Jeździłam na "pandemiczne" majówki, zanim to było konieczne. Zdradzę wam najlepszy patent

Magdalena Konczal
Mam wrażenie, że cała Polska wstrzymała oddech w oczekiwaniu na decyzję rządu. Majówka będzie, czy ją odwołają? Ja śmiało mogę wam już dzisiaj odpowiedzieć. Będzie! Jeśli tylko sami podejmiecie taką decyzję.
Jak spędzić majówkę 2021? reshot/ savingspaceraleigh

Jak spędzić majówkę 2021?


Śmieję się, że sama spędzałam "pandemiczne" majówki, zanim to jeszcze było modne. Jako dziecko – jedno z czworga zresztą – nigdy nie wyjeżdżałam na majówkę z rodzicami. Zwyczajnie nie mieliśmy pieniędzy na takie eskapady. A mimo to wspominam te minione majówki jako prawdziwe przygody życia.
Wszystko dzięki moim rodzicom, którzy, choć nie mieli wówczas pełnych portfeli, to mieli głowy pełne pomysłów. I nauczyli mnie, że nie trzeba nudzić się i jęczeć, kiedy nie można wyjechać, a wystarczy wyjść z domu i przeżyć coś niesamowitego.


Zgubiliśmy się w lesie i szukaliśmy słodyczy


Tę jedną z pierwszych przygód pamiętam trochę jak przez mgłę, miałam wtedy może z 5-6 lat. Tata wziął nas na długą wyprawę, głęboko w las. Wyruszyliśmy z ekwipunkiem, kocami i wszystkimi potrzebnymi przyrządami, by przetrwać w lesie.

Najbardziej emocjonujące w całej tej przygodzie było to, że tata mniej więcej w połowie drogi stwierdził, że się zgubiliśmy. My – czworo pomysłowych i żądnych przygód dzieci, musieliśmy więc szukać drogi powrotnej.

Trochę niepokojąco zrobiło się, gdy zauważyliśmy, że słońce chyliło się już ku zachodowi. Ostatecznie udało nam się znaleźć drogę powrotną, a po latach tata wyznał, że nasze "zgubienie się" było jedynie urozmaiceniem przygody. Do dziś pamiętam ten nieznany las i moje emocje, związane ze znalezieniem drogi.

Innym razem mama organizowała nam mikrowyprawy do lasu. Wcześniej wybierała się tam sama, by pochować w różnych zakamarkach słodycze. Nie byle jakie zresztą. Chodziło o takie rarytasy, których na co dzień nie dostawaliśmy.

Trudno jest opisać, jak wielką radość mieliśmy podczas takich poszukiwań. Dostawaliśmy konkretne wskazówki i z wypiekami na twarzach patrzeliśmy pod nogi. Szybko okazywało się, że stosunkowo mały las, zamieniał się dla nas w doskonałe miejsce do zabawy i przeżycia przygody.

Zostałam "żółtą koszulką"


Innego roku wybraliśmy się na długą wyprawę rowerową. Pamiętam, że jako dziecko przechodziłam wtedy fazę, gdzie wszystko było na "nie". Wzbraniałam się więc przed tą mikrowyprawą, ale w końcu uległam rodzicom.

I wiecie, co się okazało? Byłam tą, która na najmniejszym rowerku pedałowała najszybciej z całego rodzeństwa. Nie było góry, pod którą bym nie podjechała, a z racji tego, że miałam założoną wówczas koszulkę w żółtym kolorze, zyskałam pseudonim "żółta koszulka". Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej była z siebie tak bardzo dumna.

Jeszcze innym razem budowaliśmy bazę z materacy i koców na ogródku działkowym. Z tym małym domkiem i niewielką połacią ziemi mam mnóstwo majówkowych wspomnień. Woda tryskająca z węża ogrodowego stawała się deszczem, a liście rabarbaru parasolkami – to była tylko jedna z naszych ulubionych zabaw.

Majówkowe mikrowyprawy


Przykładów takich mikrowypraw można by mnożyć, ale nie o to tutaj chodzi. Chciałam jedynie pokazać, że naprawdę da się przeżyć niesamowitą majówkę, nie wyjeżdżając. Wystarczy długa droga, na której można tworzyć rysunki czy duża ilość patyków potrzebna do zbudowania szałasu.

To od nas, rodziców, zależy, jakie wspomnienia będą miały dzieci. A więc, zamiast burzyć się na niesprzyjające okoliczności, usiądźmy na chwilę i pogłówkujmy, jak zorganizować rodzinną mikrowyprawę, by dzieci za 15-20 lat mogły wspominać ją z niegasnącymi emocjami. Tak jak ja dzisiaj.