Lidlomix dostępny w promocyjnej cenie! Zobacz, czego nikt o nim głośno nie mówi

Marta Lewandowska
Każdy z nas zna jakiegoś przedstawiciela, który sprzedaje popularne i... bardzo drogie roboty kuchenne. Wiele osób decyduje się na tańsze rozwiązanie z dyskontu. Termomixy, Lidlomixy i Biedromixy zalały rynek. W internecie roi się od informacji zachwalających te urządzenia. Sama zastanawiałam się nad zakupem, zwłaszcza, że w ofercie Lidla online ten sprzęt znów jest dostępny!
Lidlomix w niczym nie odstaje od Termomixa, jest tańszy, ma większą misę, ale zajmuje więcej miejsca. materiały prasowe

Czy naprawdę go potrzebujesz?

To było pierwsze pytanie, które powinnaś sobie zadać. Bo jeśli masz w domu przegląd urządzeń kuchennych typu blender, robot planetarny, garnek do gotowania na parze, maszynkę do mielenia mięsa i kilka innych urządzeń, to czy kolejny sprzęt naprawdę jest ci potrzebny?

Znam ludzi, którzy po zakupie wyprzedali większość innych sprzętów. Inni kupili Lidlomixa, idąc "na swoje", jako jedyny sprzęt. Brzmi to rozsądnie, ale każdy z moich sprzętów ma już swoje lata i świetnie się sprawdza, więc sprzedałabym je za grosze, a wyrzucić szkoda.

Ile jedzenia

Wielbiciele tego typu sprzętu zachwalają fakt, że w jednym naczyniu można w godzinę przygotować kilkudaniowy obiad dla całej rodziny. Ale... moja rodzina jest duża. Jest nas pięcioro, a największa misa w urządzeniu tego typu ma 3 litry pojemności, dla nas to za mało, zwłaszcza że zawsze gotuję na zapas i mrożę.


Lidlomix świetnie sprawdza się dla młodej pary, ludzi, którzy zwyczajnie zużywają mniej jedzenia. Bo szybko, bez głębszej refleksji przygotują np. zupę, czy gulasz. - Póki nie urodził się syn, ciągle używaliśmy robota — mówi Karolina. Znamy się bardzo długo i jakbym jej nie uwielbiała, to przyznaję - mistrzynią kuchni nie była.

- Bez wątpienia świetna opcja, dla kogoś, kto nie czuje się zbyt pewnie w kuchni, a jednak nie chce kupować gotowych dań - mówi Karolina. - A jak dodatkowo jest Was tylko dwoje i macie mało wolnego czasu to super pomysł, w innym przypadku, nie widzę aż tylu plusów.

- Kiedy robiłam posiłki tylko dla siebie i partnera, wyświetlało mi się czego ile mam włożyć, zamykałam i już - wyciągałam gotowe. Zdarzało się, że jedzenie z przepisu było dla mnie zbyt słone, albo za słodkie, ale przy kolejnym podejściu dawałam mniej przypraw i było ok — dodaje.

Problem zaczął się, kiedy syn zaczął jeść bezmleczne posiłki, okazało się, że ma alergię pokarmową i nagle znalezienie przepisu na danie, które mogłaby mu podać, graniczy z cudem. - Siłą rzeczy musiałam się nauczyć gotować i odkryłam, ile frajdy zabierał mi ten sprzęt — przyznaje. Dziś używa swojego Lidlomixa głównie do wyrabiania ciasta na bułki.

Czyszczenie

Zapytałam inną znajomą, która swojego kuchennego pomocnika szybko sprzedała, skąd u niej taka decyzja. - Faktycznie, fajnie się w tym gotowało, bardzo szybko, ale po każdym gotowaniu musisz misę dokładnie wyszorować. Chyba że lubisz, np. ciasto czekoladowe o zapachu cebuli — żartuje Marta.

