Wybacz córciu, ale nigdy nie będziemy przyjaciółkami. Kiedyś mi podziękujesz

List czytelniczki
Słucham, jak moje koleżanki z dziećmi w wieku szkolnym fantazjują, że gdy ich maluchy trochę podrosną, wreszcie naprawdę się z nimi zaprzyjaźnią. Widzę, jak moje przyjaciółki próbują zrobić sobie kumpele z prawie dorosłych już córek. Ja tego nie rozumiem. Moja córka, chociaż najukochańsza, nigdy nie będzie moją przyjaciółką. Nawet gdy ja będę pomarszczona, a ona będzie miała własne dzieci.
Pexels.com

Córka to nie przyjaciółka

Moja córka nigdy nie będzie dla mnie przyjaciółką, kumpelą czy psiapsiółką, jak to ona sama już dzisiaj mówi. I nie chodzi mi wcale o to, że matka powinna być surową Matką przez duże M, a nie kumpelą. To jasne, że wychowując Zuzię, nie byłam jej koleżanką, ale mamą. Wcale nie taką surową, ale jednak mamą.
Chodzi mi o sam fakt, że nawet gdy moja córka dorośnie – a dzieje się to ostatnio błyskawicznie – nie będę mówić o przyjaźni "matczyno-córkowej". Sami widzicie, to nawet nie brzmi. Dlaczego?


Wcale nie dlatego, że swojej córki nie lubię. A owszem można swoje dzieci kochać, ale za ich charakterkiem nie przepadać! To jednak nie mój przypadek. Myślę, że Zuzia jest taką dziewczyną, którą sama chciałam mieć za przyjaciółkę, gdy byłam nastolatką.

I jak o tym myślę, to robi mi się ciepło na sercu – że wychowałam ją na fajną babkę. Ale nawet, gdy proporcje życiowe między nami się zmienią – ona przestanie być pannicą, a stanie się dorosłą kobietą, a ja pomarszczoną babcią, i tak nigdy nie powiem, że się przyjaźnimy.

Mam wrażenie, że przyjaźń matek i córek to jakiś "zachodni wynalazek". Nazwijcie mnie starą babą, ale śmieszą mnie niektóre filmy czy seriale pokazujące relacje matek i córek. Matka z nastoletnią córką na zakupach – chichoczą i plotkują o sercowych podbojach nastolatki.

Matka z dorosłą już córką przy kawie – rozmowa schodzi na temat pierwszego razu albo regularnego życia seksualnego i nikt nie jest zawstydzony. Rozmawiają sobie jak dwie przyjaciółki – młodsza i ta bardziej doświadczona, dzielą się przemyśleniami.

Może to dość mocne przykłady, ale wiecie o co mi chodzi. Mama z córką ramię w ramię, spędzają razem dnie na wspólnych przyjemnościach, kupują sobie podobne bluzki, nie ma dla nich tematu tabu, bo to w końcu PRZYJACIÓŁKI. W przyjaźni szczerość to podstawa!

Matka nigdy nie będzie szczera

I choćby dlatego moja córka nigdy nie będzie moją przyjaciółką. Nigdy nie będę jej szczerze opowiadać o problemach z partnerem – bo to przecież jej tata. Jak dorosła i dojrzała by nie była, na swoich rodziców nie da się spojrzeć obiektywnie.

Miałabym jej opowiadać, o co się pokłóciliśmy, o co jestem zazdrosna, poprosić ją o radę, zapytać o zdanie i opinię? To przecież byłoby kompletnie niezdrowe.

Zresztą ona mogłaby dokładnie to samo powiedzieć o mnie. Gdyby opowiedziała mi o swoim problemie, prosząc o radę, wiedziałaby dobrze, że nie odpowiem jak obiektywna przyjaciółka.

Odpowiem jak jej mama, która zawsze staje po jej stronie, jest przewrażliwiona, a jej rady mogą opierać się na tym, że jej córka w sporach z innymi zawsze ma rację.

Z kumpeli wyjdzie matka


Poza tym przed przyjaciółką musisz się odkryć i chcesz z nią porozmawiać o kwestiach, o których nie powiedziałabyś zwykłej znajomej. Jak mam się odkryć przed osobą, która zna mnie tylko od bardzo konkretnego etapu w moim życiu? Od etapu bycia mamą.

Mam opowiedzieć jej o tym, że to, jak zachowuje się dzisiaj, wynika z tego, jaki miałam kontakt z mamą czy ojcem, którzy byli zbyt chłodni? Przecież to jej kochani dziadkowie. Że w moim małżeństwie brakuje iskry? Chce myśleć o tym, jakim partnerem jest jej ojciec?

I nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, jakby moje życie było pasmem smutków, którymi obarczam moje przyjaciółki. Przyjaźń po prostu wymaga szczerości, na którą przed własnymi dziećmi nas po prostu nie stać.

Wcale nie rozmawiam z moją córką o pogodzie, uważam, że ona może przyjść do mnie z każdym tematem. Ale wiem, że z wieloma sprawami nie przyjdzie nigdy. Będzie wolała podzielić się tym z własnymi przyjaciółkami, nawet za kilka lat.

Z mamy po prostu nie da się zrobić kumpelki. Nawet jeśli opakujesz ją w strój psiapsiółki, matczyna rada, opinia albo wstydliwość w rozmowach z własnymi dziećmi wypłyną z niej prędzej czy później. A kto bardziej boi się oceniania niż mamy ze strony własnych dzieci?

Chcemy być dla swoich dzieci bohaterkami i heroskami. Pokazujmy im też swoje słabości, ale nie udawajmy, że możemy być z nimi psiapsi. Bo będziemy po prostu śmieszni. Przynajmniej ja tak sądzę. Wybacz córeczko, ale chociaż bardzo cię kocham, zawsze nawet dorosła, będziesz dla mnie córcią. Nie partnerką. Ale potraktuj to jak komplement.