"Różowy jest wszystkim, czym nie jest rak". Historia wstążki, która miała być brzoskwiniowa

Marta Lewandowska
15 października to Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi, choć mówi się, że cały październik jest różowy. Media, influencerzy, gwiazdy zachęcają, aby w tym miesiącu zbadać piersi. Często do ubrania mają przypięte różowe wstążeczki - symbol walki z rakiem piersi. Ale czy wiesz, jaka jest historia tej wstążeczki? Kto ją wymyślił i dlaczego na początku wcale nie była różowa, a brzoskwiniowa?
Różowa wstążka miała być brzoskwiniowa, taką wymyśliła Charlotte Haley, jednak nie zgodziła się na współpracę z marką Estée Lauder, która postanowiła rozpropagować akcję Fot. Anna Shvets z Pexels

Dlaczego akurat wstążki

Różowa wstążka jest jednym z najbardziej rozpoznawanych na całym świecie symboli, choć, co zaskakujące, swój początek miała dopiero w 1992 roku. Ale zanim magazyn Self uczynił z niej sztandarowy symbol świadomości raka piersi, wstążka musiała przebyć długą drogę. Długą i niełatwą. Bo w tej historii nie brakuje skandalu.


Ale warto zacząć tę opowieść jeszcze wcześniej, bo zanim wstążeczka przybrała różowy kolor, musiała się w ogóle pojawić w ludzkiej świadomości. Bo czemu wstążka, a nie agrafka albo kuleczka? Ta historia sięga 1979 roku. Mąż Penney Laingen został porwany w Iranie, jak wielu innych amerykańskich żołnierzy.

Kobieta, nie mogąc sobie poradzić ze smutkiem, zainspirowana piosenką zawiązała na drzewach w ogrodzie żółte wstążki, które miały wskazać ukochanemu drogę do domu. Jej historię szybko podchwyciły media. Amerykańskie rodziny, siedząc przy kolacji i oglądając wieczorne wiadomości, widziały na ekranach żółte wstążeczki. Krótko po tym, w całych Stanach pojawiały się wstążeczki przy domach walczących w Iranie Amerykanów.

11 lat później aktywiści Visual AIDS wpadli na pomysł, aby również użyć wstążek, tym razem jaskrawo czerwonych "dla chłopców, którzy umierają w domu". Jednak nikt nie planował wieszać ich na drzewach przy domach chorych. Aktywiści zrobili pętelkę i przyjęli wstążkę do marynarki aktora Jeremy'ego Ironsa, który wystąpił z nią na scenie w czasie rozdania nagród Tony.

Tak wstążka poszła w świat. Znów pokazały ją wszystkie media, a inne organizacje zaczęły używać wstążek w różnych kolorach do nagłaśniania własnych akcji. Wkrótce każda organizacja charytatywna miała "swoją" wstążkę.

Różowa czy brzoskwiniowa

Różowa wstążka pojawiła się po raz pierwszy za sprawą Fundacji Raka Piersi Susan G. Komen. W 1991 roku różową wstążeczkę otrzymał każdy uczestnik dorocznego biegu Fundacji. Jednak był to tylko element większej akcji, dlatego wstążeczka jeszcze się nie wybiła.

W 1992 roku ówczesna redaktorka naczelna magazynu Self, Alexandra Penney, planowała właśnie kolejny październikowy numer. Zachęcona przez sukces jesiennego wydania z roku 1991, który został w całości gościnnie zaplanowany i zredagowany przez wiceprezeskę Estée Lauder, Evelyn Lauder, która wygrała z chorobą, postanowiła powtórzyć sukces.

Penney chciała zrobić jeszcze więcej, zapytała więc Evelyn, czy zgodziłaby się, aby nowojorskie sklepy jej marki zajęły się dystrybucją różowej wstążeczki. Kobieta bez wahania przystała na propozycję i zgodziła się umieścić wstążki na każdym stoisku sprzedającym kosmetyki Estée Lauder.