Użytkownicy często podkreślają, że jest to tylko jeden garnek do mycia. Jednak często zdarza się, że w trakcie przygotowywania jednego posiłku, misę trzeba umyć kilka razy na poszczególnych etapach. Funkcja samoczyszczenia też nie zawsze zdaje egzamin, bo np. po przygotowaniu bardziej kleistego ciasta, trzeba doczyścić go ręcznie.

Marta przyznaje, że początkowo przeżyła fascynację robotem, ale szybko odkryła, że nawet mycie w zmywarce nie do końca działa. - Po jakimś czasie zwyczajnie zaczął śmierdzieć. Musiałam czyścić ręcznie każdy zakamarek — przyznaje. U niej robot nie sprawdził się nawet przy wypiekach, bo dzieci skarżyły się na intensywny zapach drożdży.

- Istnieje procedura czyszczenia, można np. użyć skorupek jajek — przyznaje znajoma przedstawicielka Termomixa — ale wiesz, jak to jest to tak bardziej na prezentacji, w domu szorujesz to ręcznie — dodaje. Wśród wad urządzenia wymienia bardzo głośną pracę. - Na dłuższą metę to może być męczące, choć ja się przyzwyczaiłam.

Miejsce na blacie

Z jednej strony tego typu sprzęt spokojnie zastępuje wiele innych, dzięki czemu oszczędzamy miejsce, ale trudno go ciągle chować, więc zwykle stoi na blacie. Z każdym z tych robotów trzeba obchodzić się delikatnie, bo stukając nim przy chowaniu i wyciąganiu łatwo popsuć wagę.

Stoi więc zwykle na wierzchu, a to zupełnie nie mieści się w mojej estetyce, lubię, jak kuchenny blat jest pusty, łatwiej zachować mi wtedy czystość.

Odpowiedz sobie na kilka pytań

Jakie masz sprzęty kuchenne? Czy jesteś gotowa większość z nich oddać?
Być może to, co masz już w domu w zupełności wystarcza na twój użytek.

Czy trzylitrowy (lub mniejszy) garnek zaspokoi twoje potrzeby?
Jeśli masz dużą rodzinę, to raczej nie nakarmisz jej z jednej misy, o gotowaniu na dwa dni nie ma mowy.

Czy jesteś gotowa po każdym gotowaniu szorować wszystkie zakamarki urządzenia?
Jeśli zostawisz to na później, trudno będzie się pozbyć przykrego zapachu.

Czy masz dość miejsca na blacie, żeby trzymać urządzenie na wierzchu?
Nie jest to coś, co chowa się do szafki po każdym użyciu.

Jakie potrawy zamierzasz w nim przyrządzać? A co za tym idzie, jak często będziesz go używać?
Może chcesz go kupić, żeby zagniatać od czasu do czasu ciasto drożdżowe, albo gotować zupy kremy dla dziecka. W tym drugim przypadku są urządzenia mniejsze dedykowane do tego celu. Ugotowanie zupy na kuchence indukcyjnej i zblendowanie jej ręcznie nie zajmie więcej czasu.

Czy ważny jest dla ciebie kształt kawałków jedzenia? Np. kostka w sałatce jarzynowej czy gulaszu?
Roboty szatkują, ale nie kostkują, do tego są inne urządzenia.

Podsumowując

Lidlomix to genialne rozwiązanie dla zapracowanych małych rodzin. Zdecydowanie ułatwia życie wielu osób, które mimo braku czasu chcą się zdrowo odżywiać. W urządzeniu znajdziecie wiele zbilansowanych przepisów, które ułatwią zaplanowanie posiłków. Jednak należy dobrze przemyśleć ten zakup, bo nie dla każdego okaże się on strzałem w dziesiątkę.

Warto wybrać się do kogoś, kto już go kupił i sprawdzić, czy zaprzyjaźnimy się z tym urządzeniem, bo nawet w promocyjnej cenie to spory jednorazowy wydatek, który niekoniecznie musi się okazać trafionym.