"Każdy facet woli zołzę od mamusi". Oto dlaczego nie powinnaś być dla swojego męża za dobra

List do redakcji
Siedzę z moimi koleżankami na poniedziałkowej kawce. Wcześniej były to piątkowe drinki, ale zabawa skończyła się, gdy większość z nich zamieniła się w Przykładne Żony i Matki. Opowieści o facetach zmieniły się w plotki o facecie — Mężu. Każda opowiada o tym, jak dla rodziny wypruwa sobie flaki, a ja mam w głowię jedną myśl. Im lepsza żonka, tym bardziej rozpuszczony mąż.
Nie bądź dla swojego męża zbyt dobra. Facet wybierze zołzę, a nie mamusię Pexels

Im lepsza żona, tym gorszy mąż

Koleżanka numer 1 opowiada, że na swojego męża to z niczym nie może liczyć. Miał odebrać dzieci ze szkoły, odgrzać obiad, rozwiesić pranie.
Dzieci ze szkoły odebrał, ale tak się zgubił we własnej lodówce, że uznał, że obiadu nie ma. Samemu zrobić nie bardzo, bo w końcu ma dwie lewe ręce, więc dzieci zawiózł na obiad do mamusi. Kochana teściowa oczywiście nie omieszkała skomentować, że zapracowana koleżanka to już nawet obiadu nie zrobi i co ta kariera robi z dzisiejszymi kobietami.


Znajoma numer 1 (Dbająca o Męża Żona) wróciła więc do domu, w którym zastała zmięte w pralce pranie (oczywiście zapomniał), nietknięty obiad, który gotowała noc wcześniej i zadowolone dzieci, które przekazały jej, że babcia pytała, czy to już "matka gotować się odzwyczaiła". Mąż się jeszcze obraził, gdy próbowała zwrócić mu uwagę, że chyba czegoś nie dopilnował.

Koleżanka numer 2 zawsze była wyrozumiała, gdy jej mąż godziny spędzał w garażu. Nie był mechanikiem. Po pracy i ciepłym (przygotowanym przez nią obiadku) zamykał się w swojej pieczarze, bo coś naprawiał. Realnie jeździła zdezelowanym Oplem, w którym szyba nawet na korbkę się nie zamykała, a jej mąż po prostu zamykał się tam, gdy chciał odpocząć od... niej?

Ona, kochana, znosiła to z godnością, nie będzie robiła afery o piwko w garażu. Gdy zaczęła zbliżać się ich rocznica, luby znikał na jeszcze dłużej. Więc koleżanka numer dwa (Pokorna Żona) uznała, że być może szykuje dla niej niespodziankę rocznicową. W rocznicę Mąż zabrał ją do miejscowej pizzerii. Potem wrócili do domu pooglądać telewizję.

Myślicie, że zwróciła mu uwagę, zrobiła aferę, powiedziała rozmarzonym głosem, że jej koleżanka na rocznicę dostała kolejny pierścionek zaręczynowy, weekend w SPA albo przynajmniej domowy obiad, który przygotował ukochany? Nie. Powiedziała: "ważne, że w ogóle pamiętał".

Koleżanka numer 3 (Świeżo Upieczona Mama) opowiada, że jej noce zamieniły się w spacery do dziecka i z powrotem. A do pomocy zaprzęgnięty jest cały kordon ludzi. Mama, teściowa, siostra. A mąż? Pan Mąż musi się wyspać do pracy i ona nie uważa, żeby musiał robić przy dziecku wszystko (więc nie robi prawie nic). Ona też chce go odciążyć. Od własnego dziecka? Kurtyna.

Każdy facet wybierze zołzę zamiast mamusi

I wiem, co zaraz powiedzą urażeni panowie albo Żony Obrończynie Mężów - że mężowie moich koleżanek mają prawo być zmęczeni po pracy, że podział obowiązków w domu bywa różny, że każdy ma prawo zapomnieć.

Zabawne tylko, że to zawsze mąż ma prawo być senny, zmęczony, leniwy, zapominalski. Trudno wyobrazić mi sobie sytuację, w której jedna z moich koleżanek zapomina ugotować obiad, rozwiesić pranie, z głowy wypada jej data rocznicy i dzwoni po mamę lub teściową, bo po pracy jest zbyt zmęczona, by zając się własnymi dziećmi. Czeka w domu na powrót męża, bo nie ma głowy do robienia obiadu?

Im dłużej słucham narzekań Przykładnych Pań Domu, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że im lepsza żona, tym gorszy mąż. A panowie zachowują się (wybaczcie za to porównanie) jak dzieci, sprawdzające granicę nowej nauczycielki w klasie.

Jeśli pani nie powie nic na to, że dłubią w nosie i przeglądają tylko obrazki, zamiast czytać książki, to na kolejne zajęcia już książek nawet nie przyniosą. A moje kochane koleżanki dały swoim mężom znać, że jak leniwi, niezaangażowani i jałowi by nie byli, one i tak będą ich kochanymi mamusiami.

Efekt? Są z facetami, którym wszystko należy podłożyć pod nos, którzy starali się o nie ostatni raz w liceum albo przed pierwszym dzieckiem, założeniem na palec pierścionka, a może przed pierwszym seksem.

Starają się być dla swoich mężów mamusiami, by żyli w komforcie, jednak żaden mężczyzna nie będzie chciał się starać o własną matkę. A o kogo? O zołzę. Dlatego zostałam zołzą. I nie, nie oznacza to, że robię mojemu facetowi o wszystko afery.

Ale nigdy nie kładę niczego pod nos. Domowy obiad? Zrobię z chęcią na wielką okazję, małą niespodziankę, mój facet zawsze jest wtedy zachwycony, że w ogóle miałam ochotę specjalnie dla niego coś przygotować.

Wspólny wieczór? Tak, ale nie zrezygnuję dla niego ze spotkania z koleżankami, z wcześniej umówionych planów, zaaranżuję to tak, by był wdzięczny, że chcę wyjść z nim na randkę.

Zostawi w domu porozrzucane skarpetki i niemyte naczynia? Nie będę żoną kwoką, która zrobi mu z tego powodu aferę, zażartuję z jego zmysłu estetycznego, ale nie pozbieram za niego nawet jednego talerza. Niech leży dzień, dwa, tydzień. Zjem na mieście, ale nie wyręczę go z niczego.

Potrafię być ciepła, troskliwa i opiekuńcza, ale nie jest to moim obowiązkiem i nigdy nie daję odczuć facetowi, że ma to u mnie bezwarunkowo. Dlatego pamiętają o naszych rocznicach, moich urodzinach, są zachwyceni domowym obiadem. Chociaż czasem nie znoszą mnie za mój temperament. Ale facet zawsze będzie biegał za zołzą, a nie za własną matką.

Żadna Żona nie dostaje nigdy od męża tego, na co sobie zasłuży, a to, na co sobie pozwoli. Możesz być najlepszą wersją siebie, ale jeśli obniżysz swoje wymagania do zera, twój Pan i Władca za nic ci nie podziękuje, będzie domagał się więcej i dawał z siebie coraz mniej. Nie zapominajcie o tym, drogie panie, i nigdy nie dawajcie z siebie 100 procent! Nie dla Męża, który wypomni wam, gdy pewnego razu dacie z siebie tylko 90...