Wychowywano mnie na miłą dziewczynkę i nie zrobię tej krzywdy córce. Mam ważny powód

Iza Orlicz
Chcemy, by nasze dzieci były lubiane, zachowywały się przyjaźnie i życzliwe w stosunku do innych. I oczywiście to jak najbardziej godna pochwały postawa. Czasem jednak prowadzi do sytuacji, że dziecko nie wie, kiedy powiedzieć komuś "stop” lub "nie” – jednym słowem jest… zbyt miłe. To pułapka i sama doświadczyłam, do jakich problemów może ona prowadzić.
Nie chcę wychować córki tak, by była "zbyt miła" 123rf.com


Gdy miałam kilka lat, trudno byłoby mnie określić jako nieśmiałą, ale nie byłam też przesadnie przebojowa. Szybko "łapałam” kontakt z rówieśnikami, potrafiłam się dzielić, dogadywałam się w kwestii przebiegu zabawy, chętnie współpracowałam.

Chciałam, żeby zawsze było miło


Taki charakter zjednywał mi sympatię innych dzieci, ale do czasu… Gdy natrafiałam na dziecko, które lubiło przewodzić lub dominować, nie potrafiłam się powiedzieć "nie”, gdy coś mi nie pasowało. Próbowałam się dostosować, przedkładałam to, żeby nadal panowała przyjazna atmosfera i wszyscy bawili się zgodnie, nad własny komfort czy potrzeby.


Oczywiście to kwestia wychowania. Gdy byłam mała, wiele dzieci w moim otoczeniu (zwłaszcza dziewczynki) słyszało: "bądź miła”, "bądź uprzejma”, "uważaj, żeby komuś nie sprawić przykrości”, "trzeba się dzielić i dogadywać z innymi”.

To dobre porady, ale moim zdaniem powinny iść w parze z innymi, równie ważnymi komunikatami. I właśnie je przekazuję mojej córce. Jak one brzmią? Często pytam ją: "Jak się z tym czujesz?”, "Jak ci z tym jest?”, "Ciekawa jestem, co ty o tym myślisz”. Chcę, by miała świadomość tego, że to siebie powinna stawiać na pierwszym miejscu i chcę, by potrafiła mówić o swoich potrzebach. Zależy mi, by zdawała sobie sprawę, kiedy znajduje się w niekomfortowej dla siebie sytuacji, znała własne emocje oraz reakcje i potrafiła ufać własnym odczuciom.

Chcę być lubiany


Jak jest największa pułapka bycia "zbyt miłym”? To właśnie brak umiejętności wyrażania trudnych emocji: złości, żalu, rozczarowania, frustracji, rozgoryczenia czy gniewu, zwykle w kontaktach z rówieśnikami. Dzieciom zależy, by być lubianym, dlatego często dostosowują się i zaczynają spełniać oczekiwania innych, również swoim kosztem.

Opowiadała mi ostatnio koleżanka, mama 6-latka, że jej syn nie umie wyzwolić się z "toksycznej” relacji z kolegą.
"Bardzo go lubi, ale ta znajomość sprawia mu często wiele przykrości. Skarży się mi na niego, ale jemu nie potrafi nic powiedzieć. Kolega rządzi nim, raz popsuł mu zabawkę, a mój syn nawet się nie odezwał. Za bardzo zależy mu, by tamten nadal go lubił” – opowiada i przyznaje, że na razie rozmowy z synem nic nie dają. "Nie wiem, jak go oduczyć tego, by nie był taki miły i nie zgadzał się na wszystko, tylko ze strachu, że przestanie być lubiany. Chciałabym, żeby potrafił wyrażać to, co naprawdę czuje” – dodaje moja koleżanka.

Bycie "zbyt miłym” to często brak asertywności, a to prosta droga do tego, by dać się wykorzystywać innym. Dlatego tak wychowuję moją córkę, by była przyjazna, otwarta i miła dla ludzi, a zarazem, gdy ktoś nią manipuluje lub co więcej przekracza jej granice – nie zważała na to, jak zostanie oceniona przez innych, czy przestanie być lubiana lub kogoś urazi, a umiała głośno i stanowczo powiedzieć "nie”.