"Nie przynoś moim dzieciom używanych śmieci!". Babcia kupuje dzieciom zabawki w lumpeksie
Alicja pisze, że nigdy nie miała problemów, z tym że ktoś kupował jej dzieciom grające czy zgoła zupełnie beznadziejne zabawki, ale od miesięcy walczy z teściową, która z pokoju dzieci jej zdaniem "robi magazyn dla cudzych śmieci".
Kobieta opowiada, że kilka miesięcy temu jej teściowa odkryła sklepy z odzieżą używaną. "Na początku kupowała sobie bluzeczki, potem zapytała, czy może wybrać coś dzieciom. Zgodziłam się, bo nic nie mam do kupowania odzieży z drugiego obiegu. Niemal cała niemowlęcą wyprawkę zdobyłam w ten sposób."
Bez pytania o zgodę
Jednak z czasem teściowa przestała pytać o zgodę. Po prostu kupowała to, co się jej nawinęło i przywoziła do Alicji. "Za małe, brudne, wyglądające jak z poprzedniej epoki, z napisami po angielsku, których nie rozumiała. Nic nie nadawało się do założenia. Ale pękłam, gdy kupiła kilkanaście używanych zabawek".
Zdenerwowana mama mówi, że były to pluszaki, niekompletne gry planszowe czy niegrające pianinka. "Były po prostu zepsute. A do tego nie byłam w stanie ich doczyścić. Niestety dzieciom się spodobały. Nie dały sobie ich zabrać".
"Czasami pozwalam im się bawić na placach zabaw zostawionymi tam zabawkami, ale zawsze mam przy sobie płyn do dezynfekcji, a po powrocie do domu myjemy ręce. W przypadku zabawek z lumpeksu zupełnie nie mam pojęcia, kto ich dotykał, gdzie leżały, a babcia po prostu daje je do rąk moim dzieciom i ma w nosie higienę. Jestem pewna, że do głowy jej nie przyjdzie, aby umyć zabawki, zanim je da moim dzieciom".
Toksyczne zabawki z lumpeksu?
Alicja boi się nie tylko brudu, ale i toksycznych substancji, które mogą być zawarte w zabawkach nie wiadomo skąd.
Z jednej strony łatwo nam ją zrozumieć. Czuwa nad zdrowiem i bezpieczeństwem swoich dzieci. Z drugiej chcemy, aby babcia też czuła się dobrze, gdy w swój sposób dba o wnuki. Świat nie potrzebuje też nowych plastikowych zabawek, więc dawanie im drugiego życia po krótkotrwałej przygodzie w lumpeksie, nie wydaje się takim złym rozwiązaniem.
Problemem może być jednak to, że niektóre sklepy z odzieżą używaną oferują bardzo wiekowe ubrania i dodatki. Zabawki sprzed 2008 roku na masową skalę były wycofywane ze sklepów, ponieważ niektóre z nich zawierały trująca farbę ołowiową.
Tak naprawdę od zaledwie kilkunastu lat możemy ufać producentom, że nie stosują toksycznych farb, plastiku i innych substancji do produkcji zabawek. Bez opakowania zabawki nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy posiada certyfikat nietoksyczności. Warto rozejrzeć się za oznaczeniami na zabawkach, chociażby TÜV Rheinland przyznawanym przez niezależnie instytucje.
Inna kwestia będzie możliwość sterylizacji otrzymanych zabawek. Niektóre z nich nie będą nadawały się do czyszczenia. Takie powinniśmy oddać do recyklingu.
A co do samej sytuacji z babcią dzieci, Alicja denerwuje się: "Już nie wiem, jak jej przemówić do rozumu!". Chyba najprościej byłoby, aby szczerze powiedziała teściowej, że nie życzy sobie przywożenia dzieciom rzeczy używanych, skoro powoduje to tak duży dla niej dyskomfort. Nawet jeśli teściowa miałaby się obrazić, będzie to lepsze długotrwale rozwiązanie, niż duszenie w sobie negatywnych emocji.