Mam prawo nie mieć siły, gdy nie śpię kolejną noc przez ząbkowanie. To nie czyni mnie wyrodną matką

Martyna Pstrąg-Jaworska
Moje dziecko ciągle płacze w nocy, a wszyscy lekarze zwalają na ząbkowanie. Czy to możliwe już w 4. miesiącu? Chłodzę gryzaki, wylewam na dziąsła dziecka tony żelu, a córeczce nic nie pomaga. Mam już dosyć. I nie mów mi, że jestem złą matką.
Sposoby na ząbkowanie nie działają na moje dziecko. Wcześniej tego nie rozumiałam, ale teraz już wiem: ząbkowanie to zło. Pexels
Ząbkowanie to zło. Wiedziałam to od przyjaciółek, które przechodziły je kilka lat temu ze swoimi pierwszymi dziećmi. Ja trochę ich nie rozumiałam, bo mój synek przeszedł je właściwie bez większych dolegliwości. Do tego stopnia, że jego pierwszy ząbek zauważyłam, gdy wyczułam go podczas wieczornego mycia dziąseł silikonową szczoteczką.

Ząbkowanie można przejść łagodnie?

Zastanawiało mnie, jak to możliwe, żeby dziecko chciało być na rękach 24 godziny na dobę, płakało zarówno w nocy, jak i w dzień, wkładało wszystko do buzi do tego stopnia, że czasem mogło zadławić się własnymi rączkami.


Trochę mnie to przerażało, ale po opowieściach znajomych uważałam też, że trochę przesadzają, że ząbkowanie na pewno da się przeżyć spokojniej. No i faktycznie, mój pierworodny zadbał o to, bym dalej tkwiła w tej bańce nieświadomości.

Ząbkowanie to zło

W przyrodzie jest jednak równowaga – drugie dziecko, córeczka, która obecnie ma 4 miesiące, pokazała mi za to podwójnie, co to znaczy ząbkowanie. Nie dość, że jest nieodkładalna, więc ją noszę właściwie przez całą dobę, to widać, że ból ją strasznie męczy, a bycie małą marudą powraca w najmniej oczekiwanych momentach.

No i do tego mogę nosić ją tylko ja – gdy na ręce bierze ją mąż lub babcia, koncert trwa od początku. Czasem już mi się wydaje, że udało się zakończyć najgorszy kryzys, leki zaczęły działać, a trik ze schłodzonym gryzakiem w końcu przyniósł jej ulgę, to zaczyna się od nowa.
Wczoraj w aptece kupiłam już chyba już dziesiąte opakowanie żelu na ząbkowanie.

Wylałam go na te małe spuchnięte dziąsełka już chyba litry. I faktycznie, na chwilę przynosi ulgę i pomaga. Ale po godzinie od nowa jest to samo, a nie można tego stosować przecież aż tak często… Inne pomysły już mi się skończyły, bo triki na ząbkowanie i łagodzenie bólu nie działają, nawet masaż dziąseł przynosi ulgę tylko na chwilę.

Doszło do tego, że musiałam kupić sobie chustę i przejść szkolenie z chustonoszenia, bo moje ręce i kręgosłup nie dawały już rady ciągle nosić 5-miesięcznego niemowlaka, który potrzebuje czuć moją obecność właściwie o każdej porze dnia i nocy.

Jestem złą matką, bo dziecko płacze?

Staram się, jak mogę, a mała i tak płacze i wiem, że cierpi, bo ją po prostu boli. Teraz już rozumiem moje zmęczone, niewyspane koleżanki. One teraz też wiedzą, że przestałam osądzać, bo w końcu rozumiem, jak to jest. Ale nie rozumieją tego ludzie na ulicy, w sklepie na spacerze.

Spotkała mnie ostatnio taka sytuacja w sklepie, gdy stała z córką w kolejce do kasy. Wtedy mała zaczęła naprawdę głośno narzekać, a potem płakać. Być może akurat w tamtym momencie nie było to spowodowane ząbkowaniem, ale i tak od starszej pani w kolejce usłyszałam, że nie powinnam od razu brać na ręce i nosić, bo się przyzwyczai.

A co, lepiej jak leży i płacze i nie czuje, że otrzyma pomoc z zewnątrz? Proszę, nie mówcie mi, że jestem złą matką, bo nie zawsze radzę sobie z płaczem swojego dziecka. Jestem zmęczona całym tym ząbkowaniem, nieprzespanymi nocami i bolącym całym ciałem.

Do tego komentarze, że to jeszcze tylko chwila i zaraz się skończy, naprawdę doprowadzają młode matki do białej gorączki.