"Ale masz brzydki ryj". Ta książka obnaża prawdę o tym, co kobiety słyszą na co dzień

Magdalena Konczal
Odkąd zostałam dziennikarką, na moją skrzynkę mailową przyszło kilka wiadomości, których nigdy wolałabym nie przeczytać. Te słowa siedzą we mnie do dziś. Przypominam sobie o nich, gdy zaczynam realizować nowy pomysł, a czasem, gdy siadam do napisania tekstu. To są zdania, które świdrują od wewnątrz moje poczucie własnej wartości.
Książka "Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna" Archiwum prywatne

Kobieta kobiecie wilkiem – czyli dlaczego wciąż nie możemy nauczyć się siostrzeństwa?

Gdy otwieram książkę "Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna" Kasi Mecinski w mojej głowie pojawiają się dwie myśli: "Uff, nie tylko ja tak mam" i "Jak ktoś w ogóle może coś takiego napisać?!".
Książka zawiera zbiór komentarzy, które influencerki i influencerzy otrzymują od innych ludzi w Internecie. Większość z nich dotyczy wyglądu, ale pojawia się też hejt, związany z ich stylem życia, a nawet jawne złorzeczenie.


Zebranie tych wiadomości w jednej książce robi piorunujące wrażenie: "Ale gdzie jest talia? Biodra jak u nastoletniego chłopca", "Zaniedbana, zapuszczona młoda dziewczyna… jeśli pomijamy nawet fakt obleśnych zdjęć z włosami wszędzie, zostaje ciało, które wygląda bardzo słabo", "Ale masz brzydki ryj" – to tylko próbka tego, z czym na co dzień muszą mierzyć się twórczynie.

Piszę twórczynie, bo to właśnie kobiety najczęściej doświadczają przemocy słownej w Internecie. Skala tego zjawiska jest niewyobrażalna. 52% kobiet nie uważa, by Internet był bezpiecznym miejscem, a 1 na 2 kobiety doświadcza niższej samooceny, braku pewności siebie oraz lęku, które spowodowane są cyberprzemocą – a to dopiero początek danych.

Książką "Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna" jest chyba jedną z pierwszych, która w naprawdę ciekawy sposób porusza problem hejtu w Internecie. Robi niesamowite wrażenie i zmusza do myślenia: jak jeden komentarz, który zostawiam pod zdjęciem na Instagramie, może wpłynąć na osobę, która go przeczyta? Czasami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy…

Kasia Mecinski do współpracy zaprosiła znane twórczynie i twórcę m.in. Małgorzatę Iwanek ("Kultura Seksualna"), Kasię Gandor, Kayę Szulczewską ("Ciałopozytyw"), Ewę Grzelakowską-Kostoglu ("Red Lipstick Monster") i Andrzeja Tucholskiego. Oprócz tego znajdziecie tu pigułkę wiedzy zafundowaną nam przez specjalistki.

Manifest twórczyń


Jednak książka to dopiero początek. "Nie obraź się, ale…" już od samego początku przyjęło formę manifestu – głośnego sprzeciwu wobec hejtu, którego doświadczają kobiety (i nie tylko one) w Internecie. Może nawet jeszcze bardziej niż książka, wrażenie robią zdjęcia twórczyń, które na własnych ciałach wypisały słowa skierowane do nich w Internecie. Ten manifest pokazuje, z jak wielkim problemem muszą mierzyć się nie tylko twórcy i twórczynie, ale każdy człowiek, który zdecyduje się odsłonić kawałek siebie w przestrzeni internetowej.

Osoby, które wzięły udział w projekcie razem z autorką, stawiają sobie podstawowe pytania: dlaczego wciąż same sobie to robimy? I dlaczego tak trudno jest nam nauczyć się siostrzeństwa?

Popkultura, stereotypy i branża beauty

Dziś ruch ciałopozytywny szturmem zdobywa Internet. Jest to wymarzona sytuacja dla wszystkich kobiet. Wreszcie możemy odetchnąć z ulgą, zdjąć stanik, pokazać nieogolone nogi czy pierś, którą karmimy dziecko.

Z drugiej strony im więcej osób pokazuje, że decydowanie się na naturalny wygląd jest w porządku, tym więcej pojawia się hejterów, którzy starają się udowodnić swoje racje.

