Brudne. Paskudne. Ohydne. Obrzydliwe. Niehigieniczne. Takimi słowami wciąż jeszcze określana jest jedna z części ciała kobiety. Chodzi oczywiście o włosy. Te na głowie mają być piękne, długie, zadbane, ale te na innych częściach ciała muszą być całkowicie usunięte. Każda z nas musi szczególnie pilnować tego, czy aby przypadkiem nie widać jej jakiegoś niepotrzebnego włoska na nodze. Bo co sobie pomyślą ludzie, kiedy go zobaczą?
Dodatkowo taki model "dbania o siebie" potęgują często dorośli, którzy sami wychowywani byli w czasach mody na golenie, napędzanej zresztą przez firmy ze sprzętem do depilacji, które chciały zarobić na trendzie.
Tweet, na który trafiłam w internecie, jest dowodem na to, że rodzice nie powinni ingerować w wygląd swoich dzieci. A na pewno nie w taki sposób.
Nie pójdziesz, jeśli nie ogolisz
"Nie pójdziesz ze mną do sklepu, dopóki ich nie ogolisz" – usłyszała nastolatka, a następnie dodała wpis, w którym oznajmia, że matka ostro ją krytykuje za niegolenie nóg. Dziewczyna wstawiła także swoje zdjęcie, na którym widać nieogolone nogi.
W komentarzach obok wielu słów wsparcia zauważyłam wypowiedzi dziewczyn, które mierzą się z podobnym problemem.
– Mi mama ostatnio powiedziała, że nie powinnam wychodzić z nieogolonymi nogami, mimo że widać mi było tylko jakieś 10 cm nad kostkami. Powiedziała: "To tak jakbyś wyszła nieumyta" – to jeden z komentarzy.
– Mam tę samą sytuację. Mama codziennie kilkukrotnie zaczyna rozmowę o goleniu nóg i ciągle mi mówi, że źle to wygląda. Ostatecznie zrzuca to na okres dorastania – pisze dziewczyna w kolejnym komentarzu.
Głosów, które mówią: "mam tak samo" można przeczytać dużo, dużo więcej. Optymistyczne jest to, że powstaje coraz więcej portali ciałopozytywnych, a więc takich, na których zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą pokazać swoje naturalne ciała.
Grube, chude, pryszczate, owłosione – takie, jakimi są w rzeczywistości. Bez chęci zakrywania niedoskonałości, rozstępów, włosów, skaleczeń, chorób skóry.
Ciałopozytywność jest naturalna!
Takie podejście do cielesności pozwala zaakceptować siebie. A wywieranie na młodym człowieku presji sprawia, że od dzieciństwa czuje się brzydki, bo ma krostę czy – później – włosy pod pachami. Body shaming – zwłaszcza ten ze strony najbliższych – jest szczególnie krzywdzący.
Kąśliwe uwagi na temat wyglądu córki, miłość warunkowa, nieustanne teksty, że jest się brzydkim, to norma, której doświadczają młode dziewczyny.
Często także usprawiedliwiają swoje matki, bo przecież one same były wychowywane przez kobiety, które mówiły im uszczypliwości dotyczące wyglądu.
Pora jednak przerwać ten łańcuch krzywdzących oskarżeń. Dajmy młodym dziewczynom (i chłopakom też!) możliwość wyrażania siebie poprzez wygląd. Oszczędźmy im słów, że są zbyt grube, zbyt brzydkie czy wreszcie… zbyt owłosione.
Tak wygląda prawdziwe ciało kobiety. Możemy udawać, że jest inaczej, oglądając reklamy ze starannie wydepilowanymi pachami, ale rzeczywistość wygląda inaczej.
– Czekam, aż kobiety nie będą musiały golić nóg, rąk czy innych części ciała. Tyle czasu traci się pod prysznicem, a na następny dzień znowu wszystko odrasta... – napisała internautka pod zdjęciem nastolatki.
A ja – oprócz przyzwolenia na pokazywanie ciała, takim, jakie jest – czekam także na moment, w którym matki wreszcie przestaną oceniać wygląd swoich córek. Coś się musi zmienić. W innym wypadku wciąż będziemy mieć w społeczeństwie ogrom zakompleksionych kobiet.