Mała Lewandowska chodzi na języki, pianino, basen, balet, a ma 4 lata! Rodzice, nie przesadzacie?
Lekcje angielskiego i niemieckiego, pływanie, nauka baletu, a także gra na fortepianie. Brzmi jak bardzo napięty grafik ambitnej licealistki czy studentki. A to plan dnia 4-latki! Małej Klary Lewandowskiej. A z jej mamy wielu rodziców bierze przykład, zasypując plan dnia swojego dziecka kolejnymi aktywnościami, które mają stać się pasjami i hobby. Zapominając trochę o tym, co znaczy w ogóle "czas wolny".
Zajęcia dodatkowe dla dzieci
Nikt nie uczy się tak łatwo, jak dziecko, nikt też nie ma takiej ciekawości świata i otwartości na zdobywaną wiedzę. Nic więc dziwnego, że rodzice dążą do tego, by ich dziecko "liznęło" różnych aktywności, sportów i dziedzin nauki, by mogło się rozwijać. A, że bakcyla pasji i hobby najłatwiej złapać w młodym wieku, każdy tatuś zapisujący swojego synka na piłkę wierzy, że ten zostanie świetnym zawodnikiem.Nic więc dziwnego, że Robert i Anna Lewandowscy także postawili na edukację i rozwój swojej córki. Lewa podczas jednego z ostatnich Q&A na swoim Instagramie ujawniła, że w grafiku Klary zajęć naprawdę nie brakuje. Córka Lewandowskich uczy się języka angielskiego i niemieckiego (ktoś z obserwatorów dodał, że przecież dziewczynka poznaje dopiero polski), a także chodzi z rodzicami na basen.Może cię zainteresować także: Ponad połowa dzieci chodzi na zajęcia dodatkowe. Czy to lepsze niż zabawa na podwórku?
Komentujący jednocześnie małej Klarze zazdroszczą — że jej rodzice są w stanie zapewnić jej tyle aktywności, z drugiej strony współczują — pytają czy przy tak napiętym grafiku dziecko ma w ogóle czas wolny.
Za trendem, w który wpisują się Lewandowscy, podąża obecnie wielu rodziców. Czy natłok zajęć nie odbije się na ich dzieciach negatywnie?
Rodzice, nie przesadzajcie
Wielu psychologów ostrzega, że dziecko nie jest projektem rodziców. Nie może służyć do realizowania własnych planów i pasji. Wymuszanie na nim chodzenia na konkretne aktywności, bo nam się one podobają czy "dobrze wyglądają" jest po prostu egoistyczne.Jeśli chcemy zapisać dziecko na zajęcia pozalekcyjne czy dodatkowe, warto przede wszystkim zapytać je o to, co samo chciałoby robić. I jeśli do danych zajęć się zniechęci, oczywiście porozmawiać z nim i wyjaśnić, że nie można się tak łatwo poddawać, ale zwracać uwagę na to, czy dziecko ma w ogóle przyjemność z podążania daną ścieżką.
Zajęć i aktywności jest na tyle dużo, że możemy dostosować je do predyspozycji, temperamentu i osobowości dziecka. Zamiast zmuszać nieśmiałego introwertyka do chodzenia na śpiew i tańce, zapiszmy go na rysunek i samodzielną pracę z dala od przekrzykujących się dzieci. Postawmy więc na jego komfort.
Trudno zapytać malucha, o to, w czym chciałby się realizować, ale w przypadku tak małego dziecka warto pamiętać o tym, by zawsze miało czas wolny. Czyli czas, w którym nudząc się, samo wybierze sobie aktywność. Najważniejsze, by zapisując malucha na dane zajęcia, nie realizować na nim swoich pragnień.
Nie wyobrażać sobie, że córka zapisana na zajęcia taneczne zostanie sławną baletnicą, a syn zapisany do szkoły muzycznej kolejne 6 lat poświęci na to, by na pewno ją skończyć. Jeśli sami przekonujemy dziecko, że dana aktywność poszerzy jego horyzonty i będzie formą zabawy, nie możemy od niego oczekiwać, że przyjmie to na siebie jako obowiązek.
Warto też pamiętać, że program szkolny jest przeładowany i dzieci często są przebodźcowane i zrezygnowane przez samą ilość obowiązków szkolnych. A jeśli zajęcia pozalekcyjne zamienimy dziecku w kolejną "pracę", to kiedy będzie miało czas na urlop? Dlatego może warto dać dziecku taryfę ulgową i zastanowić się, co rozwija je, jest zgodne z jego predyspozycjami i najzwyczajniej w świecie daje mu radość.
Może cię zainteresować także: Walka o zajęcia dodatkowe dla dzieci. "Gdyby rodzice odpuszczali, nie mielibyśmy artystów"