List od przyjaciółki twojego męża. "On nie jest nudny, to ty zrobiłaś z niego nudziarza"

List do redakcji
Słyszałam od nich, że ich faceci kilka lat po ślubie nie mają już żadnych zainteresowań, że jedyne, co chcą wiedzieć, to, co jest na obiad po pracy, że albo zdziadzieli albo zachowują się znowu jak gówniarze, których najbardziej interesuje gierka w telefonie i piwo z kolegami. Kobiety narzekały wciąż, że ich faceci są nudni. A nie zawsze tacy byli. Macie rację – wy ich takimi zrobiłyście.
On nie jest nudny, ty zrobiłaś go nudziarzem. List od przyjaciółki męża Pexels

Przyjaciółka twojego męża

Narzekań na mężów słuchałam codziennie. Od moich znajomych w pracy, od koleżanek, u fryzjera, kosmetyczki, w SPA, na siłowni, w kolejce do ginekologa. A nie, przepraszam, rzadko słyszę "mój mąż", chociaż o tego osobnika zawsze się rozchodzi.
Słyszę raczej "mój stary, ten mój, pierdoła, tamten, wiesz, jaki on jest". Pod tym hasłem kryje się ktoś, kto parę lat wcześniej był "kochaniem, najdroższym, żabcią, słodziakiem", a w najgorszym wypadku Pawełkiem i Tomulkiem.

Czym panowie zasłużyli na degradację z najdroższego do "tego mojego"? Lista jest długa. Wolą leżeć na kanapie niż spędzać czas ze swoimi kobietami, wpatrują się w ekran telewizora, grają na komórce, wymykają się na piwko z kolegami, nie chcą odwiedzać swoich teściowych. Kiedyś byli zabawni, teraz są irytujący. Kiedyś byli energiczni, teraz są zdziadziali. Kiedyś byli ciekawi, teraz są nudni. Kiedyś byli singlami, teraz są waszymi mężami.


Jestem przyjaciółką żonatych facetów, nieżonatych zresztą też, zawsze obracałam się w gronie mężczyzn i wśród nich mam najwięcej kumpli od serca. Czasem czuję się jak szpieg, który słucha historii z dwóch stron, ale często bliżej mi do panów.

Był ciekawym singlem, stał się nudnym mężem

Jestem przyjaciółką także twojego męża, bo wielu z nich nie różni się między sobą aż tak. Czują się w małżeństwie znudzeni, niedocenieni, obawiają się, że nie są już dla swoich żon atrakcyjni. Narzekacie na to, na co same sobie zapracowałyście.

Godzinami słucham waszych lamentów, by te same historie poznać z perspektywy facetów. Znajoma znajomej mówi, że jej facet od dawna nigdzie z nią nie wychodzi.

Od jej męża słyszę, że zaprzestał już prób zabrania jej na spontaniczną randkę w weekend. Przecież w sobotę trzeba wysprzątać cały dom na błysk, a jeśli nie, to małżonka dostanie szału. W niedzielę na obiad do teściowej, bo taki plan dnia ustaliła kochana żona. Jemu po takich atrakcjach odechciewa się jakichkolwiek randek.

Ona narzeka na chłód w sypialni, gdy on pokazuje, że ma na nią ochotę, słyszy, by nie zachowywał się jak gówniarz. Spontaniczny seks? Przecież w sypialni rozrzucone są brudne skarpetki. Za godzinę, gdy posprzątamy i weźmiemy prysznic.

Gdy on ma wpisywać sobie w kalendarz godzinę na współżycie, po prostu traci ochotę. Potem słyszy, że zdziadział, brak mu temperamentu, w weekendy woli leżeć na kanapie jak dziadek. Woli to niż bawić się z żoną o mentalności babci.

Inna opowiada o tym, że jej dzisiejszy "pierdoła" kiedyś był facetem, za którym ledwo mogła nadążyć. Jeździł na motocyklu, biegał te swoje maratony, potrafił z dnia na dzień zaplanować wycieczkę w góry i to całą trasę krok po kroku.

Dzisiaj woli iść z kolegami na piwo, ostatnio znalazła na jego telefonie pikantne SMS-y z jakąś znajomą nie wiadomo skąd. Ostatecznie mówi, że się nie martwi, bo z jego brzuchem i tak żadna nie będzie go chciała.

Twojego męża doceni ktoś inny

Mówi to ta sama kobieta, która kazała ("ukochanemu" jeszcze wtedy) Tomkowi sprzedać motocykl, bo to zbyt niebezpieczne, nie wychodzić późno na siłownię, bo chciałaby posiedzieć z nim wieczorem w domu. Kurs spadochroniarstwa? A co on ma 20 lat?! Zrobi sobie coś i zostawi ją samą z dziećmi.

Tomulek stał się więc Tomkiem, który jest nudny, zdziadziały i właściwie dziwne, że ktokolwiek się nim interesuje. Takich historii słucham codziennie. Najgorszy facet na świecie. Bo nudny, bo nie jest taki interesujący, jak kiedyś, bo nie dba o siebie, bo nie zaprosi na romantyczną randkę, a nawet kąpieli przy świecach nie zrobi.

Ten sam Tomek w rozmowie ze mną znowu staje się tym interesującym facetem sprzed lat, który z dala od żony ma energię, ma w oczach to coś, ma chęć powrotu do swoich pasji, ale... nie chce się kłócić z żoną. Zamknie się w swojej najtrwalszej skorupie, byleby nie słuchać pretensji, narzekań, przeczekać każdą sprzeczkę, bo wie, że na swoim i tak nie postawi.

A każdej z tych żon wydaje się jednocześnie, że ich partner ma się za nie wiadomo kogo, ale nikt nie ma prawa się nim zainteresować. W rzeczywistości wasz partner jest nieźle zakompleksiony i prędzej czy później zacznie szukać kogoś, kto go doceni.

Nie usprawiedliwiam zdrad, ale nie usprawiedliwiam też wypominania komuś, że stał się kimś gorszym, będąc z wami. Być może nie dałyście mu szansy, żeby być lepszym? Dlatego mam dla was jedną radę, dziewczyny, żony i kochanki.

Dajcie swoim mężczyznom odrobinę luzu, porozmawiajcie z nimi, jak z przyjaciółmi. Zapytajcie raz, na co oni mają ochotę. Co chcieliby zrobić dziś po pracy, jakie marzenie spełniliby, gdyby nie rodzina.

Dajcie im jedną rozmowę, jeden dzień oddechu, jedną chwilę na to, by pokazać im, że ich doceniacie. Albo naprawdę zrobi to ktoś inny. Jak ja. Przyjaciółka waszego męża.