Dyrektorzy muszą "pożyczać" sobie nawzajem nauczycieli. Sytuacja przed 1 września jest dramatyczna

Martyna Pstrąg-Jaworska
Za tydzień zaczyna się rok szkolny, a w wielu szkołach jest ogromny problem ze znalezieniem kadry nauczycielskiej – wielu nauczycieli ma dość i zrezygnowało z etatów w szkołach.
Nauczyciele masowo rezygnują z pracy w szkole. Kto będzie uczył dzieci od września? Unsplash
W samej Warszawie jest wolnych 1300 stanowisk w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Sytuacja jest trudna – dla dyrekcji, nauczycieli, którzy nadal uczą, uczniów i ich rodziców.

"Nauczycieli szukam od czerwca. Cały czas przyjmuję kandydatów na rozmowy kwalifikacyjne. Jest to sytuacja bardzo trudna i z kontaktu z moimi kolegami, koleżankami i dyrektorami wiem, że dotyczy ona prawie wszystkich szkół" - powiedziała w materiale dla Polsat News Danuta Kozakiewicz, dyrektor szkoły podstawowej nr 103 w Warszawie.

Realny problem i braki w gronie pedagogicznym

Jak wynika z danych to problem, który dotyczy każdego województwa i jest realny w całej Polsce, ale trudniej o specjalistę w dużych miastach, gdzie nauczyciele mają alternatywne sposoby zarobku. Może się okazać, że przed samym rozpoczęciem braków będzie jeszcze więcej, bo baza banku pracy dla nauczycieli jest aktualizowana raz na tydzień.


Pani dyrektor z warszawskiej szkoły, która wypowiedziała się dla Polsatu, zapewniła, że udało jej się skompletować prawie całą kadrę nauczycielską, ale rekrutacje zajęły jej całe wakacje, bo przyjęcie nauczyciela na konkretne stanowisko to wymagająca kwestia. Został jej jeden etat dla nauczyciela historii, co jest pewnym problemem, ale dyrektorka jest pewna, że do 1 września uda się go zatrudnić.

Podstawą w takiej sytuacji są nieformalne kontakty między szkołami. Dyrektorzy kontaktują się ze sobą mailowo bez udziału kuratorium, by wspomóc się wzajemnie. "Pożyczają" sobie pracowników (oczywiście za zgodą wszystkich stron), gdy są duże braki w gronie nauczycielskim i nie ma możliwości znalezienia zastępstwa.

Nauczyciele przystają na taki układ z dwóch powodów: często dla kwestii finansowych, ale również dlatego, że po prostu proszą ich o to kierownicy placówek. Dyrektorzy dzięki tym prośbom mogą w ogóle zapewnić to, że w szkole jest nauczana fizyka, chemia czy matematyka, bo to z przedmiotami ścisłymi jest większy problem.

Nauczyciele to tylko ludzie

Przeszkodą jest również to, że na jednego nauczyciela przypada zbyt duża liczba godzin nauczania, przez co są jedną z najbardziej zmęczonych i przepracowanych grup zawodowych. A na tym niestety cierpi jakość nauczania, bo nauczyciel jest tylko człowiekiem, i mając dwa etaty w dwóch różnych szkołach, nie jest w stanie poświęcić się wszędzie w 100 procentach.

W poprzednim roku szkolnym w całym kraju z etatu nauczyciela w szkole zrezygnowało ok. 10 tys. osób. Część z nauczycieli odeszło po prostu na emeryturę, część z powodu tego, jak wygląda nauczanie w czasach pandemii. Ci, którzy odchodzą na emeryturę, mogą przecież dalej nauczać, ale nie chcą – wszystko przez to, jak obecnie wygląda zawód nauczyciela.

Druga grupa to młodzi nauczyciele, ludzie z powołaniem do nauczania i pasją, którzy przez system edukacyjny nie są niestety doceniani. W zawodzie nauczyciela zaczynają jako stażyści, zarabiają ok. 2500-2800 zł i nie stać ich na życie i zakładanie rodziny, więc rezygnują, bo z takim wykształceniem gdzie indziej, nawet w korporacji dostaną sporo więcej.

Problemem jest również społeczne spojrzenie na nauczycieli. W polskiej oświacie wokół nauczycieli jest zła sława – dyrektor warszawskiej placówki mówi wprost o tym, że nauczyciele są doceniani tylko wewnątrz środowiska. "My sami, w swoim środowisku, czujemy satysfakcję. Wiemy, jak dużo robimy. Wychodząc poza nasze kręgi, czujemy się niedoceniani. Czujemy, że rodzice i często ci, którzy nie znają się zbyt dobrze na edukacji, nie wiedzą, jak ciężka jest to praca; nie doceniają wkładanego przez nas wysiłku. Jest nam naprawdę ciężko" - przyznała dyrektorka.

Pomoc dla dyrektorów szkół i nauczycieli?

Teraz w związku ze zbliżającym się nowym rokiem szkolnym, w którym ogłoszono więcej kontroli szkół i pilnowania zaleceń MEiN, nauczyciele nie ukrywają, że liczą na wsparcie Ministerstwa i kuratorium. Minister Czarnek jakiś czas temu obiecał, że chce, by wrócił prestiż zawodu nauczyciela i postara się o niego zawalczyć. Do tej pory nie zrobiono niestety nic w tym kierunku.

"Być może wtedy skończy się to odchodzenie z zawodu. Bez pieniędzy i docenienia, nabór będzie coraz bardziej negatywny i coraz bardziej uzasadnione staną się zarzuty do szkoły" – podsumowała dyrektorka w wywiadzie dla Polsat News.