Kiedy problem w związku prowadzi do rozwodu? Adwokatka o głównym powodzie rozstań
Jakie są przyczyny rozwodów? Można by pomyśleć, że ile rozwiązanych małżeństw, tyle odpowiedzi. Zdrady, nadużywanie alkoholu, niezgodność charakterów, konflikty finansowe... Adwokatka specjalizująca się w rozwodach wyjaśnia jednak, że wiele poważnych związkowych problemów nie jest bezpośrednią przyczyną rozwodu. Kluczem jest to, że małżonkowie zapominają o jednej ważnej zasadzie.
Przyczyny rozwodów
Wśród najczęściej pojawiających się przyczyn rozwodu możemy znaleźć kilka pozycji:- niedochowanie wierności małżeńskiej,
- nadużywanie alkoholu,
- naganny stosunek do członków rodziny,
- trudności mieszkaniowe,
- nieporozumienia na tle finansowym,
- niezgodność charakterów,
- niedobór seksualny,
- dłuższa nieobecność.
Może cię zainteresować także: "Fabryka matek i dyskryminowanie ojców"? Adwokatka o tym, kogo woli sąd
Zatem, jakie obowiązki małżonkowie mają, których przekraczanie otwiera drzwi na salę sądową? Główną przyczyną rozwodów według ekspertki jest zupełnie niezrozumienie tego, jakie obowiązki niesie ze sobą związek małżeński.
– Praktyka sądowa pokazuje często, że partnerzy wchodząc w związek małżeński, nie mają wiedzy, do czego on prawnie i moralnie obliguje. Tu zatem pojawia się pytanie, jak mamy przestrzegać umowy, którą zawarliśmy, jeśli nie znamy jej warunków? – pyta Marcjanna Dębska.
Małżeństwo to umowa
Małżeństwo jest umową, która daje nam konkretne prawa i obowiązki. Możemy mieć różny stosunek do samej idei ślubu kościelnego czy romantyzować lub odzierać z romantyzmu związek zawarty przed urzędnikiem państwowym, ale musimy przyznać, że nazywanie ślubu "papierkiem" to bagatelizowanie konkretnej prawnej umowy, z której obowiązków musimy się wywiązywać. Jakie to obowiązki?Ekspertka tłumaczy, że każde małżeństwo oparte jest nas trzech filarach:
- więzi ekonomicznej,
- więzi uczuciowej,
- więzi fizycznej.
Przemoc ekonomiczna przyczyną rozwodów
– Przyczyną, która w mojej ocenie jest pierwotna w wielu sprawach rozwodowych, to brak szczerej rozmowy dotyczącej kwestii finansowych – wyjaśnia Marcjanna Dębska.Adwokatka tłumaczy, że w świadomości małżonków dalej funkcjonuje przeświadczenie, "moje wynagrodzenie za pracę jest moje, a twoje jest twoje", a przecież dochody z pracy wchodzą do majątku wspólnego. Ponadto małżonkowie zobowiązani są do udzielania sobie wzajemnie informacji o stanie majątku wspólnego, czyli de facto o tym, ile zarabiają i jakie mają dobra materiale.
Przemoc finansowa w małżeństwie najczęściej dotyka kobiety, które godzą się na wydzielanie im przez małżonków konkretnych kwot, nie mają dostępu do ogółu gotówki, co ich partnerzy motywują tym, że zarabiają więcej, więc sprawują pieczę nad domowymi wydatkami.
Ekspertka podkreśla, że jest to niezgodne z małżeńską umową, w której kluczowy jest równy podział. – Często spotykam się z myśleniem, że musimy się w równym (czyli takim samym) stopniu przyczyniać do zaspokojenia potrzeb rodziny, np.: jeśli ja płacę za przedszkole 1.000 zł., a ty za rachunki 450 zł – to jest to niesprawiedliwe, bo powinniśmy wydawać takie same lub podobne kwoty ze swoich pensji na koszty rodziny – tłumaczy.
Zapominamy jednak o tym, że wszystkie nasze dochody wchodzą do jednego worka
zwanego wspólnością majątkową. Można też tę kwestię postawić inaczej: jeśli między
małżonkami jest duża dysproporcja w zarobkach, to czy sprawiedliwy będzie równy udział w kosztach?
– Oczywiście, że nie! Przykładowo, jeśli jeden z małżonków zarabia 20.000 zł,
a drugi 4.500 zł, to dla każdego z nich 2.000 zł będzie znaczyło coś zupełnie innego.
Równość wobec prawa i fakt, że małżonkowie mają te same prawa i obowiązki w
małżeństwie, nie oznacza, że takie same – podsumowuje Marcjanna Dębska.
Nawet jeśli jeden z partnerów zarabia mniej, to nie znaczy, że nie przyczynia się do zaspokojenia potrzeb rodziny poprzez osobiste starania, np. sprzątanie czy gotowanie.
Brak jasnej umowy między małżonkami w tej sprawie prowadzi do poczucia frustracji, osamotnienia, a jak podkreśla ekspertka, w konsekwencji jest częstą przyczyną rozwodu.
Każdy problem może prowadzić do rozwodu
Jak podkreśla adwokatka nie da się jednoznacznie ustalić rangi problemu, który zadecyduje o rozwodzie. Kluczowa jest świadomość pary na temat małżeńskich obowiązków.Każdy nierozwiązany problem może prowadzić do rozwodu. Coś, co dla jednej strony jest nieakceptowalne i zarazem ignorowane przez drugą, eskaluje i ostatecznie przybliża do rozpadu więzi.
– Inaczej mówiąc, nie istnieje kłopot, który doprowadzi do rozstania, jeśli tylko małżonkowie w porę się nim zajmą. Zajmowanie się w porę, czyli inaczej bycie obecnym w relacji i uważnym na partnera jest właściwie kluczem do trwałości związku –podsumowuje Marcjanna Dębska.
Może cię zainteresować także: Biorą ślub w wieku 20 lat, by przed 30-tką brać rozwód. Dziewczyny, ten papierek nic wam nie pomoże