Jego pierwsza miłość była tą jedyną. Powiem wam, jak się żyje w mentalnym trójkącie z jego ex

List do redakcji
Mam wrażenie, że nasz związek zaczął się przez jego byłą. Wtedy zakończył z nią związek, wpadliśmy na siebie i gdy patrzę na to z perspektywy czasu, mam wrażenie, że służyłam mu jako plaster na rany, które zostały mu po niej. A że okazałam się "wystarczająco dobra", to po prostu zostałam. Ona była jego pierwszą i jedyną miłością, ja jestem po prostu tym, kogo może mieć.
Mój chłopak porównuje mnie do byłej. Jego pierwsza miłość jest z nami Pexels
Gdy się spotkaliśmy od razu między nami coś "kliknęło". Rozmawiało nam się świetnie, mieliśmy podobne poczucie humoru, on był niesamowicie spontaniczny. Umawialiśmy się na kawę, a kończyliśmy wycieczką kilka godzin od naszego miasta. Miałam wrażenie, że zakochaliśmy się w sobie momentalnie, ale on często bywał smutny albo nieobecny.
Zainicjowałam rozmowę, w której powiedziałam mu, czemu mój ostatni związek się skończył. Bez szczegółów, po prostu na tyle, żebyśmy byli w stosunku do siebie szczerzy. Potem tej rozmowy szybko pożałowałam.


Powiedział, czemu rozstał się z... Patrycją (to imię będzie mnie prześladować chyba zawsze) i było to dość dziwne, bo z każdego jego zdania wynikało, że to ona była nie fair, niezaangażowana, oszukiwała go, ale podsumował to stwierdzeniem, że nie był dla niej wystarczająco dobry, a ona była najlepsza.

Już w tym momencie mnie to zabolało. W jednej z kolejnych rozmów powiedział mi, że nie sądził, że można kogoś tak bardzo kochać. A ja nadal czuję do siebie odrazę, ale wtedy powiedziałam, że mam nadzieję, że ze mną będzie równie szczęśliwy, że też mnie tak pokocha.

Po pierwszych miesiącach zachłyśnięcia się sobą, zaczęłam słyszeć o Patrycji coraz częściej. Dowiedziałam się, gdzie pracowała, z kim się przyjaźniła, kim jest chłopak, z którym flirtowała w trakcie związku z nim. Nie prosiłam o te informacje, ale jemu z Patrycją kojarzyło się wszystko.

Oglądaliśmy w telewizji jakiś film, on musiał dodać, że z Patrycją był na tym w kinie, jechaliśmy na weekend w Bieszczady i w trakcie powiedział, że z Patrycją też był w Bieszczadach. Każdym małym gestem pokazywał mi, że robi jakąś kalkę. I to w najbardziej intymnych sytuacjach.

Gdy zobaczył mnie pierwszy raz w bikini, zaczął temat porównywania obecnych kobiet do byłych (co za ironia!) i dodał z dziwnym uśmiechem, że z Patrycją wspólny mam tylko brzuch. Czułam się jak jakiś manekin, na którym tylko leżą ciuchy, które naprawdę wyobraża sobie na niej, ale znowu to było za wcześnie. Byłam potulna i pozwalałam na takie teksty.

Chcę wierzyć, że się myliłam, ale raz w trakcie seksu zmienił pozycję i zaczął zdanie od tego, że "ona właśnie tak lubiła", ale szybko poprawił to na "czytałem, że kobiety szczególnie tak lubią". Czasami myślałam, że to ja mam na punkcie jego byłej obsesję, ale to jednak był on.

Czułam, że żyję w mentalnym trójkącie z jego ex. On potrafił nawet przy znajomych zapytać, czy wiedzą co u niej słychać. To miało być takie fair i neutralne — skoro pyta wprost i przy mnie to robi to z życzliwości, a nie ma nic do ukrycia. Gdy zaczynasz wierzyć, że inna kobieta była (a może jest) dla twojego ukochanego wszystkim, boli cię najmniejszy gest, który udowadnia, że on o niej myśli.

Co więcej, na jego profilu roiło się od zdjęć z ich wspólnych wyjazdów. Nie było na niej jej, ale ona mu je robiła, czasem była oznaczona. Nie chciał tego usunąć, widziałam, że lajkują sobie zdjęcia albo jakieś romantyczne piosenki. Zaczęłam sądzić, że mają kontakt.

I zrobiłam coś, czego powinnam się wstydzić, ale nie żałuję. Postanowiłam przejrzeć jego laptopa. Nie wylogował się z Facebooka i zobaczyłam, że wchodzi na jej profil codziennie, kilka razy dziennie.

Znalazłam wiadomości, które z nią wymieniał, chociaż zarzekał się, że nie ma z nią kontaktu. Nie był to flirt, co nie znaczy, że zabolało mnie to mniej. Pisał o tym, jak bardzo ją kochał, jak ona go skrzywdziła, co powinni zmienić, żeby być razem.

Zrobiło mi się słabo. Przez prawie rok związku ze mną on miał w głowie ją. Czuł do niej żal, ale chyba nadal ją kochał. Czy gdyby ona przeprosiła i wróciła do niego, ja poszłabym w odstawkę?

Powiedziałam mu o wszystkim, pokłóciliśmy się. Wiem, że taka "zdrada" może na kimś nie robić wrażenia. Zdradzają w końcu mężczyźni, którzy w małżeństwie są od lat, mają dzieci, wspólny dom i sypiają z sekretarką.

Ale to było coś innego. On się mną nie znudził, nie zabiła tego monotonia, rutyna, wspólne długie lata. On nigdy ze mną nie był. Wolał kobietę, która go skrzywdziła, niż mnie, która zrobiłaby dla niego wszystko.

Przez rok żyłam w trójkącie z nim i jego byłą dziewczyną. Po wielu rozmowach, wybaczyłam mu. Obiecał się zaangażować i przekonywał, że do niczego między nimi nie doszło. Fizycznie pewnie nie, ale wiem, że to ją miał w głowie. Mam wrażenie, że musiałam z nią rywalizować, porównywałam się do niej, zastanawiałam, co mam zrobić, by kochał mnie tak jak nią.

Teraz wiem, że nic. Dam mu szansę, ale jeśli poczuję, że Patrycja jest w naszym związku, odejdę sama. Nie jestem "wystarczająco dobrą dziewczyną", mam być priorytetem.