczach rodziców, czy nauczycieli robią szalenie dziwne rzeczy. Trudne do zrozumienia, zaakceptowania. Tak, jak pisze Jola "przecież nie ma się przeciw czemu buntować". Tyle że mama Ady założyła, że zmiana stylu i zachowania córki wynika z chęci buntu, jednak nie podaje żadnych przykładów na to.
Czasem to, co poczytujemy jako nastoletni bunt, to silna potrzeba dopasowania się do grupy, bycia przez nią zaakceptowanym. Skoro wszyscy przeklinają, to nasze dziecko też chce, skoro wszystkie koleżanki rozmawiają o tym, który tusz do rzęs jest najlepszy, to nie mając własnej opinii, Ada mogła czuć się wykluczona.
Poddając zachowanie 13-latki dorosłej ocenie, oczywiście możemy czuć, że to nie tak powinno być, że sztuczne paznokcie w długości kojarzącej się z tandetą i potencjalnym zagrożeniem życia, to nie jest rozwiązanie dla dziecka. Jednak prawda jest taka, że każdy z nas miał swoje "paznokcie".
Popatrzmy kilka lat do tyłu, kiedy całe gimnazja miały grzywki zaczesane na oczy i ubierały się na czarno. Wówczas styl emo dominował na polskich ulicach. Był czas, kiedy wiele dziewcząt nosiło makijaż w stylu wczesnej Dody i umówmy się, niewielu z nas to zostało.
Pełna zgoda, jeśli chodzi o wulgarny język nastolatki. Zdecydowanie nie powinna używać przekleństw, obraźliwych zwrotów w stosunku do innych ludzi. Z mówienia w ten sposób nie wynika raczej nic dobrego. Oznacza brak szacunku do rozmówcy, niezależnie od jego weku i zakrawa na agresję słowną.
Warto spokojnie porozmawiać z dzieckiem o tym, jak powinna wyglądać komunikacja, zwrócić uwagę na to, że zarówno słowa, których używamy, jak i ton, w jakim się wypowiadamy, ma ogromne znaczenie w relacjach międzyludzkich. Nasz sposób komunikowania w wielu momentach decyduje o tym, jak odbierają nas inni ludzie, czy nas lubią, czy raczej nie.
Styl ubierania, cóż. To minie. Dziecko czuje potrzebę manifestowania swojej osobowości, przynależności do grupy, a czasem tym "nieodpowiednim" strojem woła o naszą uwagę. Warto przyjrzeć się swojej relacji z dzieckiem, bo niekiedy chcąc dać im dużą swobodę, zapominamy, że 13-, 15-latek to nadal dziecko, które chce czuć, że rodzicowi na nim zależy.
Czytaj także: https://mamadu.pl/160975,co-robia-nastolatki-kiedy-rodzice-nie-patrza-to-moze-byc-niebezpieczne