– Kiedy opowiadam moim koleżankom, że przez dziecko nie jestem w stanie zrobić NIC dla siebie, pytają, co w tym czasie robi mój mąż. On naprawdę chce się dzielić obowiązkami, ale co z tego, gdy syn się na mnie uwiesza i wciąż krzyczy: "mamo!" A tata? "Tata jest ble" – opowiada mama trzylatka.
Niektóre małe dzieci przechodzą okres, który potocznie nazywany jest "mamozą".
To czas, w którym najmłodsi muszą niesutannie być przy mamie i to właśnie ona ma wykonywać z dzieckiem wszystkie aktywności. Kiedy ojciec chce ją odciążyć, najczęściej padają słowa: "nie chce taty" lub "tata, idź".
Weronika opowiedziała historię mamozy swojego syna i wyjaśniła, z czym musi się mierzyć w codzienności.
Mamoza może być uciążliwa
Też przed narodzinami swojej pociechy marzyłyście o tym, że będziecie się opiekować dzieckiem na zmianę i w ten sposób każdy z was zyska odrobinę czasu dla siebie? Marzenia marzeniami, a rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej. Zwłaszcza wówczas, gdy dziecko niespodziewanie wkracza w okres mamozy, czyli nieustannej potrzeby bycia przy mamie.
Bardzo często ma to miejsce około 2-4 roku życia. I właśnie wtedy, gdy myślisz sobie, że maluch staje się coraz bardziej samodzielny, a ty wreszcie po kilku latach nieustannego bycia "stand by", masz szansę na to, by zrobić coś dla siebie, nadchodzi mamoza.
– Każdy mój dzień zaczyna się od "mamo" i kończy na "mamo". Mam wrażenie, że przed pracą i po pracy nie ma momentów, w których robię coś bez mojego dziecka. Kiedy tylko usłyszy, że ma przez chwilę pobyć z tatą, mówi, że "nie chce taty". Wszystkie próby ich wspólnych zabaw kończą się tak samo. To ja ostatecznie muszę bawić się w dom, słuchać jego wierszyków czy czytać z nim książeczki. Oczywiście uwielbiam spędzać z Frankiem czas, ale też potrzebuję odpoczynku – mówi Weronika, mama trzylatka.
Mamoza dla matek staje się naprawdę uciążliwa. Zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z naprawdę trudnym przypadkiem.
– Wszystkie te chwile, w których Franek nie ma mnie w zasięgu wzroku, kończą się strasznie. Moje wychodzenie do pracy to nieustanny płacz i lament. Jego krzyk słyszę jeszcze, jak wyjdę z bloku. Nie mogę nawet w spokoju się załatwić, bo on ciągle musi mnie widzieć. W innym wypadku wpada w histerię – opowiada Weronika.
Słyszysz ciągle "nie chcę taty" i "tata, idź"?
Potrzeba bliskości niekiedy przekracza granice matki. W dzieciach pojawia się nieustająca potrzeba bycia bardzo blisko mamy.
– Oprócz tego Franek bardzo często się na mnie uwiesza, mocno mnie przytula, całuje, czasami szczypie. Czuję, że w ogóle nie mam własnej przestrzeni. Wkurzam się na mojego męża, chociaż przecież on robi co może. Raz chciałam tylko wyjść wyrzucić śmieci, bo naprawdę miałam wszystkiego serdecznie dość. Jak to się skończyło? Oczywiście płaczem i histerią – mówi mama trzylatka.
Psychologowie podkreślają, że okres, gdy dziecko ma silną potrzebę bycia przy mamie, jest naturalnym etapem, który może, ale nie musi występować. Radzą również, by z rozsądkiem starać się angażować tatę w aktywność przy dziecku.
– Ostatnio od czasu do czasu zdarzają się momenty, gdy Franek zrobi coś z tatą, ale wciąż są one raczej rzadkością i oczywiście ja muszę być w zasięgu wzroku. W rzeczywistości więc wcale nie odpoczywam... Ale razem z mężem staramy się mu wyjaśniać, że czasami robi coś z mamą, a czasami z tatą. Nie zawsze skutkuje. Wczoraj uparł się, że to ja mam mu pomóc włożyć buty, a dziś, że nie chce śniadania zrobionego przez tatę – mówi Weronika.
Mamy, które znajdują się aktualnie w okresie mamozy i bardzo dobrze znają słowa "nie chce taty" czy "tata, idź", zadają sobie tylko jedno pytanie: kiedy to minie?
Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale w krytycznych momentach warto pamiętać, że jest szansa, by mamoza w końcu zmieniła się w tatozę. I wierzcie lub nie, ale w kolejnych latach możecie zatęsknić za tym znienawidzonym dzisiaj krzykiem: "mamo!".