Jego córka zaczęła płakać w restauracji. Takiego komentarza nie chciałby usłyszeć żaden rodzic
W restauracji, kawiarni, parku, przychodni czy samolocie – każdy z nas przynajmniej raz w życiu słyszał albo sam próbował powstrzymać dziecięcy płacz w miejscu publicznym. Jedni zerkają na takie sytuacje z wyrozumiałością, są też tacy, którzy nawet z troską. Ale bardzo często zdarzają się osoby, u których wywołuje to złość.
- Użytkownik Twittera, pan Michał, opisał sytuację, która miała miejsce kilka dni temu w barze. Jego córka zaczęła płakać, co rozzłościło innych klientów.
- Do pana Michała podszedł mężczyzna, który polecił mu, by następnym razem został w domu albo wziął obiad na wynos.
- Wpis pana Michała wywołał dyskusję w internecie na temat płaczu dzieci w miejscach publicznych. Zdania internautów na ten temat są podzielone.
Z dzieckiem tylko na wynos
Użytkownik Twittera Michał Kowalówka opisał sytuację, która przydarzyła mu się ostatnio w barze. Jadł obiad z córeczkami i nagle jedna z nich zaczęła płakać. "Hałas trwał może 3-4 minuty zanim udało mi się ją uspokoić" – relacjonuje pan Michał. Ten czas jednak wystarczył, by rozjuszyć innych klientów lokalu."Podszedł do nas facet z małżonką i zgrzytliwym, wściekłym szeptem wycedził: "Skoro masz ze sobą małe dzieci, możesz zabrać jedzenie na wynos, zjeść w domu i nikomu nie stanie się krzywda: ani dzieciom, ani innym". Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć" – kończy historię pan Michał.
Każdy ma swoją rację
Wpis wywołał dyskusję na temat dzieci, które zachowują się głośno w miejscach publicznych. Niektórzy internauci skrytykowali postawę mężczyzny, który zwrócił uwagę ojcu dzieci i zaznaczyli, że przebywając w miejscach publicznych, trzeba się liczyć z tego typu sytuacjami i niedogodnościami. "Dorośli też zachowują się głośno, a do tego ordynarnie" – komentowali. Inni nie potrafili zrozumieć, jak można podejść i zwrócić komuś uwagę w taki sposób.Ale znalazły się też osoby, które, tak jak klient restauracji, o sytuację obwiniali ojca dziecka. Jeden z użytkowników Twittera napisał wprost, że nie wyobraża sobie iść do restauracji z dzieckiem, które może "popaść w histerię".
Wysoko wrażliwi są wśród nas
Jednak zanim ostatecznie się zawyrokuje, czy ta sytuacja może komuś przeszkadzać czy nie, czy płacz dziecka to hałas czy nie, warto pamiętać, że każdy z nas inaczej odbiera bodźce. To, co dla niektórych jest lekkim szmerem, dla innych może być hałasem nie do zniesienia.Jedna z komentujących internautek napisała pod postem, że jej przeszkadza hałas niezależnie od tego, czy jego źródłem są dzieci, czy dorośli. Przyznała, że ostatnio ma wrażenie, że restauracje są coraz głośniejsze, przez co zrezygnowała z ich odwiedzania.
I to nie jest odosobniony przypadek – osoby wysoko wrażliwe często rezygnują z wyjścia do miejsc tego typu właśnie ze względu na hałas, który tworzą inni klienci. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc, by każdy miał na względzie to, że nie jest w restauracji czy samolocie sam. A o ile w kwestii dzieci pewnych rzeczy nie da się przewidzieć i trzeba liczyć się z nagłymi wybuchami płaczu, to dorośli powinni mieć więcej kontroli nad swoim krzykiem i głośnym zachowaniem. I od tego warto byłoby zacząć.
Może cię zainteresować: Dziecko nie musi zanosić się płaczem. Zdradzę wam, co zrobić, by adaptacja nie stała się traumą