Mam 50 lat, właśnie zostałam mamą dwulatki. Nie tak planowałam przyszłość

List czytelniczki
Życie pisze różne scenariusze, nie zawsze szczęśliwe. Przekonała się o tym Agnieszka, która w życiu przeszłą piekło, a kiedy wydawało jej się, że najgorsze jest za nią, dostała wielki cios. "Mam 50 lat, właśnie zostałam mamą dwulatki, nie planowałam tego" - zaczyna swój list kobieta.
Agnieszka została z dnia na dzień sama z dwuletnią wnuczką. Córka nie sprawdziła się w roli mamy. Fot. Juan Pablo Serrano Arenas z Pexels

Wychowałam ją najlepiej, jak mogłam

Agnieszka wyszła młodo za mąż, jak sama mówi z wielkiej miłości i wpadki, stanęła przed ołtarzem tuż po zdaniu matury. "Różnie się układa, zdarzyło się, to było 30 lat temu, dziś pewnie nie wzięłabym tego ślubu. Patrząc z perspektywy czasu, myślę, że to była najgorsza z decyzji, jakie podjęłam. A właściwie, jaką podjęli moi rodzice, bo nikt mnie o zdanie nie pytał" - zaczyna opowieść kobieta.


"Jeszcze będąc w pierwszej ciąży, odkryłam, że co innego jest spotykać się z chłopakiem, a co innego być żoną. Mąż delikatnie mówiąc, nie był wzorem cnót. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale był taki moment, że z czwórką dzieci wylądowałam u znajomych. Tam oni pomogli mi stanąć na nogi. Nie było łatwo, ale pracowałam na dwóch etatach, skończyłam studia i podniosłam się po koszmarze, którego doświadczyłam" - wyznaje kobieta.

Agnieszka wychowała dzieci zupełnie sama, od byłego już męża się odcięła. Po latach, kiedy tylko córka została pod skrzydłami mamy, poznała mężczyznę. "Co tu dużo mówić, planowałam posłać córkę na studia i przenieść się do partnera, zacząć nowy etap. Starsze dzieci były na swoim, została tylko Hania".

Dziewczyna sprawiała sporo problemów wychowawczych. W odróżnieniu od starszego rodzeństwa wagarowała, buntowała się. "W zasadzie nie pamięta ojca, ale kiedy coś szło nie po jej myśli, rysowała w głowie jego idealny obraz, głosiła, że go odnajdzie i z nim będzie jej lepiej. Bolało, ale zaciskałam zęby. Miałam nadzieję, że to tylko taki etap, przecież starsza trójka wyszła na ludzi" - pisze Agnieszka.

Mamo, będziesz babcią

"Nigdy nie zapomnę tego dnia. Hanka była od rana jakaś dziwna. Prawie się nie odzywała, ale sądziłam, że pokłóciła się z chłopakiem, wiedziałam, że z kimś się spotyka. Starsze dzieci przyjechały na obiad, rodzinna niedziela. Postawiłam pieczeń na stole, a moja siedemnastoletnia córka pobiegła do toalety. Od razu wiedziałam. Ze mną nie chciała rozmawiać, do pokoju wpuściła starszą siostrę" - to od najstarszego dziecka Agnieszka dowiedziała się, że jej 17-letnia córka jest w ciąży.

"Trudno, pomyślałam, jakoś sobie poradzimy, pomogę, wszystko pokażę, ona skończy szkołę, usamodzielni się... Nie sądziłam, jak bardzo się mylę co do własnego dziecka" - pisze kobieta. Hania urodziła tuż po 18. urodzinach. Śliczna zdrowa dziewczynka od razu skradła serce babci. Agnieszka kupiła wszystko dla dziecka, wspierała córkę, wstawała do wnuczki w nocy.

Wydawało jej się, że jakoś wszystko się ułoży. "Chłopak oczywiście natychmiast zniknął z radarów, płacił alimenty i tyle, nie interesował się małą. Hania zajmowała się dzieckiem tyle, ile musiała. Nawet nie będę udawać, że było inaczej, ale w końcu była matką, nie robiła krzywdy dziecku. Do czasu..." - Agnieszka przyznaje, że tego, co się wydarzyło, kiedy wnuczka miała półtora roku, nie przewidziała w najczarniejszych scenariuszach.

