Sprawiedliwie, wcale nie znaczy po równo. Czym się kierować, dzieląc obowiązki domowe z partnerem

Marta Lewandowska
Narodziny pierwszego dziecka to prawdziwa rewolucja w życiu rodziców. Początkowe miesiące upływają nam często na bezsennych nocach i wymagających dniach. Do drzwi nieomal każdej rodziny puka frustracja. Bo nagle życie kręci się w innym, nieznanym dotąd rytmie. W tym czasie wszystko spada na głowę młodej matki, bo przecież "siedzi w domu" z dzieckiem.
Warto co jakiś czas przedyskutować, jak rozkładają się w waszym domu obowiązki i modyfikować ustalenia według potrzeb. Fot. cottonbro z Pexels

Mama zapracowana

Natura tak to już urządziła, że znacznie częściej niż tata, z nowo narodzonym dzieckiem zostaje w domu mama. Z dnia na dzień musimy stać się prawdziwymi strategami. Karmienie, przewijanie, zakupy, spacery, gotowanie, sprzątanie, wizyty lekarskie, szczepienia, kreatywne zabawy, pranie... ta lista nie ma końca.


Partner w tym czasie jest w pracy i jakoś to wszystko naturalnie na ciebie spada. Siadasz pewnego dnia i nie jesteś już w stanie uporządkować co, kiedy powinnaś zrobić. A jeszcze przecież trzeba zamówić nowe meble do salonu i podjechać na wymianę opon. Mąż wraca z pracy, przejmuje dziecko, żebyś choć przez chwilę miała wolne ręce, ale ty czujesz, że to ciągle za mało przestrzeni.

Skutecznie podzielić obowiązki

Zacznijmy od tego, że skutecznie, a nawet sprawiedliwie, wcale nie musi oznaczać po równo. Warto usiąść razem i zastanowić się, które prace domowe sprawiają wam przyjemność a których nie znosicie. Ważne też, abyście mieli świadomość swoich mocnych i słabych stron. Bo jeśli jesteś na bakier z kalendarzem, a twój partner, to chodzący grafik, lepiej, żeby on zajął się np. opłacaniem rachunków.

Póki jesteś z dzieckiem w domu, logika nakazywałaby, żebyś to ty zajęła się przyrządzaniem posiłków (chyba że na stałe gotuje partner). Zaplanujcie z wyprzedzeniem, co będziecie jedli, zrób listę zakupów, ale do sklepu wcale nie musisz jechać. Może on, wracając z pracy, załatwi je przy okazji?
Jeżdżenie na wymianę opon, czy choćby tankowanie auta z dzieckiem pod pachą jest jak najbardziej możliwe, ale jednak wymaga nieco więcej wysiłku, więc może on się tym zajmie. A ty, skoro i tak chodzisz z dzieckiem na spacer, możesz zanieść jego marynarkę do pralni przy okazji.

Sprawiedliwie, nie zawsze znaczy po równo. Nie liczcie, że każde z was będzie miało po równo rzeczy do zrobienia. To się nie ma szansy udać. Podzielcie się tak, aby ta maszyna, jaką jest wasza rodzina, działała jak najlepiej. Tak, abyście obydwoje czuli się z tym komfortowo.

Nic nie jest na zawsze

Po pierwsze, każdy może mieć słabszy dzień. Nie miej więc oporów, żeby poprosić partnera, żeby wyprasował ubrania, jeśli naprawdę nie masz na to siły, choć zwykle to ty się tym zajmujesz. Od czasu do czasu, możesz też przecież zrobić za niego zakupy, jeśli np. miał ciężki dzień w pracy i nie ma już ochoty na wizytę w sklepie. Podzielenie obowiązków, w żaden sposób nie jest na zawsze.

Zresztą kiedy skończy się urlop macierzyński i wrócisz do pracy, wasz podział ról powinien zostać na nowo przedyskutowany. Kiedy mój najmłodszy syn był mały i byłam z nim cały dzień w domu, zajmowałam się sprzątaniem, gotowaniem czy praniem cały czas. Jednak po powrocie do pracy moja doba okazała się za krótka, więc podzieliśmy się pracami domowymi na nowo.

Powoli zapominam, jak się włącza pralkę, a składanie czystych ubrań razem okazało się świetną okazją do wyrwania czasu na rozmowę. Kilka innych rzeczy też przejął mąż w całości albo częściowo. Kiedy sprzątamy dom, ja nie dotykam łazienki, bo nie jestem w stanie pracować z chemią, jaka jest tam konieczna, kuchni nie tyka on, bo mam na nią swoje patenty.

Mój mąż pracuje na zmiany, więc nasze obowiązki zwykle są modyfikowane również w zależności od tego, kiedy on ma wolne. Jeśli ma więcej wolnego czasu, robi więcej, jeśli ja go mam, to przejmuję "jego" zadania. Jeśli jedno z was pracuje np. z niepełnym wymiarze godzin, warto zastanowić się nad tym, żeby ta osoba wzięła na siebie nieco więcej.

Doceniaj

Oczywiście, że zarówno dom, jedzenie, jak i dziecko są wspólne. Ale czy zaboli, jeśli podziękujesz, że zrobił zakupy? Mężczyzna też człowiek i potrzebuje czasem poklepania po plecach. Jeśli postanowi cię wyręczyć w składaniu prania, które wzięłaś na siebie, to nie wkurzaj się, że koszulki są złożone inaczej, niż lubisz.

Zwykłe "dziękuję", będzie bardziej na miejscu. Tobie, przecież też jest miło, kiedy partner docenia twoją pracę.