Instagram to dla nastolatków biblia miłości. Bez zdjęcia z gorącego pocałunku nie ma związku

Agnieszka Miastowska
Przeglądam jej profil na Instagramie. Romantyczne zdjęcie przy zachodzie słońca na kolanach ukochanego, kwiaty i perfumy oznaczone hasztagiem #my boyfriend is better than yours, #perfect couple, wreszcie zdjęcie z jacuzzi w skąpym bikini. Całuje na nim swojego chłopaka, tak jakby był to kadr z najgorętszego teledysku tego lata. A to tylko profil na Instagramie znajomej 16-latki. Panie i panowie, dziadersi i dziaderki, tak teraz wyglądają prawdziwe związki. Nie zapomnijcie tego ohasztagować.
Nastolatkowie chcą mieć związek jak z Instagrama. Psycholog o skutkach Instagram @falling.in.love.with.the.devil

Status? W związku na Facebooku

Stwierdzenie, że nastolatkowie swoje związki pokazują w social mediach, nie jest szczególnie odkrywcze. Ustawienie nowego związku na Facebooku było już czymś w modzie, czymś czego oczekiwano od swojej drugiej połówki lata temu, gdy Instagram dopiero raczkował.
Pamiętam moje koleżanki, które w gimnazjum czy liceum oznaczały swoich chłopaków na facebookowych zdjęciach i statusach, tak by oficjalnie ogłosić swój związek. Pod postem pojawiały się lajki przedstawicieli 2A i 3C, cała szkoła już wiedziała, kolejne wydarzenie towarzyskie, które należy stosownie omówić, czekając kilka tygodni na demotywatory i memy dotyczące kłótni, rozczarowań i zerwań. Czasami jeszcze ktoś znajomy ustawiał enigmatyczny status "to skomplikowane", co sugerowało miłość platoniczną lub złamane serce albo "w związku", jednak bez oznaczenia z kim konkretnie. Wtedy pojawiały się spekulacje (z kim i czy na pewno) i zawsze znalazł się jakiś żartowniś, który odważył się skomentować "chyba w radzieckim". Śmiechom nie było końca.


Jeśli po przeczytaniu wspomnień sprzed 10 lat poczuliście się jak dziadersi, to mam jeszcze gorsze wieści. Tamte związkowo-internetowe teatrzyki były niczym w porównaniu do związków współczesnych nastolatków, które często nie tylko zaczynają się i kończą na Instagramie, ale głównie tam trwają.

Nastolatki nie potrzebują prywatności, a lajków

Przeglądam profile nastolatek na social media, a na nich wprost roi się od zdjęć z chłopakiem, mam wrażenie, że niektóre konta zostały stworzone tylko po to, by móc pochwalić się własnym związkiem. Psycholog Monika Dreger, autorka książki "Co boli związek" dziwi się jednak mojemu zdziwieniu.

– Młodzież chce epatować w social media wszystkim, nie tylko związkiem, ale związek jest jedną ze składowych ich życia. Zresztą robi to nie tylko młodzież, ale także dorośli. Jeśli widzę na mojej tablicy na Facebooku znajomych, którzy własnej żonie czy mężowi składają publicznie życzenia, to dla mnie też jest to totalnym epatowanie, bo przecież te życzenia mogli złożyć sobie w domu. Albo w domu to zrobili, ale teraz chcą to pokazać wszystkim innym, światu w jakimś określonym świetle. Nastolatkowie robią to samo – tłumaczy. Widać jednak znaczącą różnicę w odkrywaniu swojej prywatności i epatowaniu relacjami w zależności od wieku. Czym innym jest przecież składanie sobie życzeń na facebookowej tablicy przez małżeństwo 40 plus, a czym innym dodawanie przez parę 16-latków półnagich zdjęć z obściskiwania się w jacuzzi. Nadal mówimy o dzieciach, które pokazują swoją prywatną relację właściwie w bardzo seksualnym kontekście.

– Seksualizacja w ogóle postępuje we wszystkich dziedzinach życia i przekazach medialnych. Widać to już nie tylko po reklamach, ale także po programach telewizyjnych i popularnych ostatnio reality show z randkowaniem na plaży – całe opierają się na seksie i seksualizacji. Taki jest kierunek i nie wiem, czy da się zupełnie od tego uciec – komentuje ekspertka.

Związek jak z rajskiej wyspy

Nie kto inny, a właśnie nastolatkowie są zresztą głównymi odbiorcami programów typu "Love Island" czy "Hotel Paradise", które są dla nich tym ciekawsze, że nie tylko tworzą pozory relacji reality na rajskiej wyspie, ale przenoszą je do prawdziwego świata poza kamerami.

A przynajmniej na Instagram, na którym nastolatki mogą obserwować swoje ulubione pary, lajkować ich wystudiowane zdjęcia, żyć ich kłótniami i problemami. Na profilach najbardziej lubianych uczestników widzę pytania od fanów z... podstawówek.

