Dzieci sąsiadów doprowadzają mnie do szału. Ich rodzice nie widzą nic złego w takim zachowaniu

Marta Lewandowska
"Zanim posypią się cięgi, że jestem zblazowaną bezdzietną kobietą, zacznę od tego, że mam dwoje dzieci w wieku przedszkolnym" - pisze w swoim liście Paulina. Kobieta nie może sobie poradzić z tym co dzieje się za jej płotem. Dzieci sąsiadów skutecznie utrudniają jej życie, a ich rodzice uważają, że przesadza.
Dzieci sąsiadów wrzeszczą od rana do nocy, ich rodzice obrazili się, kiedy poprosiłam o uciszenie pociech. Fot. Reshot

Krzyki od świtu

"Mieszkamy tu już kilka lat, moje dzieci nie znają innego domu, niż nasz szeregowiec pod Poznaniem. Sąsiedzi przeprowadzili się tuż obok w styczniu, mają dzieciaki w podobnym wieku i początkowo, uważaliśmy nawet, że to plus. Dziś mam poważne wątpliwości" - żali się kobieta.


Póki trwał rok szkolny, nie miała większych zastrzeżeń, dzieci często bawiły się razem, sąsiadka proponowała odebranie dzieci Pauliny z przedszkola, bo nie pracuje zawodowo, a Paulina pracuje od ponad półtora roku zdalnie. "W weekendy staraliśmy się odwdzięczać za pomoc i dzieci sąsiadów zapraszaliśmy do nas na cały dzień. Jednak razem z rokiem szkolnym skończyła się sielanka" - pisze Paulina.

"Sąsiadka zrobiła swoim dzieciom wolne od przedszkola, więc maluchy od rana do nocy harcują w ogrodzie. Ich mama, choć nie pracuje zawodowo i zarzekała się, że chce spędzić z nimi lato, rzadko im towarzyszy, a dzieci w wieku 4 i 5 lat non-stop krzyczą" - relacjonuje kobieta. Dodaje, że jej praca wymaga skupienia, tymczasem jest to zupełnie niemożliwe.

"Niezależnie od tego, czy kąpię się w basenie, grają w piłkę, czy bawią się w coś innego, krzyczą, kłócą się i biją. Ich mama czasem wychyla się przez taras i prosi, żeby się uspokoili, ale to pomaga tylko na chwilę. Moje dzieci są na dyżurze w przedszkolu, a sąsiedzkie nie dają mi pracować. Zresztą u sąsiadów często są maluchy z całej okolicy. Wszystkie puszczone samopas. Jak przedszkole bez opiekunki" - skarży się Paulina.

Próbowałam rozmawiać

"Któregoś dnia zapytałam sąsiadkę, czy nie dałoby się ich trochę uciszyć, bo ja nie jestem w stanie pracować. Odparła, że to są dzieci i muszą się bawić, a moje, podobno też nie są cichsze. Tylko że ich przez większość dnia nie ma, a kiedy wracają, zajmuję się nimi. Dostałam cały wykład o tym, że w ciągu dnia mogą robić, co chcą i że ona nie będzie psuła im zabawy, tylko dlatego, że nie chce mi się jeździć do biura. Tak chyba skończyła się nasza dobra relacja" - pisze kobieta.

Paulina tłumaczy, że sąsiadka teraz tylko odpowiada chłodno "dzień dobry" i nie podejmuje dalszej dyskusji, a dzieci nadal są bardzo głośno. "Przyznaję, raz w czasie zebrania zarządu, kiedy mimo słuchawek słyszałam ich lepiej niż swojego szefa, wyszłam i krzyknęłam do dzieci, żeby się uciszyły, jedno z nich się rozpłakało. Tego samego dnia wieczorem mój mąż dostał SMS od sąsiada" - wspomina kobieta.

"Przeczytał, że jeśli nie zapanuje nade mną i nadal będę prześladować ich dzieci, sąsiad wezwie policję. Ja prześladowcą? Dobre sobie! To oni utrudniają mi funkcjonowanie, nie mogę wrócić do biura, bo pracodawca na stałe przeniósł mnie na pracę zdalną. Co jeszcze mogę zrobić?" - kontynuuje kobieta.

"Nie działają prośby i groźby, przecież to nie jest normalne, że słychać je nawet przez zamknięte okna. To nie są śmiechy i normalne odgłosy dziecięcej zabawy. Oni wrzeszczą, jakby ich ktoś obdzierał ze skóry, a do tego ciągle się biją. Sama mam ochotę wezwać policję, bo uważam, że sąsiadka nie zapewnia im należytej opieki" - kończy Paulina.

Poprawne relacje

Historia Pauliny i jej sąsiadów pokazuje, jak niewiele potrzeba, żeby popsuć relacje. Kobieta, pracując w domu, nie jest w stanie odizolować się od napływających z zewnątrz bodźców. Zaznacza, że zaskoczyła ją reakcja sąsiadki, która nie wykazała się zrozumieniem.

Owszem zgodnie z prawem, cisza nocna obowiązuje od 22 do 6, jednak czasem sąsiedzkie relacje nadszarpują właśnie te dzienne hałasy. Niekończące się remonty, głośna muzyka, czy hałasujące dzieci. Jednorazowo każdy jest w stanie zacisnąć zęby, jednak przeciągające się problemy i hałasy potrafią dać się we znaki.

Zawsze w takich sytuacjach warto pamiętać o dobrych obyczajach, one powinny być przestrzegane zawsze. Bo sąsiad, choć najczęściej nie możemy go wybrać, to ktoś z kim w lepszej lub gorszej komitywie przyjdzie nam żyć długie lata. Dobrze, jakby obie strony o tym pamiętały.