Chcesz dla dziecka tak dobrze, że poświęcasz mu... zbyt wiele uwagi. 5 sygnałów, że przesadzasz

Marta Lewandowska
Kocham najmocniej na świecie. Dla mojego dziecka zrobiłabym wszystko. Szczęście mojego maleństwa jest dla mnie najważniejsze. My matki jesteśmy ekspertkami od takich zdań - przecież jestem, bo jesteś. A jak cię nie było? Nie pamiętamy, co robiłyśmy z czasem, bo dziś poświęcamy go przede wszystkim dzieciom. Poświęcamy i wcale nie rzadko... przesadzamy. Ty też?
Chcemy dla naszych dzieci tak dobrze, że czasem... przesadzamy. Fot. Josh Willink z Pexels

1. W domu nie ma przestrzeni wolnej od dzieci


Siadasz wieczorem na kanapie, w plecy uwiera Cię zabawkowa koparka, na stoliku kawowym leży niedokończony rysunek, a na podłodze ułożone jest mini zoo z pluszaków. W sypialni przed spaniem nie zdejmujesz z łóżka ozdobnych poduszek, tylko delikatnie przestawiasz na stolik nocny konstrukcję ze słomek, wciskasz malutkie nóżki pod kołdrę i już możesz się położyć.


Nie masz grama przestrzeni wolnej od dziecięcych spraw i zabaw. Wszędzie walają się ślady bytowania małych słodziaków. Jak sąsiadka wpadnie bez zapowiedzi na kawę, nie masz jej gdzie posadzić, bo wszędzie są rzeczy dziecka. Tak - pozwalasz na zbyt wiele.

2. Gotujesz oddzielny obiad... dla każdego dziecka


Staś nie lubi zupy brokułowej, Marysia nie tknie potrawki w kurczaka, a Nikodem je tylko naleśniki. Zakasujesz więc rękawy i dzień po dniu robisz zupę dla Marysi, kurczaka dla Stasia, a dla najmłodszego rano smażysz stos naleśników na wszystkie dzisiejsze pomysły. A ty i twój partner jecie to, co akurat ostanie, bo na pieczeń, na którą masz ochotę od tygodnia, nie wystarcza ci już czasu i siły.

Gotowanie zawsze oddzielnych posiłków dla każdego dziecka nie jest dobrym pomysłem. Zamiast zachęcać potomka do próbowania, stwarzasz mu możliwość ucieczki od domowego jadłospisu. Dodajesz sobie pracy i... niepotrzebnie się umęczasz. Jeśli sięgacie po zdrowe, kolorowe posiłki nie ma potrzeby, żeby dla dziecka gotować cokolwiek innego niż to, co sami jadacie.

3. Zmieniasz zdanie, bo dziecko naciska


Z pewnością, jeśli odmawiasz dziecku, nie robisz tego "bo tak". Masz swoje powody, przeanalizowałaś za i przeciw. Wiesz, że 4 cukierek przed obiadem nie jest dobrym pomysłem, a oglądanie kolejnej bajki o 22.00 raczej nie pomoże jutro wstać do przedszkola. Ale dziecko nie odpuszcza, zaczyna negocjować. A ty poddajesz się tym negocjacjom i ponosisz klęskę, ulegasz.

Rolą rodzica nie jest uszczęśliwianie dziecka na siłę tu i teraz. Czasem zwyczajnie dyskusję trzeba uciąć. Jeśli wyjaśniłaś, że musi się wyspać, a on nadal prosi, zakończ stanowczo rozmowę.

4. Pozwalasz przerywać


Dziecko do siódmego roku życia nie bardzo wie, dlaczego przerywanie rozmowy innym jest niegrzeczne. Jednak to nie znaczy, że nie można już trzylatkowi zwracać uwagi, aby nie wchodził ci w słowo. Dziecko, które wbiega do pokoju, gdzie właśnie z partnerem ustalacie ważne kwestie i nie zważając na toczącą się dyskusję, zaczyna mówić, przejmuje kontrolę.

Kochanie dziecka nie oznacza zezwalania mu na wszystko. Wyznaczenie granic, nauczenie szacunku do drugiego człowieka, czy mówiąc wprost - kulturalnych zachowań jest obowiązkiem rodziców. Naprawdę nie zniszczysz jego dzieciństwa, mówiąc, że weszło ci w słowo i musi poczekać na swoją kolej.

5. Zmieniasz plany przez zachowanie dziecka


Bywa, że zwyczajnie wstydzisz się tego, jak zachowuje się twoje dziecko. Obawiasz się, że na przysłowiowych imieninach u cioci wyleje ok na dywan, albo zbije kryształowy wazon. Rozrzuci zabawki dziecka koleżanki, albo będzie ganiać jej kota. Odmawiasz, więc kiedy się zapraszają, bo chcesz uniknąć niezręczności i strofowana dziecka.

A jak chcesz nauczyć je zachowania w miejscach publicznych, trzymając je na uboczu? Bycie rodzicem nie może wykluczać cię społecznie. Raz, drugi, a nawet piętnasty będziesz biegać za dzieckiem, pokazywać mu, jak zachować się właściwie, ale w końcu się tego nauczy. Jeśli będziesz sama się wykluczać, w końcu inni przestaną cię zapraszać. Zresztą często młode matki cierpią z powodu FOMO, które serwują sobie same.

Dziecko kochaj odpowiedzialnie


To, że chcesz dać dziecku maksimum swojej uwagi i czasu, zwłaszcza kiedy jest małe, jest zupełnie naturalne, jest powinnością rodzica. Ale bez wyznaczenia granic, dziecko samo ich nie zauważy. Zamiast wybuchać, kiedy czujesz się przeładowana obowiązkami, zastanów się, kto je na ciebie narzucił?

Dziecko nie wymaga, aby cały świat kręcił się wokół niego. Ono jest czystą kartą, w na której to ty - rodzic zapisujesz pierwsze linijki kodu. Jeśli poświęcasz mu zbyt wiele uwagi, zmieniasz swoje plany, przyzwyczajenia i zasady po to, aby koniecznie spełnić jego zachcianki, uczysz je, że zasady nie istnieją, a jemu ma być w życiu wygodnie. Tyle że w ten sposób wychowasz rozkapryszonego egoistę, któremu z pewnością nie będzie łatwo w życiu, bo cały świat nie będzie zmieniać planów, żeby mu dogodzić.