Tydzień po tej rozmowie Penney przeczytała o kobiecie, która ręcznie w swoim domu robi brzoskwiniowe wstążeczki. 68-letnia Charlotte Haley przez raka piersi straciła wiele bliskich kobiet. Chciała coś zmienić, dlatego rozpoczęła oddolną inicjatywę.

Brzoskwiniowe wstążki przyczepiała do karteczek, na których napisała "Roczny budżet National Cancer Institute wynosi 1,8 miliarda dolarów, tylko 5 procent przeznacza się na profilaktykę raka. Pomóż nam obudzić naszych ustawodawców i Amerykę, nosząc tę ​​wstążkę".

Kobieta rozdała tysiące wstążek w pobliskim supermarkecie, pisała do Pierwszych Dam, celebrytek, aby nagłośnić sprawę. Kiedy naczelna Self usłyszała o Haley, postanowiła skontaktować się z kobietą i użyć brzoskwiniowej wstążki, aby wesprzeć jej działania. Dla Penney oczywiste było, że dzięki wsparciu magazynu i dużej marki kosmetycznej, akcja stanie się jeszcze głośniejsza. A przecież na tym zależało Charlotte.
"Nie chciała mieć z nami nic wspólnego. Powiedziała, że jesteśmy zbyt komercyjni" - mówiła kilka lat później w wywiadzie Alexandra Penney. Wspólne z Evelyn Lauder wróciły więc do pomysłu różowej wstążki, co zresztą prawnicy magazynu uznali za bezpieczniejsze rozwiązanie. Charlotte Haley utrzymywała jednak, że naczelna Self próbowała nakłonić ją, aby zrezygnowała ze swojej akcji z brzoskwiniową wstążką.

Róż jest kobiecy

Do dziś nie wiadomo z całą pewnością, kto wybrał akurat ten odcień różu. Penney wskazywała w wywiadach, że to Evelyn dokonywała wszelkich wyborów, jeśli chodzi o październikowe numery pisma, a jej zostawiała promocję. Wiceprezeska Estée Lauder nigdy jednak nie potwierdziła jej słów. Wiadomo, że jest to "róż 150", najbardziej podstawowy kolor w palecie róży.

„Róż to kwintesencja kobiecego koloru” – mówiła Margaret Welch, dyrektor Stowarzyszenia Kolorów w Stanach Zjednoczonych. „Róż jest zabawny, afirmujący życie. Mamy badania nad jego działaniem uspokajającym, zmniejszającym stres. Pastelowy odcień znany z właściwości zdrowotnych. Nie można powiedzieć o nim nic złego. Innymi słowy, różowy jest wszystkim, czym nie jest rak - dodała w rozmowie z BCAction.

Z czasem różowa wstążka pojawiła się także w ofercie innej firmy kosmetycznej - Avon. Tu w wersji różowo-złotej, potem także srebrno-różowej. Ważna jest idea, a ta jest jedna i wspólna - szerzenie świadomości o chorobie, którą rocznie diagnozuje u 1,7 mln kobiet na całym świecie. Ponad 500 tys. z nich umiera.

Kluczem do wyleczenia raka piersi, który nie jest wyrokiem, jest wczesne wykrycie choroby. Dlatego Charlotte Haley rozdawała brzoskwiniowe wstążeczki w markecie, dlatego Penney i Lauder chciały nagłośnić jej akcję, dlatego stworzyły różową wstążeczkę w odcieniu 150. Dlatego dziś namawiamy was do badań.

USG piersi nie boli, wiele kobiet uważa nawet, że jest to przyjemne badanie. Co roku w październiku wiele przychodni prowadzi akcje, dzięki którym można wykonać badanie nieomal z ulicy, często za darmo albo w znacznie obniżonej cenie. USG piersi raz na trzy lata można wykonać również nieodpłatnie w ramach NFZ.

Badajmy się, mamy dla kogo żyć.