Od samodzielności do dorosłości jeden krok. Tak nauczysz jej swojego nastolatka

Dominika Lange
18 lutego 2022, 13:29 • 1 minuta czytania
Niektórzy rodzice przesadnie chuchają i dmuchają na swoje dzieci. We wszystkim je wyręczają, wszystkiego im zabraniają, ciągle je kontrolują, a potem są zdziwieni, że ich pociechy są kompletnie niesamodzielne i nieodpowiedzialne. Jeśli chcesz temu zapobiec, wprowadź w życie swoje i nastolatka te trzy zasady.
By nauczyć nastolatka samodzielności, musisz pozwolić mu podejmować własne decyzje. fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nieodpowiedzialność to taka straszna trwoga

Niektórzy rodzice zastanawiają się, jak to jest, że niektóre 17-latki spokojnie mogą zostać sami na weekend w domu, a ich własnych pociech strach zostawić samych na dłużej niż godzinę. Zazwyczaj wtedy rodzice szukają winy właśnie w swoich dzieciach, przypisując im brak odpowiedzialności, infantylność, podatność na wpływy... lista zarzutów nie ma końca.

Ale odpowiedzialność nie bierze się z powietrza i w pierwszej kolejności rodzice powinni szukać winy w... sobie. Niekoniecznie musi być tak, że akurat nam trafiło się kompletnie nieodpowiedzialne dziecko, które od głupiego pomysłu do jego realizacji potrzebuje mniej niż dwóch minut. Może to nie jest wina jego charakteru, usposobienia czy złośliwości, tylko błędów wychowawczych, które sami popełniliśmy, odbierając mu samodzielność. Oto trzy zasady, o których powinniśmy pamiętać, jeśli chcemy, by nasze dziecko było samodzielne i odpowiedzialne.

1. Zaufaj mu

Brak zaufania do swoich nastoletnich dzieci nie jest wcale takim rzadkim zjawiskiem. I nie zawsze jest tak, że jest to bezpośredni skutek nadwyrężonego zaufania, kłamstw czy tego, że nasz nastolatek wpakował się w jakieś spektakularne tarapaty. Po prostu niektórym rodzicom dużo trudniej jest zaufać 17-latkowi niż kilkulatkowi.

Samodzielność i odpowiedzialność buduje się w zasadzie od wczesnego dzieciństwa, ale jedni rodzice, ci sami, którzy mają samodzielnego i odpowiedzialnego 8-latka, kilka lat później mogą wpaść w pułapkę prawie-dorosłości swojego dziecka.

Nie było dla nich sztuką zaufanie dziecku na tyle, żeby pozwolić mu wrócić samemu ze szkoły czy pobawić się na podwórku z kolegami, kiedy miał 8 lat. Może taka była konieczność, może nasze dziecko było na tyle rozsądne i uświadomione, że wiedzieliśmy, że nie wsiądzie z obcą osobą do samochodu i nic od niej nie weźmie. Ale później, kiedy nastolatek już wchodzi powoli w dorosłość, ci sami rodzice mogą zacząć to zaufanie bardziej dawkować. Bo przecież "małe dziecko to małe problemy, a duże dziecko to duże problemy".

Jeśli całe życie będziemy trzymać pod kloszem dziecko i na każdy pomysł wypadu z kolegami pod namiot czy pojechania na festiwal muzyczny będziemy odpowiadać "nie", nie uchronimy dziecka przed tymi zagrożeniami. Zwłaszcza że ciągłe odmowy i utrudnianie realizacji takich towarzyskich marzeń może okazać się dla nastolatka na tyle frustrujące, że sami popchniemy go w stronę kombinowania i kłamstw, bo "starzy i tak się nie zgodzą, jak powiem prawdę". Nastolatki mają to do siebie, że jeśli czegoś naprawdę chcą, to i tak znajdą sposób, żeby to osiągnąć.

Ważniejsze niż lista zakazów jest zbudowanie z dzieckiem takiej więzi, która sprawi, że będzie mówiło prawdę i gdy faktycznie w te kłopoty się wpakuje, to zadzwoni do nas, a nie do kolegów. I faktycznie może być tak, że na nastolatkę czy nastolatka czyha znacznie więcej pokus i niebezpieczeństw, niż na małe dziecko.

Jasne jest, że chcemy je przed tym uchronić i zamiast zastanawiać się, czy nasze 18-letnie dziecko weźmie na imprezie narkotyki albo zostawi drinka w barze bez opieki, wolimy mieć pewność, że nawet nie będzie miało do tego okazji. Jednak sukces osiągniemy nie wtedy, gdy zamkniemy je w pokoju w każdy piątkowy wieczór, a wtedy, gdy wychowamy je tak, że będziemy mieli pewność, że mimo okazji tego nie zrobi. Czyli mu zaufamy.

