Zliczyła koperty z komunii i obraziła się na gości. Słowa tej matki oburzą niejednego

Agnieszka Miastowska
Komunia jest sakramentem, wydarzeniem religijnym, a więc przyjęcie jej towarzyszące powinno mieć raczej wymiar duchowy, a nie materialny. Katarzyna, która do nas napisała, twierdzi raczej, że tak mówią goście, którzy po prostu "poskąpili dziecku pieniędzy". Gdy matka przeliczyła koperty po komunii, uznała, że za te pieniądze nie kupi dziecku nawet porządnego prezentu. 30 osób i 3 tysiące. Czy to słaby wynik?
Przeliczyłam koperty po komunii. Goście dali dziecku za mało pieniędzy Agencja Gazeta / Fot. Grzegorz Skowronek

List czytelniczki

Komunia na 30 osób – u nas w ogródku, bo ze względu na obostrzenia do końca nie mieliśmy pojęcia, ilu gości można by zaprosić do lokalu. W sumie było więc 30 osób, nie licząc naszej czwórki.
Sama oczywiście wszystkiego nie gotowałam. Zapłaciłam paniom kucharkom, żeby u mnie w domu na bieżąco przygotowywały posiłki. Był rosół lub flaki, ciepłe dania skrupulatnie zaplanowane, ciasta też miałam zamówione, sama zrobiłam tylko sernik, ale sprzątania domu i szykowania podwórka miałam na tydzień.


Poza tym tort – oczywiście z tradycyjnym napisem "na pamiątkę pierwszej komunii świętej" i opłatkiem z marcepanu. Koleżanki śmiały się, że przygotowań jak do ślubu, ale ja chciałam zrobić porządną, rodzinną imprezę, z której każdy wyjdzie najedzony i zadowolony.

Jeśli chodzi o przygotowania – nie ukrywam, że nie oszczędzałam. Poza tym, że zrezygnowaliśmy z lokalu, wszystko było tak jak chcieliśmy. No i jak chciała córka, bo w międzyczasie zmienił się nawet kościół, w którym brała komunię. Dlaczego?

Bo w tym pierwszym dziewczynki miały alby, a córka chciała piękną sukienkę – taką a'la ślubną. Uszyliśmy więc na zamówienie i dodam coś, zanim powiecie, że liczy się sakrament i religia. Córka na religię chodziła i doskonale wiedziała, co oznacza komunia.

Ale dlaczego mam zabraniać 8-latce tego, by przyjęcie wyglądało tak, jak sobie wymarzyła? To niczego jej nie odbierze.

Pieniędzy więc trochę wydaliśmy i liczyłam, że z koperty będę mogła kupić córce jakiś porządny prezent. Tyle mówiła o komputerze. Co prawda miała swój stacjonarny, ale marzył jej się nowy laptop – jeśli chce, czemu nie.

Szkoda tylko, że postaraliśmy się my, ale nie goście. Po przeliczeniu kopert okazało się, że trzydzieścioro zaproszonych bliskich – w tym chrzestni i dziadkowie! – dali w sumie kwotę trzech i pół tysiąca.

Dokładnie trzy tysiące czterysta pięćdziesiąt. Zdębiałam. Jeśli podzielić to na liczbę gości okaże się, że każdy dał parę groszy więcej niż stówkę. Przyjęcie urządzone w namiocie z balonami, stół uginający się od jedzenia – o alkoholu nawet nie wspominając – jedyna taka okazja w całym życiu dziecka, a goście tak się popisali?

Przecież wśród nich byli także chrzestni, którzy w dzisiejszych czasach do koperty wkładają nawet 1500-2000 złotych. Moja przyjaciółka swojej chrześnicy kupiła najnowszego smartfona, mój kumpel z pracy swojemu chrześniakowi sprawił quada!

Dziadkowie na najnowszych gadżetach może się nie znają i nikt od nich tego nie wymaga, ale do koperty powinni włożyć tyle, by dziecko mogło mieć za to jakąś pamiątkę.

Córka będzie wysłuchiwała, jakie prezenty dostały jej koleżanki z klasy. Telefony, tablety, najnowsze bezprzewodowe słuchawki, elektryczne deskorolki, których ceny zaczynają się koło ośmiuset złotych, a do tego jeszcze prezent za odłożone z przyjęcia pieniądze.

Moja Maja dostała kilka bombonierek z wizerunkiem dziecka w albie, misie, które ostatnio sama kazała mi wyrzucić z pokoju, bo jest już za na to za duża, parę książek i ubrań.

Wiem, że zostanę w komentarzach nazwana materialistką, ale chcę powiedzieć, że koperta to kwestia kultury i dobrego wychowania. Nie oczekuję od gości niczego, czego sama nie robię.

Gdy idę na weselę wkładam do koperty równowartość talerzyka plus kwotę, która będzie prezentem. Nie chcę przychodzić się najeść za darmo – chcę, żeby młodym się zwróciło, żeby sobie coś kupili za to, że ja się u nich wybawiłam.

Gdy przychodzę na komunię daję tyle, żeby dziecko coś konkretnego od rodziców dostało. Tak samo na osiemnastkę. Fajnie dołożyć się do prezentu na dorosłość.

Dlatego nie uważam siebie za materialistkę. Goście, którzy byli u nas na komunii zawsze mogli liczyć na prezent z mojej strony – dla nich samych czy dla ich dziecka. Czemu moja Maja ma być pokrzywdzona?

Moja mama zawsze powtarzała mi, że jeśli nie mamy w portfelu chociaż tyle, by "oddać za talerzyk", wypadałoby grzecznie odmówić przyjścia na przyjęcie albo przyjść tylko parą – nie zabierając dzieci, by nie marnować talerzyków.

Dlatego chciałam zaapelować do rodziców, do gości. Pieniądze z komunii są zazwyczaj odkładane na prezent dla dziecka. U nas tak właśnie było. Jest mi po prostu żal, że za kwotę z całej komunii nie kupię córce nawet wymarzonego laptopa, jeśli jej do niego nie dołożę.

Przychodząc na przyjęcie, warto byłoby po prostu trzymać się zasad savoir-vivre. Oczywiście, nikt nie oczekuje od gości przekraczania swojego budżetu, ale czy wiedząc z góry o przyjęciu, nie moglibyście się na nie przygotować – także finansowo? Mi byłoby po prostu wstyd, jako zwykły gość, dać mniej niż 300 złotych.