Co twoje piersi mówią o tobie? Więcej niż się spodziewasz - tłumaczy psychoonkolożka

Aneta Zabłocka
Twoje piersi mogą ci powiedzieć o zdrowiu więcej, niż możesz się spodziewać. Musisz jednak mieć na nie oczy szeroko otwarte. O holistycznym podejściu do życia, redukcji stresu i roli cateringu dietetycznego w profilaktyce antynowotworowej rozmawiamy z psychoonkolożką Sonią Ziembą-Domańską.
Rak piersi, a styl życia. Rozmowa z psychoonkolożką o tym, co mówią piersi Fot. Unsplash
Raka powoduje palenie papierosów, nadmierne opalanie, nadużywanie alkoholu, ale tez i spaliny i zanieczyszczenia powietrza. Chroni przed nowotworem m.in. zbilansowane odżywianie, duża ilość ruchu i regularna aktywność fizyczna oraz stabilna psychika.


Zatem wszystko to, co moglibyśmy uznać za holistyczny styl życia. Zdrowie ciało i zdrową duszę. Tylko jak żyć holistycznie, gdy koszyczek zmartwień ciągle jest pełen i nie ma, kiedy porządnie zjeść?
O tym, jak uchronić się przed rakiem i czy to w ogóle wykonalne, rozmawiamy z Sonią Ziembą - Domańską, psycholożką, a także rekonwalescentką po chorobie nowotworowej.

Co moje piersi mogą mi o mnie powiedzieć?

Mogą przede wszystkim ci powiedzieć, czy są zdrowe i zadbane. Zdrowia piersi nie widać jak na dłoni, ono będzie ukryte. Choć piersi mogą dawać ci sygnały, że coś nie gra, ale musisz być na nie wyczulona, patrzeć na swoje piersi bez wstydu. Rozumieć je, jako organ fizjologiczny i źródło dumy, zadowolenia, ich bycia nieodłączną częścią ciebie.

Dbam o siebie w sposób fizjologiczny, jestem zdrowa. Dbam o moje samopoczucie, które może wiązać się np. z brakiem bólu, to mój stan psychiczny jest zadowalający. Zawalę jedno albo drugie i dostanę raka?

Były takie badania, że przewlekły stres może być predyktorem aktywacji nowotworu. Dbanie o siebie w sposób holistyczny oznacza, że mamy czas w swoim życiu na rozładowanie stresu.

Będąc w długotrwałym stanie ciągłego napięcia, nasz organizm stanie w swojej obronie. Tę gotowość do walki okupimy spadkiem odporności. I jeśli ona jest cały czas na niskim poziomie, to komórki rakowe mogą zacząć pracować. Albo każde inne komórki chorobowe, których praca wpłynie na nasze samopoczucie. Koło się zamknie.

Jest taka teoria, że każdy z nas ma w sobie komórki nowotworowe, ale nie są one aktywne, dopóki nie znajdą korzystnych warunków do rozwoju. Brak odporności będzie jednym z tych czynników.

Dużo w profilaktyce antynowotworowej mówi się o właściwej diecie. Istnieją grupy produktów, które mogą wpłynąć na aktywację komórek rakowych. Zwykle ostrzeżenia dotyczą żywności mocno przetworzonej, bo nasz organizm czerpie w tego jedzenia także niekorzystne składniki, które mają bezpośredni wpływ na rozwój komórek.

Dobrze odżywiony witaminami organizm, który utrzymywany jest w pozycji zapewniającej mu dobre funkcjonowanie, jest w stanie bronić się przed tworzeniem i namnażaniem komórek rakowych.

Chcesz mi powiedzieć, że zamówienie dobrze zbilansowanego cateringu dietetycznego, uchroni mnie od raka?

Nic nie jest w stanie uchronić cię od raka, ale możesz wpłynąć na to, aby twój organizm był gotowy do zwalczenia go lub zablokowania rozrostu nowych, wrogich komórek. Niestety rak to choroba, która ciągle wymyka się lekarzom z rąk i nie ma jeszcze sposobu na uniknięcie zachorowania.

Ale właśnie możesz zapobiegać, zamiast leczyć. Zanim zamówisz catering, idź do lekarza. Zbadaj, czy nie masz chorób metabolicznych, chorób tarczycy, dowiedz się, czego twojemu organizmowi brakuje. Niedobory i choroby też mogą się rozwijać w związku z odczuwaniem przewlekłego stresu.

To jak sprawić, żeby grało w życiu na wszystkich poziomach?

Przede wszystkim zadbać o czas dla siebie. Nawet jeśli mamy bardzo dużo pracy, pod nogami kręcą się dzieci, a lista rzeczy do zrobienia tylko się wydłuża. Może pójść do przedszkola spacerem, by nie stać w korkach i odebrać dzieci, może wstać pół godziny wcześniej i posiedzieć w cichym domu ze szklanką wody z cytryną.

Ja wiem, że w niektóre dni, może się to wydawać trudne albo wręcz niewykonalne, ale to kwestia zrozumienia, że my kreujemy swój dzień, a w naszym dniu, nie może nie być nas, musimy uwzględnić swoje potrzeby.