Koszmarny weekend

Agnieszka wraz z partnerem wyjechała na Mazury odpocząć. Hania z półtoraroczną córeczką zostały w domu. "Poprosiłam syna, który mieszka w okolicy, aby po południu zajrzał do nich, zapytał, czy nie potrzebują pomocy. W końcu pierwszy raz zostały na tak długo same. Mariusz nie zastał siostry. Ma klucze od mieszkania, więc wszedł. Nie było ani Hanki, ani mojej wnuczki, ale zaniepokoiło go, że w przedpokoju stał wózek małej".

Syn Agnieszki nie dodzwonił się do siostry, poinformował więc mamę, że Hania i dziecko zniknęły. Kobieta od razu wróciła z Mazur. "Kolejne dni pamiętam, jak przez mgłę. Dopiero po jakimś czasu zaczęło się wszystko składać. Dziecko znalazło się u koleżanki córki, ona sama zniknęła bez śladu na tydzień" - kobieta nie kryje, że bała się o córkę, jednak nie umiała jej wybaczyć, że porzuciła dziecko.

"Wróciła po tygodniu, jakby nigdy nic weszła, zabrała swoje rzeczy i powiedziała, że przeprowadza się do jakiegoś chłopaka. Bez córeczki. Patrzyłam na małą i wiedziałam, że znów zostałam sama z maleńkim dzieckiem. Wystąpiłam do sądu o ustanowienie pieczy. Przez pół roku córka nie pokazała się nawet razu, nie zadzwoniła, nie zapytała o małą" - żali się Agnieszka.

Hania przyjechała odwiedzić córkę w jej drugie urodziny. "Od drzwi rzuciła, że ma tylko godzinę i chce zobaczyć swoją córkę. Ugryzłam się w język. Pozwoliłam. Mała od razu ją poznała. Przylgnęła do Hanki, a ja połykałam łzy. Czułam obrzydzenie do własnego dziecka. Kiedy wnuczka zajęła się zabawą, Hanka przyszła do kuchni i rzuciła mi pod nos dokumenty. Zrzekła się praw do dziecka na moją rzecz" - kobieta nie kryje, że do tego momentu miała nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.

"Jej słowa: nie chcę jej, będą mi brzmiały w głowie na zawsze. Tydzień przed pięćdziesiątymi urodzinami zostałam zastępczą matką dwuletniej wnuczki. Mój partner mieszka na drugim końcu Polski. Nadal chce, abyśmy razem zamieszkali, powtarza, że wychowamy moją wnuczkę razem. Tylko czy ja dam radę, czy nie jestem za stara?" - pyta retorycznie Agnieszka.

Miłość nie zawsze wystarcza

Agnieszka wychowała czworo dzieci. Troje z nich pamięta, jaki koszmar zafundował jej były mąż. Hania była za mała, żeby pamiętać awantury, tułanie się po ludziach i inne traumatyczne wydarzenia. Kobieta usamodzielniła się, żeby wychować dzieci najlepiej, jak potrafiła. Dziś przyznaje, że w przypadku Hani odniosła porażkę.

"Nie wiem, co poszło nie tak, myślę, że niestety ma charakter ojca. Skrajny brak odpowiedzialności, narażenie dziecka na niebezpieczeństwo - za to odpowie przed sądem. Czy córka będzie ją pamiętać, czy będzie chciała ją kiedyś odnaleźć? Nie wiem. Póki co Hanka się z nami nie kontaktuje. Zerwała wszelkie kontakty ze mną i ze swoim rodzeństwem".

Dziś kobieta stara się nie myśleć o córce, a jedynie o wnuczce. "Nie mogę się rozklejać, mam do wychowania dziecko. Oby zdrowie dopisało mi jak najdłużej, abym mogła to zrobić. W razie czego ma jeszcze ciocię i dwóch wujków. Na matkę niestety nie może liczyć".