Komentujący potrafią wykazać się dużą kreatywnością. Zawsze znajdzie się przestrzeń do krytykowania: wiek, poglądy, wypowiadanie się na jakiś temat lub przemilczanie go. Najczęściej jednak jest to wygląd. Dlaczego wielu kobietom tak łatwo przychodzi komentowanie i ocenianie wyglądu innych kobiet? Powodów jest wiele. Jeden z nich wskazuje w książce Zofia Krawiec (pisarka, artystka, dziennikarka kulturalna):

"Alison Bechdel stworzyła tzw. Test Bechdel, który sprawdza, czy dwie kobiety pokazywane razem na ekranie prowadzą rozmowę o czymś innym niż główny bohater – mężczyzna. Okazało się, że przeważająca część filmów nie przechodzi tego testu. Kino odzwierciedla to, co panuje w społeczeństwie, czyli po prostu patriarchalny porządek. […] W efekcie kobiety zamiast utożsamiać się ze sobą, rywalizują – ponieważ nie widzą w sobie nawzajem naturalnych sojuszniczek".

Jest więc popkultura, która zdecydowanie nie uczy nas wspierania się, ale nieustannej rywalizacji, co także ma odbicie w negatywnych komentarzach w Internecie. Z kolei Kaya Szulczewska wskazuje, że wymagania stawiane kobietom wynikają także z wciąż mocno promowanych tradycyjnych wzorców piękna. "Tworzą je branża dietetyczna i beauty. […] To jest żyła złota, bo dotyczy walki z wiatrakami. Nie wygrasz z własnym ciałem, zawsze będzie miało jakieś przebarwienia, naczynka, cellulit. Ja nie nazywam tych rzeczy niedoskonałościami, tylko naturalnościami. Zwykłe naturalności ciała, o których branża beauty mówi, że są nienormalne i złe".

Kolejnym aspektem, który popycha nas do zbyt pochopnego oceniania i zwracania uwagi właśnie na wygląd, są stereotypy. Rozmówczynie w książce zwracają uwagę na to, że my już od najmłodszych lat jesteśmy uczone bycia "ślicznymi dziewczynkami", a docelowo także pięknymi kobietami.

Właśnie dlatego – także z powodu kompleksów, które się w nas rodzą – potrafimy napisać komuś, że ma grube nogi, krzywy zgryz czy nieestetyczny pieprzyk na twarzy. Walkę o zrezygnowanie z krzywdzących stereotypów powinniśmy więc zacząć od zmiany podejścia do wychowywania dziewczynek.

"W Polsce dzieci płci żeńskiej za długo słyszały, że nie wypada im brudzić się, pocić, siedzieć nieskromnie, odzywać się bez pytania, hałasować na przerwach, zwracać na siebie uwagi, popełniać błędów ani sprawiać kłopotu. Dziewczynki w Polsce muszą przede wszystkim być grzeczne, posłuszne, bezproblemowe i dobrze wyglądać. Wtedy wszyscy wydają się zadowoleni. No to, jak one mają tryskać pewnością siebie?" – mówi w książce Sylwia Szwed (wiceprezeska i jedna z założycielek Fundacji Kosmos dla Dziewczynek).

"Nie obraź się, ale…" i "To tylko moja opinia" – o zakamuflowanym hejcie

Chociaż w książce „Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna” znajdziemy naprawdę sporo ciekawych spostrzeżeń, dotyczących dziewczyńskości, kobiecości, relacji damsko-damskich i skali cyberprzemocy, to mnie bardzo mocno uderzyło zjawisko zakamuflowanego hejtu.

"Nie obraź się, ale…", "To tylko moja opinia", "Nie odbierz tego jako hejt" – to przykłady, które przewijały się w książce. Oczywiście były jeszcze obraźliwie wiadomości, zakończone uprzejmym: "Poza tym pozdrawiam" czy "Mimo tego życzę miłego dnia"…

Hejt, okraszony nawet najmilszymi spostrzeżeniami wciąż pozostaje hejtem. Nie zmienimy tego, dodając uprzejme słowa, gwiazdki czy argumenty o "subiektywnych opiniach". Myślę, że my wszyscy powinniśmy odrobić zaległe lekcje z przyzwoitości w Internecie. Może nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że słowa, które dawno temu napisałyśmy/liśmy komuś w komentarzu na długie lata obniżyły jej/jego poczucie własnej wartości.

Niech książka "Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna" stanie się więc naszym podręcznikiem, a cała akcja, zorganizowana przez Kasię Mecinski – motorem zmiany na lepsze.
Wszystkie cytaty i dane pochodzą z książki "Nie obraź się, ale nie jesteś zbyt ładna". Koncepcja: Kasia Mecinski. Opracowanie: Natalia Mialik. Cały dochód ze sprzedaży książki jest przeznaczony na Fundację Kosmos dla Dziewczynek.