To mnie wkurza. Czemu nikt nie pyta ojca imprezującego na mieście, gdzie są jego dzieci?

Aneta Zabłocka
Ty, chłopaku, i ty dziewczyno, jakimi słowami witają cię twoi towarzysze weekendowych zabaw? Które z was zamiast "dobry wieczór" słyszy "z kim zostały dzieci". Nie odpowiadajcie, dobrze wiemy, które z was otrzymuje wtedy łatkę gorszego rodzica.
To mnie wkurza. Czemu nikt nie pyta ojca imprezującego na mieście, gdzie są jego dzieci? Fot. Pexels
Rzucił mi się w oczy ostatnio wywiad z Megan Fox, która opowiadała o walce z seksizmem, jaki spotkał ją w Hollywood. Nie tylko związany z tym, że jest piękną kobietą i była osądzana jedynie za urodę, a nie dokonania aktorskie, ale przede wszystkim seksizmem skierowanym wobec niej, jako matki.

Pada w tym wywiadzie bardzo znamienite spostrzeżenie: "Dlaczego nikt nie pyta imprezujących ojców, gdzie są ich dzieci?".

No właśnie gdzie? Mężczyźni nie muszą sobie zaprzątać głowy odpowiedzią na te pytanie, bo nikt ich nigdy o to nie pyta.


Tymczasem, matki wychodzące na miasto witane są słowami: "A Jacek zgodził się zostać z dziećmi?".

Zgodził, bo to także jego dzieci. A tak w ogóle, to nie musiał wyrażać zgody, bo to są jego dzieci.

Megan mówi, że to pytanie jest nie tylko osądzające, ale wpędzające matki w poczucie winy. Ona się bawi, a one siedzą w domu.

Tylko, czy po takim pytaniu można się jeszcze dobrze bawić? Trzeba natychmiast wyjąć telefon i napisać do partnera z pytaniem, czy sobie radzi. Jak nie radzi, trzeba grzać w drogę powrotną do domu. Jak radzi - wysłać kilka dodatkowych pytań i trzymać rękę na pulsie. Trzeba nieustannie myśleć o dzieciach, które zostały z drugim rodzicem.

Może kobiety same nakręcają się na 24-godzinną troskę o wszystkich, ale inne matki im tego zadania nie ułatwiają. Nie witają słowami: "Cieszę się, że tu jesteś. To twój czas". A to mogłoby wiele zmienić.

Zapytałam męża, czy kiedykolwiek, któryś z jego kumpli był ciekaw, co dzieje się z jego dziećmi, gdy on zabawia się na mieście.

Po chwili zastanowienia przyznał, że nigdy mu się to nie zdarzyło. Co najwyżej on sam przyznawał się, że "ma wychodne". Jednak dalej, nikt go o to nie pytał, ta wypowiedź była jego własną.
To mnie wkurza. Czemu nikt nie pyta ojca imprezującego na mieście, gdzie są jego dzieci?Fot. Unsplash
Ja z kolei spędziłam ostatnie trzy dni weekendu z moją najbliższą przyjaciółką i naszą wspólną znajomą z Poznania. Pierwszego wieczoru otrzymałam pytanie, czy Piotrek bez marudzenia został z dzieciakami. Drugiego, czy nadal mu nie przeszkadza, że drugi raz w tygodniu wychodzę. W niedzielę to samo.

No naprawdę! Kobieta kobiecie gotuje ten los. Ja wiem, że nie miały złych intencji, a ja sama z rozkoszą tłumaczyłam, że na pewno cieszy się z kolejnego wieczoru przerywanego wrzaskami chłopaków z kąpieli.

I nie mam pretensji do kobiet, bo lubimy rozprawiać o swoim macierzyństwie. Mam trochę pretensję do facetów, że choć podnoszą larum, że chcą być traktowani jak równi rodzice z matkami, nigdy nie zapytają kumpla: "A z kim zostały dzieciaki? Przygotowałeś im kolacje przed wyjściem? Żona na pewno ogarnie wszystko sama?".

Przez 4 lata ciąży i macierzyństwa nie wyszłam nigdzie. Trochę, bo sama nie chciałam, trochę, bo moje koleżanki też wtedy zajmowały się niemowlętami.

Po takim czasie chciałybyśmy wszystkie cieszyć się wolnością. Taką żywą, muzyczną, być może zakrapianą bąbelkami z prosecco. Ale na pewno niepodlewaną pretensją, że jeden wieczór dla siebie zaprzeczenie roli dobrego rodzica.

A facet? Wychodzi, zamyka drzwi i zostawia wszystko za sobą. I dziwnym trafem żaden z kumpli nie zapyta: "Nie przykro ci, że odważyłeś się dobrze bawić się bez dzieci uwieszonych u twoich kolan?".

Czas zacząć ich o to pytać. Dla dobra matek i podkreślania równej roli ojca w rodzicielstwie.