Worek na śmieci to symbol piekła, które nauczycielka urządziła dziecku. Dyrektorka: "Nic nie wiem"

Aneta Zabłocka
Zaczęło się od krzyków, potem było szarpanie, a na zakończenie roku worek ze śmieciami, w którym dostała rzeczy syna. W oddziale "zerówki" miało dochodzić do dręczenia dziecka na oczach całej klasy, na które nikt nie reagował.
Dręczenie dziecka w zerówce. Dyrektorka umywa ręce Fot. materiały własne
Karolina przeprowadziła się z Krakowa do mniejszej małopolskiej miejscowości. Sama od 7 lat wychowuje syna. Czuje, że zamiast spokoju ducha i serdecznej lokalnej społeczności, spotkały ją ostracyzm i znęcanie się nad jej dzieckiem.

Według niej takie piekło urządziła jej i chłopcu nauczycielka "zerówki".

Relacjonuje, że po pierwszym dniu w nowej grupie jej syn wrócił z rewelacjami dotyczącymi budowania broni i używania kastetów.
Potem z każdym dniem słyszała coraz gorsze rzeczy. Wychowawczyni miała krzyczeć na jej syna i nie reagować na agresywne zachowania innych dzieci. Chłopiec miał być wykluczany z przedstawień i zabaw szkolnych, bo "mama dała białą koszulkę we wzorki, a nie w jednolitym kolorze".

Dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej w "zerówce"

Syn pani Karoliny ma zaburzenia integracji sensorycznej, trochę inaczej chodzi, niż inne dzieci, inaczej odczuwa. Ta inność, jak domyśla się Karolina, stała się dla nauczycielki problemem oraz ciekawostką dla dzieci.


Mama chłopca liczyła na to, że nauczycielka okaże empatię. Mówi, że usłyszała od wychowawczyni, że ta ma dużo dzieci do ogarnięcia i czasem puszczają jej nerwy.
Karolina relacjonuje, że w końcu spotkała z dyrektorką placówki, choć najpierw usłyszała, że COVID, zakaz wizyt, taki jest regulamin.

Opowiada, że starała się tłumaczyć dyrektorce, że przyzwalając nauczycielce na krzyczenie na dziecko, zezwala całej grupie rówieśników na gorsze traktowanie jej syna.

Mama wspomina niepokojące ją wydarzenie sprzed dwóch tygodni. Poszła z synem na urodziny kolegi z "zerówki". Jego "znajomi" zaprosili go do plastikowego tunelu na wspólną zabawę, która polegała na kopaniu i biciu chłopca. "Pani nam pozwala", miała usłyszeć w odpowiedzi od jednego z kolegów syna, gdy nakazała przestać im bić jej dziecko.

Pani Karolina mówi, że po pierwszej interwencji u pani dyrektor, nauczycielka nie krzyczała na 7-latka już publicznie. Według jej doniesień, zaczęła, szarpiąc za rękę, zaciągać go do toalety, aby tam wyżyć się na dziecku.

Miało wtedy dojść do drugiej rozmowy z dyrektorką, w czasie której, ta przyznała, że próbowała wpłynąć na wychowawczynię. Mama nie widziała poprawy, a każda próba interwencji kończyła się słowami: "Pani Krysi nie ma".

Karolina groziła administracji przedszkola, że zgłosi naruszenie nietykalności cielesnej dziecka do odpowiednich organów. Napisała pismo w swojej sprawie do Małopolskiego Kuratorium Oświaty, pozostała bez odpowiedzi.

Do lokalnego kuratorium oświaty nie sposób się dodzwonić. Numer przekierowuje do konferencji. Należy podać swój identyfikator, aby uzyskać połączenie.

Z kolei małopolskie kuratorium w sprawie pani Karoliny "udzieli odpowiedzi w ustawowym terminie".

Zakończenie roku

Tymczasem, jak opowiada, czarę goryczy pani Karoliny przelało wydarzenie z wczoraj. Dzieci żegnały się z "zerówką" i dostały swoje prace, podręczniki i piórniki w kolorowych prezentowych torbach. Wszystkie dzieci, oprócz jej syna.
Rzeczy i prace syna wręczone w worku na śmieci.Fot. materiały własne
Jego rzeczy zostały wrzucone w czarny worek na śmieci i tak wręczone matce.

Dzwoniliśmy do przedszkola. Pani dyrektor: "Do mnie nic nie dotarło. Nie dostałam żadnego pisma, a takie rzeczy składa się na piśmie. Procedura skarg i wniosków jest dostępna dla rodziców w każdej chwili. Ja na ten temat, o którym pani mówi, nic nie wiem. Może pomyliła pani przedszkola?".

Pani Karolina nie ma wielu możliwości zmiany szkoły. Nie ma samochodu, więc dowożenie dziecka do innej miejscowości praktycznie nie jest żadnym rozwiązaniem. Od nowego roku szkolnego poszuka szkoły integracyjnej. Na razie ona i jej dziecko muszą otrząsnąć się po tym, co zgotowała im nauczycielka.

*Imię mamy zmienione