Oczywiście są różne metody relaksacyjne - oddychanie, medytacje, sport. Ten ostatni jest świetny, bo prowadzi do wyzwalania endorfin, po których spada poziom kortyzolu. Ale też poprawia przepływ, krwi i limfy, nasz organizm buduje odporność, którą będzie mógł wykorzystać w walce z tym, co negatywnego tworzy się w ciele.

Dobrze jest się martwić tylko przez godzinę w ciągu dnia. Dajmy sobie czas na smuteczki, żeby poziom stresu nie był stały. Po godzinie zamykamy drzwi, odstawiamy koszyk ze zmartwieniami i zostawiamy to za sobą.

Mówimy o kobietach, a one noszą koszyczki, do których wrzuci rano coś mąż, w ciągu dnia dosypie szefowa, a potem dzieci po powrocie z przedszkola dorzucą swoje karteczki ze smuteczkami. Tyle bodźców i to niemal co chwila. Jak można się od nich odciąć?

Ta metoda nie oznacza, że myślisz "dobra martwiłam się godzinę temu, a teraz spływają po mnie wasze problemy". Po prostu, jeśli nie wymagają twojej natychmiastowej reakcji, możesz przełożyć zamartwianie się na później.

"Pomyśle o tym jutro" jak z "Przeminęło z wiatrem".

Jeśli w ciągu dnia ciągle towarzyszą nam destraktory i czujemy się przebodźcowani, można postawić na wewnętrzny dialog. Tak, stoisz przed wyzwaniem, ale nie jest ono całkowicie nie do przeskoczenia, masz zasoby, by zrealizować swoje zamierzenia. Przekonanie siebie do tego pomoże w obniżeniu napięcia.

"Sonia, dasz radę! Sonia, już kiedyś to robiłaś! To nic, że wtedy nie wyszło, teraz się uda!".

A jak mi piersi powiedziały, że mam raka, bo nie podeszłam holistycznie do życia, tylko coś przegapiłam po drodze, no to wtedy trudno będzie utrzymać kortyzol w ryzach, żeby nie pogarszać sytuacji.

Taka sytuacja musi skutkować podniesieniem się poziomu stresu. Trochę wynika to z przekonania, że rak jest wyrokiem. Zaczyna się kocioł myśli: "Czy umrę, czy nigdy nie zobaczę już moich dzieci?". Ale to proces naturalny, jeden z etapów przeżywania choroby, faza żałoby po dawnym życiu.

Pozwólmy sobie na załamanie, bo w wielu przypadkach od razu się po tym podniesiemy, bo nasz organizm stworzony jest do walki.

Tutaj również przydadzą się motywacje - teraz mogę zrobić wszystko, aby żyć lepiej. Idę do lekarza, dostaję plan leczenia, korzystam z fachowej pomocy i nie boje się prosić o więcej, wreszcie czerpię wiedzę. Wiem, więc czuję się bezpieczna. Człowiek, który wie, się nie boi. I przekazujemy wiedzę dalej, bliskim, którzy będą z nami w tym procesie, bo tylko wiedząc i nie bojąc się, będą w stanie efektywnie nas wspierać.

Mam takie wrażenie, że holistyczne podejście w dużej mierze rozumiane jest jako "żyję, jak jest, lepiej w sobie nie grzebię, nie idę do lekarza, bo coś znajdzie". A z drugiej pójdę, ale jak nic nie znajdzie, to będę miał poczucie, że straciłem czas i pieniądze. Bierność wydaje się bardziej holistyczna niż fundowanie sobie zdrowotnego przewrotu.

Tak, faktycznie są takie dwa podejścia. Ale jeśli idę do lekarza i jestem rozczarowana tym, że nic nie znalazł, to tak jakbym mówiła: "o jestem zdrowa, czyli jestem beznadziejna".

Do lekarza powinno chodzić się z przekonaniem, że idę utwierdzić się w tym, że jestem zdrowa, a nie próbować udowodnić sobie chorobę.

A czasem jest tak, że to dopiero nowotwór otwiera nam oczy na holistyczne podejście do życia?

W przypadku raka od razu zmienia się perspektywa. Choroba nowotworowa często prowadzi do myślenia, że wreszcie mogę ja, właśnie ja, otworzyć się na pozytywne doświadczenie życia. Nagle wszystkie strefy życia stają się ważne i najważniejsze, zaczynamy wreszcie o nie dbać.

By zacząć żyć holistycznie, muszę rzucić moją stresującą pracę, zamówić wegetariański catering i zapisać się na psychoterapię?

Nic nie musisz. Jeżeli lubisz swoją stresującą pracę, to po prostu się zastanów, czemu cię stresuje i wyeliminuj destraktory. Może to relacje z kolegami, nad którymi możesz popracować, może stresują cię spóźnienia, bo odwozisz rano dzieci do przedszkola, pogadaj z szefową, że zaczynasz pracę o 9.30, a nie 9.

Popracuj nad tym, by się nie stresować lub po prostu wyjdź z pracy na spacer i popatrz na jesienne liście.

Możesz nawet zjeść ciastko, czekoladkę albo dwie, jeśli masz ochotę. Holistycznie znaczy zgodnie ze sobą.