Same ze skurczami na progu szpitala. Okazało się, że zakaz porodów rodzinnych to bezprawie!

Marta Lewandowska
Od marca 2020 roku do kwietnia tego roku w Polsce urodziło się około 420 tysięcy dzieci. Większość z nich mamy powitały w pojedynkę, bo ze względu na szalejącą pandemię szpitale odmawiały rodzącym towarzystwa bliskiej osoby na sali porodowej. Jak się teraz okazuje, zupełnie bezprawnie.
unsplash.com

Musiałam być sama

Ciężki to był rok dla nas wszystkich, jednak młode rodziny dotknął w sposób szczególny. Wiele z kobiet, którym przyszło rodzić w tym dziwnym czasie, nie mogło liczyć na wsparcie partnera, mamy czy przyjaciółki w tym wyjątkowym wydarzeniu. Szpitale, nieomal, jak jeden mąż zamknęły się na porody rodzinne, a kobiety przez kilka dni były odcięte od wsparcia bliskich.


- Zaszłam w ciążę przed pandemią, od momentu pojawienia się dwóch kresek na teście, rozmawialiśmy z partnerem o tym, że chcemy być razem, kiedy nasze dziecko przyjdzie na świat - wspomina Monika. Zosia to jej pierwsze dziecko, w głowie debiutującej mamy był piękny plan porodu, wsparcie partnera. Miał podawać jej wodę, masować plecy i trzymać za rękę, kiedy zacznie przeć.

Niestety, Monika urodziła w maju 2020 roku. Na porodówkę do jednego z małopolskich szpitali zawiózł ją mąż, w progu zostawił ją z torbami i musiał wrócić do domu, czekając na sygnał od niej, czy dziecko już się urodziło. Szpital zawiesił bowiem porody rodzinne ze względu na pandemię.
Marek też nie mógł towarzyszyć żonie. - Pierwszego syna rodziliśmy razem - wspomina. - To był trudny poród, zwłaszcza że tej nocy rodzących było wiele, położne biegały, jak w ukropie od sali do sali, jednak wiedziałem, że jestem w stanie do pewnego stopnia pomóc żonie, zawołać pomoc, gdyby zaszłą taka potrzeba - dodaje. Drugie dziecko pary urodziło się w czerwcu zeszłego roku. Żona Marka, podobnie jak Monika na progu izby przyjęć została sama.

- Miałam porównanie, bo pierwszy poród z mężem, choć był trudny, wspominam znacznie lepiej, świadomość, że możesz się na kimś oprzeć, że "patrzy na ręce" personelowi wyzwalała we mnie spokój - opowiada Gosia. Tym razem została sama i jak mówi, mocno brakowało jej męża u boku. - Nikt mnie tak nie potrafi zmotywować do działania, jak on - dodaje.

A jednak nie musiały być same

Rzecznik Praw Pacjenta nie ma wątpliwości, pozbawienie rodzących możliwości korzystania ze wsparcia bliskiej osoby narusza prawa pacjentek. Jak informuje Fundacja Rodzić po Ludzku, odmówienie możliwości towarzyszenia bliskiej osoby w czasie udzielania świadczenia medycznego łamie prawa pacjenta.

"Poród rodzinny jest związany z prawem pacjenta do obecności osoby bliskiej przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Na życzenie pacjenta przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych może być obecna osoba bliska” - przywołuje na swoim fanpage słowa Rzecznika Fundacja.

Jak zaznacza Fundacja, ta decyzja Rzecznika Praw Pacjenta, choć dotyczy jednego konkretnego przypadku, zmienia wiele dla innych kobiet. Bo one, kiedy odmówi im się obecności partnera przy porodzie, będą mogły się na tę decyzję powołać.

Fundacja zwraca uwagę, że opisana sytuacja tyczy się jednej kobiety, która zgłosiła swoją sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich, jednak takich pacjentek jest przecież więcej. Organizacja zachęca kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji, aby nawiązały kontakt z pracownikami organizacji, żeby wspólnie zmienić sytuację. Dzięki takim działaniom możemy pomóc kolejnym rodzącym.

W komentarzach zawrzało

Kobiety komentujące post opisują swoje historie, podobne do tych, opisanych powyżej, kiedy z bólami porodowymi mężowie musieli je zostawić na progu izby przyjęć, bo z racji pandemii zakazano porodów rodzinnych.

"Powinien być pozew zbiorowy kobiet, które rodziły w pandemii. Ja tatusia dziecka pożegnałam na izbie przyjęć. Potem zobaczyliśmy się po 11 dobach. Żadne z nas nie miało tego śmiercionośnego wirusa. Brak słów" - pisze Justyna. Trudno się z nią nie zgodzić, bo kobiety, które rodziły w pierwszych miesiącach pandemii, znalazły się w okropnym położeniu.

Zostawione bez wsparcia najbliższych, często zmuszone do rodzenia w maseczkach ochronnych. Ile z rodzących znalazło się w takiej sytuacji? Kobiety zwracają uwagę, że choć mąż nie mógł przekroczyć progu szpitala, żeby pomóc im wnieść torbę, czy towarzyszyć przy porodzie, to nie było problemu, żeby wszedł na tę samą izbę przyjęć, żeby odebrać buty i kurtkę partnerki, bo te, za względu na te same obostrzenia, nie mogły zostać w szpitalnej szatni.

Warto znać swoje prawa i warto się o nie upominać, jak pisze jedna z jedna z komentujących: "Poruszyłam problem zakazu przebywania osoby bliskiej na sali poporodowej z RPP i zarządem szpitala i po wymianie kilku maili dostałam odpowiedź, że szpital zmienia zasady. Nie wolno się poddawać bezprawiu i głupim wymysłom" - zaznacza.

Jeśli więc szpital, w którym zamierzasz rodzić, odmawia udziału osoby bliskiej przy udzielaniu świadczenia medycznego, w tym przypadku porodu, warto walczyć o swoje prawo do niego, bo to nie jest dobra wola placówki, a zapis w Karcie Praw Pacjenta.