Za młoda? Ratownicy nie zabrali 36-latki z udarem do szpitala. Wysłuchaj jej apelu

Marta Lewandowska
Kiedy odbiera telefon, od razu wiem, że jest urodzoną optymistką. Jej głos nie pozostawia złudzeń. Anna Leciejewska w marcu zeszłego roku przeszła udar, miała 36 lat. Ratownicy nie rozpoznali go, mimo że ona sama wskazywała na oczywiste objawy. Medycy uznali, że nie ma potrzeby hospitalizacji, bo może to tylko... guz mózgu.
W wieku 36-lat przeszła udar, jednak medycy nie zdecydowali się na hospitalizację. Anna miała sporo szczęścia. Fot. Pixabay

Niepozorne odrętwienie

Anna Leciejewska, młoda aktywna fizycznie kobieta, nie pali, dużo się rusza, zdrowo odżywia, prowadzi szkołę windsurfingu LSURF . W tamten marcowy wieczór oglądała z córką film - Harrego Pottera. Położyła się na podłodze, na prawym boku i zasnęła. Kiedy się obudziła, miała zdrętwiałe kończyny po prawej stronie.


- Pomyślałam, że to od leżenia na podłodze, zupełnie się tym nie przejęłam, ale kilka minut później nie pojawiły się te "mróweczki", które mówią, że czucie wraca - wspomina pani Anna. Odprawiła córkę do łóżka i sama poszła do sypialni, jak przyznaje, prawa noga utrudniała jej poruszanie się po schodach.

- Kiedy po kilkudziesięciu minutach nie odzyskałam czucia, przeszło mi przez głowę, że może to jednak udar. Stanęłam przed lustrem, mogłam się uśmiechać, nie zauważyłam różnicy w wyglądzie źrenic - przyznaje kobieta. Kiedy wrócił mąż, próbowała mu powiedzieć, co się stało. - Nie mogłam zupełnie złożyć zdania, strasznie dziwne uczucie, dopiero po jakimś czasie powiedziałam mężowi, jakie mam objawy - wspomina.

Pomoc już w drodze

Jak wspomina pani Anna, marzec 2020 to był początek pandemii, wiedziała, że wezwanie karetki, na którą nalegał mąż nie będzie zbyt prostym zadaniem. Sama zresztą próbowała dodzwonić się do taty, który jest lekarzem, ale nie odebrał telefonu.

Kobieta zadzwoniła na pogotowie, ale nie po karetkę, tylko po konsultację, co powinna zrobić. Dyspozytorka, wysłuchawszy objawów, powiedziała, że bezzwłocznie wysyła do pani Anny zespół medyczny. - Byłam nieco zdziwiona, bo chciałam tylko porady. Kiedy karetka przyjechała, ratownicy zaczęli mnie badać, kilkukrotnie pytałam, czy to udar, ale jego w zasadzie od razu wykluczyli - wspomina kobieta.

Zapewniono ją kilkukrotnie, że to na 100 proc. nie był udar. - Ratownik dla potwierdzenia zrobił jeszcze jedno badanie. Łaskotał mnie po stopie, a moje kolano zaczęło skakać, wyglądali na nieco zdziwionych, ale to miał być kolejny dowód na to, że nie mam udaru - mówi pani Anna. Od medyków usłyszała, że może mieć guza mózgu lub zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

Szpital jest zbędny

Ratownicy stwierdzili, że jeśli się uprze, mogą zabrać ją do szpitala, choć w ich ocenie nie ma takiej potrzeby. Usłyszawszy, że w nocy może liczyć jedynie na obserwację, pani Anna zdecydowała zostać w domu. - Rano oddzwonił tata, kiedy opowiedziałam mu, co się stało, kazał mi natychmiast zrobić rezonans magnetyczny mózgu. Pojechałam na badanie prywatnie - wspomina.

Na opis miała czekać dwa dni, jednak kiedy operatorka urządzenia zobaczyła obraz na monitorze, powiedziała, że wynik pani Anny będzie za chwilę. - Wtedy już wiedziałam, że stało się coś złego, ale nawet opis niewiele mi mówił, zadzwoniłam więc do taty i przeczytałam mu go. Nie miał wątpliwości to był udar - mówi pani Anna.

Przyznaje, że w późniejszym leczeniu nie raz słyszała, że objawy udaru były oczywiste i ratownicy powinni zabrać ją do szpitala. Pani Anna miała dużo szczęścia, najdłużej dochodziła do siebie ręka. Dziś na szczęście kobieta odzyskała pełną sprawność, jednak dłuższy czas budziła się, sprawdzając, czy ma władzę w kończynach.

Chcę ostrzec innych

- Zgodziłam się opowiedzieć swoją historię, żeby ostrzec innych młodych ludzi, bo to nie jest tak, że jak masz trzydzieści parę lat i jesteś zdrowy, to nic ci nie grozi. Udar może dopaść każdego i wcale nie trzeba mieć wszystkich objawów. Jeśli coś budzi wasz niepokój, nie czekajcie, jedźcie do szpitala - mowi.

Po chorobie jeszcze dłuższy czas łatwo się męczyła, miała problemy z równowagą. - Prowadzę szkołę surfingu. Kilka miesięcy po udarze pływałam na desce, ale nie bez trudu, tam, gdzie trzeba przeskoczyć, szybko zmienić pozycję traciłam równowagę. Ślady po udarze są dwa - blisko ośrodka ruchu, więc zdecydowanie mogło być gorzej - kończy.

Objawy udaru

Zwykle osoba po udarze czuje odrętwienie jednej strony ciała, nie jest w stanie podnieść dwóch rąk nad głowę, może pociągać nogą. Zdarza się, że uśmiecha się tylko jedną stroną twarzy - porażona strona traci mimikę. Tu kącik ust może lekko opadać. Źrenice są nierówne.

Mowa osoby po udarze może być bełkotliwa lub chory może używać zupełnie niezrozumiałych słów. To może świadczyć także o wylewie. Jeśli podejrzewasz udar, natychmiast wezwij pogotowie, szybko udzielona pomoc medyczna minimalizuje skutki choroby i długotrwałe konsekwencje.