Są miejsca, w których porody rodzinne trwają mimo pandemii. "Mamy jeden wymóg"

Marta Lewandowska
Przyszłe mamy zastanawiają się, jak w czasie pandemii będzie wyglądał ich poród. Co, jeśli mama lub dziecko będą musieli zostać dłużej w szpitalu, czy rodzina będzie mogła podać im rzeczy, co jeśli ich badanie da dodatni wynik na covid19 czy będą mogły przytulić dziecko? Czy tata będzie mógł zabrać niemowlę do domu? O to wszystko zapytałam pracownika jednego z oddziałów neonatologicznych w publicznym szpitalu trzeciej referencyjności na południu Polski.
Porody rodzinne w pandemii są możliwe! unsplash.com

Poród rodzinny w czasie pandemii

Przede wszystkim należy zacząć od tego, że już na etapie wybierania placówki, w której będziesz rodzić, powinnaś zadzwonić do niej i dowiedzieć się, jak poród wygląda na tym oddziale. - W szpitalu, w którym ja pracuję, cały czas odbywają się porody rodzinne — mówi mój rozmówca, który prosi o anonimowość. - Jedyne wymaganie jest takie, że tata musi mieć aktualny, czyli nie starszy niż 72 godziny negatywny wynik testu.


Takich porodów jest bardzo dużo, mężczyźni, którym zależy, żeby być przy porodzie, często decydują się co trzy dni na kolejne komercyjne testy. Zdarza się nawet, że taki test zdążają zrobić, kiedy pojawiają się pierwsze symptomy porodu — dodaje pracownik szpitala. Zaznacza jednocześnie, że w placówce, w której pracuje od początku pandemii, nie zdarzył się żaden poród z udziałem douli, choć teoretycznie byłby możliwy.

Wcześniaki na oddziale, nie muszą być odcięte od rodziców

- Zgodnie z zaleceniami możemy kierować na szczepienie rodziców wcześniaków, po tygodniu od podania dawki, taki rodzic może odwiedzać dziecko. Nie są to długie wizyty, ale zawsze coś. Jednak nie oszukujmy się, zarówno w moim szpitalu, jak i w wielu innych jest problem z dostępnością szczepionek. Dlatego zdarza nam się wpuszczać rodziców po zebraniu wywiadu epidemiologicznego — przyznaje medyk.

Jednocześnie zaznacza, że tu decyzja należy do lekarza, który akurat pełni dyżur. Nie ma więc pewności, że bez szczepienia będziecie mogli odwiedzać dziecko. - Jeśli dziecko ma np. patologiczną żółtaczkę, to zostaje z mamą na sali. Czasem jednak się zdarza, że pobyt dziecka się przedłuża, a mama zostaje wypisana do domu — tłumaczy pracownik neonatologii i dodaje, że nadal nie ma problemu z przekazaniem np. pokarmu.

- Mamy przychodzą codziennie, przynoszą mleko, jeśli np. mama jest chora na covid-19, to nie ma problemu, żeby ktoś inny podał mleko. Mój oddział nie jest tak zamknięty, jak było to rok temu — przyznaje mój rozmówca.

Jeśli i mama i dziecko są dłużej

- W takiej sytuacji, mama ma stały dostęp do dziecka, bo jest pacjentką szpitala — dodaje pracownik neonatologii. - Nie ma też żadnego problemu z przekazaniem rzeczy. Wystarczy je zapakować i podpisać dla kogo są. Takie paczki są dezynfekowane i przekazywane pacjentce, więc nie jest tak, że młoda mama czeka kilka dni, aż np. bielizna odleży na kwarantannie.

Co istotne, w sytuacji, kiedy kobieta po porodzie czuje się przytłoczona sytuacją, w której się znalazła, tęskni za rodziną, która nie może jej odwiedzić, może liczyć na wsparcie psychologiczne. - Na każdym oddziale położniczym zatrudniony jest psycholog, niestety zdarza się, że jest tylko dwa razy w tygodniu. Ale jeśli młoda mama potrębuje takiego wsparcia, powinna zgłosić to personelowi, zawsze znajdujemy rozwiązanie — słyszę.

Dodatnia mama i ujemne dziecko

- Zdarza się to wcale nie rzadko. Jeśli mama nie wymaga hospitalizacji, dziecko zostaje w izolacji do czasu potwierdzenia testem, że jest ujemny. Bywa, że mamy podejmują decyzję, że wychodzą z dzieckiem do domu, na odpowiedzialność rodziców — słyszę.

- Mieliśmy pacjentkę, która po porodzie została przewieziona do innej placówki — covidowej i na jej prośbę dziecko zostało pojechało z nią. Tu jest ryzyko zakażenia dziecka, ale rodzice podejmują różne decyzje. Warto zajrzeć do wytycznych Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, tam dokładnie rozpisano postępowanie na oddziałach, takich jak nasz w czasie pandemii.

Covid-19 w ciąży

Mój rozmówca zwraca uwagę na to, że kobiety w ciąży są narażone na ciężki przebieg zakażenia wirusem covid-19. - Często przy porodzie obserwujemy zmiany, z którymi wcześniej się nie spotkaliśmy. Mówimy tu np. o pępowinie ze zmianami zakrzepowo-zatorowymi.

- Zdecydowanie odradzam w obecnej sytuacji porody domowe — słyszę. - Dużo mam teraz myśli, że to może być lepsze rozwiązanie. Jednak pamiętajmy, że każdy poród niesie ze sobą pewne ryzyko. Czasem minuta czy dwie, bez dostępu do sprzętu, który mamy w szpitalu, może kosztować życie dziecka. A dziś, karetka nie przyjeżdża szybko — dodaje mój rozmówca.

- Pamiętajmy, że nie każdy oddział działa tak samo, w moim szpitalu, na podobnym oddziale, zupełnie nie ma odwiedzin, podawania mleka... To zawsze są trudne sytuacje również dla personelu — mówi pracownik neonatologii.

Apel na święta

- Napisz, proszę, żeby ludzie pamiętali, że te święta, to nie jest czas, na pokazywanie rodzinie noworodka. Ten wirus jest podstępny i często zarażają ci, którzy nie mają objawów — alarmuje medyk. - Różne rzeczy widzieliśmy na oddziale. Małe dzieci potrafią naprawdę ciężko przechodzić zakażenie. Zostańcie z tymi maluchami w domu, dla ich dobra.