Za mało – cnotka, za dużo – wywłoka. Oto paradoks kobiecego wyglądu

Agnieszka Miastowska
"Te dzisiejsze nastolatki są takie próżne. Godzinami ślęczą nad kosmetykami. Pindrzą się przed lustrem. Kiedyś to dziewczynki były skromniejsze. Tylko wygląd im w głowie. Słodkie-idiotki". Słyszałyście to kiedyś? Najpierw mówimy małym dziewczynkom, że muszą być zawsze ładne i schludne. Parę lat później za dostosowanie się do tych wymogów nazywamy je "próżnymi lalkami". Oto paradoks skupiania się na kobiecym wyglądzie.
Nastolatki godzinami siedzą przed lustrem? Sami je tego nauczyliśmy Kadr z filmu "My girl"

Co wypada chłopcom, to nie dziewczynkom

Rodzice od dziecka kierują uwagę dziewczynek na ich wygląd. Córeczka ma być zadbana, uczesana, czysto ubrana. Plamy czy otarcia wybaczymy chłopcom — dziewczynka to przyszła kobieta, więc po prostu nie wypada, by wyglądała jak fleja.
Przypominają mi się słowa mojej babci. Zawsze, gdy krytykowała czyjś wygląd, kończyła monolog bezlitosną puentą — dobrze, że to chociaż facet. Albo najgorzej: I TO WSZYSTKO JESZCZE DZIEWCZYNA!


Nie ma nic gorszego niż brudna, nieschludna, nieugładzona dziewczynka. Pamiętacie czesanie włosów "za dzieciaka"? Trzeba było cierpliwie siedzieć, by mama dokładnie wyczesała wszelkie kołtuny (nawet jeśli bardzo ciągnęła) i zaplotła włosy w misterne warkoczyki.

Chłopczyk mógł po kilku minutach kręcić się na fotelu u fryzjera, ale dziewczynka w tym samym wieku bez słowa skargi znosiła wszelkie eksperymenty wykonywane codziennie przed szkołą na jej fryzurze.

Piękna dziewczynka to wartościowa kobieta

Ja sama zostałam skutecznie zarażona obsesją długich włosów (takie miała Barbie, dziadek mówił, że tak dziewczynce wypada), ale wiele moich koleżanek prosiło rodziców o ścięcie włosów.

Ci często się nie zgadzali — szczególnie ojcowie. Dziewczynkom nie wypada nosić krótkich włosów, bo wyglądałyby jak chłopak. Nawet jeśli to niewygodne, niekomfortowe, wymaga więcej pracy — takie są obowiązki wynikające z bycia dziewczynką. Ale czasem warto je wypełniać.

Sama miałam to szczęście bycia "aniołkiem o platynowych włosach i zielonych oczkach". Nieustannie słyszałam, że jestem ślicznym dzieckiem, babcia chwaliła się mną przed gośćmi. "Taka ładna dziewczynka, jak dorośnie to będzie piękną kobietą" — wszyscy powtarzali zgodnie. To był dla mnie największy komplement.

Babcia często porównywała mnie do innych dzieci, oczywiście na moją korzyść, A ja to uwielbiałam. Dokładnie zapamiętałam, że niektóre dziewczynki są zbyt pulchne, inne chodzą jak fleje, jeszcze inne mają włosy jak strąki albo (o zgrozo) wyglądają jak chłopak. I mój przykład nie jest niczym wyjątkowym.

Dziewczynki od małego uczone są, by być przyjemnym dla innych. Także estetycznie. Ale to nie tylko kwestia zwyczaju — piękne prezentowanie się przed innymi to obowiązek i okazywanie im szacunku. Tak przynajmniej mówili wielu z nas rodzice.

Czemu jako dzieci miałybyśmy sprzeciwiać się kolejnemu obowiązkowi nałożonemu na nas przez dorosłych? Widocznie tak trzeba. Dziewczynki grzecznie stosują się więc do poleceń dorosłych, dorastają z poczuciem, że wygląd jest jedną z najważniejszych kwestii, o którą muszą dbać.

Paradoks kobiecego wyglądu

Robią więc to samo, co rodzice zalecili im jako dzieciom — dostosowują się tylko do aktualnej mody i presji społecznej. I nagle jako nastolatki zamiast słów pochwał słyszą krytykę.

Ubierz się skromniej. A po co ci już makijaż, dla kogo ty się chcesz malować? Schowaj ten dekolt. Przejmujesz się tym trądzikiem, jakby nie było większych problemów. Masz dopiero X lat i chcesz nogi golić? Są ważniejsze rzeczy niż wygląd. Ile czasu będziesz się jeszcze pindrzyć? Wychowałam cię na mądrą dziewczynę, a nie na pustaka!

Paradoks prawda? Latami przygotowujemy dziewczynki do bycia kobietami. Z każdego źródła słyszą konkretny przekaz dotyczący właściwego wyglądu. Szczupłej sylwetki, promiennej cery, ładnego makijażu, kobiecej fryzury.

Ale gdy jako nastolatki często z wielkim trudem, wysiłkiem i nie bez lęku zaczynają dopasowywać się do kanonów i trendów, nazywamy je próżnymi i płytkimi.

Potem dorosłe kobiety, które chcą wyłamać się z kanonu, słyszą, że to im po prostu nie wypada, nie będą atrakcyjne, a nawet jeśli nie chcą dbać o aprobatę innych, to nie będą brane przez nich na poważnie.

Mało tego! Kobiety, które w kanon wejdą i zaczną się nim bawić — powiedzą wprost, że lubią czuć się seksowne, kobiece i chcą z tego korzystać, są nazywane atencyjnymi, próżnymi i płytkimi.

Kobieta powinna mieć makijaż, ale nie za mocny.
Kobieta powinna pokazać trochę ciała, ale nie za dużo.
Kobieta powinna wyrażać swoją kobiecość strojem, ale nie do przesady.
Za mało – cnotka, za dużo – wywłoka.

Myślicie, że jak szybko dziewczynki są w stanie zaobserwować te zależności?

Od małego uczymy je, że muszą być piękne, ale nie dla siebie. W dostosowaniu do kanonów, które ciągle się zmieniają, a i każdy ma inny. Czego innego oczekują od wyglądu nastolatki jej mama, dziadek, chłopak i ulubiona influencerka z Instagrama.

A po latach wmawiania dziewczynkom (dzieciom!), że piękny wygląd to ich obowiązek, mamy jeszcze czelność zapytać nastolatki i dorosłe kobiety, skąd w nich tak duże przywiązanie do urody. Nie macie większych problemów drogie panie? Złamany paznokieć?

Jesteśmy warte szacunku, akceptacji i otwartego podejścia niezależnie od wyglądu i trzeba przekazać to swoim dzieciom. Komplementujmy je za to, jakie są, a nie tylko za to, jak wyglądają. Nie sugerujmy nigdy że to, jak prezentują się przed innymi, będzie warunkowało, czy otrzymają od nich szacunek.