Niemowlę zmarło, bo w mieście nie było dostępnej karetki. Oto covidowe realia w Głogowie
W Głogowie doszło do tragicznej śmierci niemowlaka – roczne dziecko przestało oddychać, a w mieście nie było żadnej dostępnej karetki, by pomóc. Dyspozytor wysłał do dziecka jednostkę straży pożarnej, ale nikt nie zdążył pomóc maluchowi, dziecko zmarło. Tak wyglądają covidowe realia.
- W Głogowie 22 listopada doszło do tragedii - dziecko przestało oddychać, a gdy jego mama zadzwoniła po pomoc, okazało się, że w mieście nie ma żadnej wolnej karetki.
- Do reanimacji dziecka wysłano jednostkę straży pożarnej, a później dojechała karetka z oddalonych o 20 km Polkowic.
- Dziecka nie udało się uratować i zmarło, bo służby medyczne dotarły do niego zbyt późno.
Brak karetek do nagłych przypadków
W Głogowie (woj. dolnośląskie) doszło do tragicznego zdarzenia. Jak podaje portal glogow-info.pl, gdy wczesnym popołudniem roczny niemowlak przestał nagle oddychać, jego mama zadzwoniła na numer alarmowy, by wezwać karetkę pogotowia ratunkowego.Okazało się, że nie ma w mieście ani jednej dostępnej karetki, więc dyspozytor wysłał do kobiety i dziecka jednostkę straży pożarnej.
Funkcjonariusze straży dosyć szybko dotarli na miejsce i rozpoczęli resuscytację dziecka, a w międzyczasie dotarł radiowóz policyjny i karetka z medykami z oddalonych o 20 km Polkowic. Niestety niemowlaka nie udało się uratować i zmarł, bo służby nie zdążyły na czas.
Pandemia COVID-19 utrudnia pracę karetek
Jak podaje lokalny portal informacyjny, w mieście zapotrzebowanie na karetki od dłuższego czasu jest większe niż to, jaka jest obecnie ich dostępność.Jest zbyt mało karetek, a pandemia również nie ułatwia sprawy, bo wezwań do zakażonych koronawirusem jest coraz więcej, więc medycy nie są w stanie pomóc w innych nagłych przypadkach, tak jak to się stało w przypadku rocznego dziecka.
Na całe miasto i powiat w Głogowie przypadają tylko 3 karetki wraz z zespołami medycznymi, a to bardzo mało jak na cały powiat. Do tego wezwania tzw. covidowe utrudniają sprawę i przeciążają system opieki zdrowotnej, który i tak nie funkcjonuje najlepiej.
Jeden z miejscowych ratowników udzielił komentarza kilkanaście dni temu lokalnemu portalowi na temat tego, jak wygląda praca w czasie pandemii: "Nie ma nas, bo zaczęły się covidy i zapie...my za POZ-y. Jeździmy do wszystkiego. I nie można nas cofnąć z zachorowania jeśli jesteśmy już na miejscu, dyspozytor może nas przekierować tylko w czasie drogi" - powiedział ratownik obsługujący karetkę pogotowia medycznego.
Może cię zainteresować także: Za młoda? Ratownicy nie zabrali 36-latki z udarem do szpitala. Wysłuchaj jej apelu