Do nastoletniej córki, która nie chce być blisko rodziców. Kiedyś to się zmieni, ja tu będę czekała

Martyna Pstrąg-Jaworska
17 marca 2022, 09:54 • 1 minuta czytania
Nastoletnie córki nie chcą przyjaźnić się z własnymi matkami. Uciekają od bliskości i przewracają oczami na każdą próbę zacieśnienia więzi. A matki cierpliwie czekają i wiedzą, że ich córeczka kiedyś wróci - same przecież kilkanaście lat temu były podobnie zbuntowanymi córkami.
Nastoletnie córki odcinają się od matek, gdy tylko zaczynają dojrzewać. Po latach wracają i pragną bliskich więzi z matkami. Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ta zmiana była powolna i bardzo subtelna.

Najpierw zaczęłaś się lekko odsuwać, kiedy obejmowałam cię w sklepie ramieniem. Następnie drzwi twojego pokoju zaczęły się cicho zamykać, za każdym razem, gdy do niego wchodziłaś. Wtedy też częściej zaczęłaś wychodzić z przyjaciółmi i bywać u koleżanek ze szkoły niż grać z rodziną w planszówki, wspólnie oglądać filmy czy wypijać kubek gorącej czekolady.


Wiem, że dorastasz i należało się tego spodziewać.

To część tego procesu, ale trudno nie tęsknić za dniami, kiedy to mama była w centrum twojego świata. Mam wrażenie jakby to było wczoraj, jak przyczepiałaś się do nogawki moich spodni, kiedy cię podrzucałam w zabawie, a twoją ulubioną zabawą było chodzenie w moich ubraniach i ulubionych szpilkach, kiedy zaglądałaś do mojej szafy i bawiłaś się w przebieranki.

Teraz te buty są już na ciebie zbyt małe, a twoje umiejętności, jeśli chodzi o robienie fryzury i makijażu dawno przerosły moje. Nie potrzebujesz mnie do wybierania ubrań czy do pomocy w zdjęciu z górnej półki w kuchni pudełka z płatkami śniadaniowymi. Nie trzymasz mnie już za rękę na parkingu pod supermarketem ani nie przychodzisz do łóżka rodziców nad ranem. I za każdym razem, gdy się odsuwasz, łamie się kolejny kawałek mojego serca.

Czasami tak desperacko chcesz być niezależna, że aż ciężko mi się powstrzymywać od tego, żeby nie złapać cię za ramię i przytrzymać przy sobie choćby na sekundę. I łamie mnie to, w jaki sposób upominasz mnie za założenie kosmyka twoich włosów za ucho czy twoje głębokie westchnienie w odpowiedzi na to, gdy pytam: "Jak było w szkole?".

Czasami jesteś celowo niemiła i z premedytacją uderzasz w jakąś czułą strunę. Kąśliwa uwaga na temat obiadu lub przewrócenie oczami, gdy próbuję zażartować z twoimi koleżankami, gdy cię odwiedzają.

Ale też patrzę na ciebie z boku, obserwuję, jak dorastasz, jesteś taka piękna z nieskazitelną cerą. Nie myślałam, że będę zwracała uwagę na takie rzeczy, a teraz myślę, że to także sprawia, że jestem szczęśliwa i wzruszona.

Pękam z dumy, gdy stawiasz czoła zadaniom na dodatkowych zajęciach oraz jak poświęcasz się swoim pasjom z entuzjazmem, o którym nawet nie miałam pojęcia. Uderza mnie to, ile masz współczucia i empatii dla innych. Uwielbiam widzieć, jak potrafisz dbać o siebie i jak rośnie twoja pewność siebie.

Odsuwasz się ode mnie pod wieloma względami i to sprawia mi większy ból niż twoje kąśliwe uwagi i niemiłe odpowiedzi. A to też powoduje między nami namacalne napięcie, przeciąganie liny, które wydaje się, że nie ma końca.

Ale ja lubię dokładać sobie zmartwień. Ciągle pytam: "Jak minął ci dzień" – mimo tego, że wiem, że usłyszę tylko chrząknięcie albo wymamrotane "Dobrze". Staram się proponować ci wyjście na spacer, do kina czy na zakupy, chociaż wiem, że wolisz ten czas spędzić przed telefonem, gadając z koleżankami, a nawet odrabiając lekcje. Wciąż pytam, czy chcesz coś przekąsić, gdy się uczysz lub siedzisz przy kuchennym blacie i czytasz coś w telefonie. Wiem, że możesz to zrobić sama, ale chciałabym móc ja to zrobić.

Wiem, że częściej usłyszę od ciebie "nie" niż "tak", ale pytam za każdym razem. Ponieważ, moja mała dziewczynko, jest coś, o czym musisz wiedzieć. Najczęściej córki wracają do matek, nawet jeśli przez lata kontakt jest urwany, gdy dorastają.

Wiem to, bo też kiedyś byłam córką, byłam na twoim miejscu. Niemal w ciągu jednego dnia przeszłam od bycia córeczką mamusi, przez irytację na jej nadopiekuńczość do tego, że stała się moją najlepszą przyjaciółką i powierniczką. Wiem, że trudno ci to sobie teraz wyobrazić, ale to prawda.

I pomimo tego, jak ją traktowałam, będąc nastolatką, że ją ignorowałam, odpychałam i przeciwstawiałam się jej uczuciom, ona cierpliwie czekała, aż do niej wrócę – tak samo, jak ja będę czekała na ciebie.

Ta opowieść między matkami i córkami jest stara jak świat. I gdy ty przecinasz wszystkie nitki nas łączące, ja rozpaczliwie trzymam się tych, które jeszcze zostały. I kurczowo trzymam się nadziei, że pewnego dnia, może w niezbyt dalekiej przyszłości, wrócisz do mnie.

Ja będę czekała z otwartymi ramionami. Bo to właśnie robią matki dla swoich córek, które w nastoletnim etapie życia tak kurczowo trzymają się myśli o tym, że muszą się od rodziców uwolnić.

Źródło: herviewfromhome.com

Czytaj także: https://mamadu.pl/160753,do-zmeczonej-mamy-ktora-watpi-w-siebie-jestes-wystarczajaca