2. Nie podejmuj za nastolatka każdej najmniejszej decyzji

Bo jeśli robisz tak, kiedy ma kilkanaście lat, to prawdopodobnie będziesz musiała tak robić już zawsze. Pozwól dziecku decydować za siebie, a jeśli masz wątpliwości co do słuszności tych decyzji, to je naprowadzaj, rozmawiaj i argumentuj. Sztuką jest nauczenie nastolatka analizowania problemu czy sytuacji w taki sposób, by potrafiło przewidzieć możliwe konsekwencje konkretnego zachowania.

Nie idź na skróty i nie mów mu na każdym kroku, co ma robić, bo ty wiesz lepiej. Pewnie wiesz lepiej, ale nastolatek dopiero uczy się życia. Nie zabieraj mu tego i pozwól mu uczyć się na własnych błędach, zamiast cały czas brać odpowiedzialność na siebie.

Inaczej zamiast rozmawiać o rzeczach ważnych i przełomowych, twoja 27-letnia córka będzie dzwoniła do ciebie codziennie z każdą najmniejszą sprawą. Fajnie jest mieć dobry kontakt z dorosłym dzieckiem. W końcu macie już za sobą burzliwy czas wychowania i przed tobą stoi dorosła osoba, którą poza macierzyńską miłością, po prostu po ludzku lubisz.

Ale jeśli chcesz być jej matką i przyjaciółką w przyszłości, a nie konsultantką rozważającą, czy powinna kupić niebieską czy zieloną sukienkę, to już za młodu naucz ją, że tego typu decyzje podejmuje sama. Inaczej utoniesz w morzu jej najdrobniejszych problemów, zamiast wspierać i radzić w sprawach, w których faktycznie jest to potrzebne.

Są rodzice, którzy chcąc popchnąć swoje dorosłe dzieci do odpowiedzialności czy stabilizacji, serwują im teksty w stylu "ja w twoim wieku byłam już mężatką i miałam dwoje dzieci", "ja wyprowadziłam się z domu, mając 16-lat i byłam zdana tylko na siebie". Zanim to powiesz, zastanów się, czy na pewno nie byłaś tym rodzicem, który tę samodzielność dziecku za młodu po prostu odebrał.

Bo takie nadgorliwe podejmowanie za nastolatka każdej możliwej decyzji prawdopodobnie poskutkuje tym, że w przyszłości twoje dorosłe już dziecko będzie miało problem z oceną sytuacji i rozwiązywaniem swoich problemów. I może być podatne na wpływy innych osób, byle ktoś za nie tę decyzję podjął. To jest dopiero zagrożenie!

3. Obowiązki tak, ale z umiarem

Jest chyba tylko jedna rzecz równie szkodliwa dla nastolatka, jak brak obowiązków – ich nadmiar. Nastolatek w domu, który ma wszystko uprane, uprasowane, ugotowane i nie potrafi wstawić nawet wody na herbatę to też nie rzadkość. Znany jest motyw, że matki robią wszystko za swoich nastoletnich synów i później taki chłopak idzie w świat, nie potrafiąc włączyć pralki. Ale obalamy mity, bo płeć nie ma tu żadnego znaczenia i 24-latki, które nigdy nie ugotowały nawet makaronu, też się zdarzają.

To wszystko rezultat tego, że dziecko nic nie robi w domu. "Bo się uczy" – tak, ale kilka lat później ten nastolatek też będzie musiał pogodzić studia i pracę z ugotowaniem sobie obiadu czy wypraniem skarpetek. Dobrze jest nauczyć go wcześniej, że czyste skarpetki nie wchodzą same do szuflady pod osłoną nocy, a śmieci nie wynoszą się same, jak uznają, że już na nie pora.

Ale z drugiej strony, nastolatek też ma swoje obowiązki – ty chodzisz do pracy, a on chodzi do szkoły, co ostatecznie z odrabianiem pracy domowej jemu może zajmować nawet więcej czasu niż tobie. Dlatego, jeśli chcemy, żeby te domowe obowiązki dziecko faktycznie wypełniało, to nie idźmy w drugą skrajność i nie każmy mu nagle prowadzić całego domu, jakby na drugi etat był gosposią domową. Bo wiadomo, że tych obowiązków nie wypełni i ostatecznie ty zrobisz wszystko za niego. A to już najgorsza z możliwych opcji.

Niektórzy stosują takie rozwiązanie, że układają harmonogram prac domowych. Nikt nie każe nagle 17-latkowi gotować obiadu dla całej rodziny, choć są tacy, którzy sami chcą to robić, ale wyrzucanie śmieci, rozpakowywanie zmywarki czy chodzenie po zakupy nie jest ponad nastoletnie siły. Wtedy nie dość, że angażujesz dziecko w życie rodzinne i tworzycie drużynę, to uczysz go tych nawyków na przyszłość.

Czytaj także: https://mamadu.pl/159404,kiedy-poruszasz-te-tematy-oniesmielasz-swoje-dziecko-nigdy-tego-nie-rob