Psycholog podkreśla, że oglądanie przez nastolatków tego typu treści może prowadzić do zupełnego wypaczenia wyobrażenia o związku. – Jeżeli od dziecka pozwalamy na oglądanie takich treści, nie możemy się potem dziwić, że nastolatkowie chcą takie zachowania powtarzać i że tak sobie wyobrażają związek – wyjaśnia ekspertka. Tylko jak wytłumaczyć nastolatkowi, że epatowanie prywatnymi relacjami w social media "nie jest fajne", jeśli wszystkie dzieci w klasie i influencerzy na Instagramie robią dokładnie to samo? A ich milionowe zasięgi są jednak bardziej przekonujące niż narzekania rodziców.

– Świat zmierza w kierunku ekshibicjonizmu, pokazywania relacji, seksualizacji ciała na ekranie i ważne jest to, żebyśmy my jako rodzice rozmawiali jeszcze z dziećmi, a nie dopiero z nastolatkami. Musimy uczyć dzieci tego, jak powinny wyglądać związki, ucząc je przez modelowanie – pokazywać to na własnych relacjach. Puste wartości, którym hołduje wielu młodych ludzi, nie biorą się znikąd, to zaniedbania rodziców – gorzko podsumowuje ekspertka.

Związki zaczynają się i kończą na Instagramie

Hasztag perfect couple, hasztag my boyfriend is better than yours, hasztag my boyfriend i oczywiście hasztag my boo (czyli pieszczotliwe określenie chłopaka) to podstawa, o której musimy pamiętać, jeśli chcemy mieć dobry związek na Instagramie.

A same oznaczenia wiele mówią o tym, jaka relacja jest "dobra" – atencyjna, godna pozazdroszczenia, w której MÓJ partner jest lepszy niż twój, a my jako para jesteśmy perfekcyjni. Najwięcej lajków zbierają zdjęcia, na których para nie tylko wyraźnie pokaże siłę swojego uczucia i namiętności – przytulenie, buziak, siedzenie sobie na kolanach, namiętny pocałunek, lecz także takie z odpowiednią oprawą estetyczną.

I ładnym tłem raczej nie jest neutralny krajobraz, a droga restauracja, randka w jacuzzi, zdjęcie z plaży o piasku białym, jak śnieg albo z rocznicy, na którą dziewczyna dostała właśnie 100 róż. Związki na Instagramie są po prostu piękne. Tylko, czego uczą szarych nastolatków, którzy dopiero szykują się do swoich pierwszy poważnych relacji? – Tego, że kluczowe jest to, co na zewnątrz. Nastolatkowie obserwują związki z Instagrama i zaczynają się niepokoić, jeśli ich związek tak nie wygląda – bo nie siedzą w jacuzzi ani nie są na wakacjach na Karaibach. Pojawia się w nich frustracja i poczucie bycia gorszym – tłumaczy psycholog.

Gorszym nie tylko ekonomicznie, ale też związkowo. Jeśli nasz związek nie jest czymś "wow", to czy w ogóle warto w nim być? Psycholog podkreśla, że nastoletnie związki zawsze cechowała niestałość czy krótkotrwałość, ale jeszcze nigdy młodzież nie miała przed sobą, tak wyidealizowanego obrazu związku. – Pary na Instagramie nie pokazują zdjęć, kiedy się kłócą – a pewnie się kłócą, nie pokazują zdjęć, kiedy się nudzą – a pewnie się nudzą, a eksponują wyłącznie momenty, gdy jest fantastycznie, wyjątkowo i ponad normę – dodaje psycholog.

Nastolatkowie muszą też zrozumieć, że dobry związek to taki, który przejdzie przez trudne momenty, będzie źródłem wsparcia, nie będzie powierzchowny. Ale skąd mają to wiedzieć, skoro na Instagramie widać, tylko najbardziej kolorowy wycinek rzeczywistości?

– Najgorsze jest jednak to, że zarówno nastolatkowie, jak i dorośli wpadli w pułapkę sztuczności i powierzchowności. Pary, z którymi pracuję na terapii wolą robić wspólne zdjęcie – do skutku, bo pierwsze nigdy nie jest idealne, zamiast porozmawiać – dodaje Monika Dreger.

Wyjściem z tej sytuacji mogłoby być odinstalowanie social mediów, ale to wydaje się dzisiaj wyzwaniem nie do podjęcia nawet dla dorosłych. Nie jest przesadą wyjaśnienie nastolatkom, że Instagram nie jest nawet medium, a coraz częściej tylko fantazją o życiu.
– Instagram jest bardziej światem fantazji niż tym realnym. Wartością tam nie jest to, jak ja funkcjonuje w relacji, ale to jak ona wygląda na mojej tablicy. Nieważne, jest nawet to czy dobrze bawiłam z tym chłopakiem w jacuzzi, ale to czy widziała to na zdjęciu koleżanka. Wielu nastolatków jest święcie przekonanych, że ważniejsze jest to, co widać, niż to, co jest realnie. I to jest prawdziwa pustka – podsumowuje psycholog.