Tablica motywacyjna to nie zawsze zło. Eksperci wskazują wyjątki

Marta Lewandowska
Wychowywanie dzieci przy pomocy kija i marchewki powoli przechodzi do lamusa, większość pedagogów i psychologów dziecięcych mówi wprost, że ten system jest nieskuteczny i krzywdzący. Ale od wszystkich zasad istnieją wyjątki. Zapytałam psychologa, czy istnieją sytuacje, kiedy te metody się sprawdzą. Powiem wam, kiedy warto sięgnąć po tablice motywacyjne.
Tablice motywacyjne sprawdzają się w szczególnych przypadkach. unsplash.com


Dlaczego sięgnęliśmy po punkty


Jako rodzic dziecka z zespołem Aspergera nie odżegnuję się od tablic z punktami, które doskonale zdały egzamin w początkowym etapie terapii. Nauczenie dziecka pewnych zachowań, od których zależy jego zdrowie i bezpieczeństwo, czasem wymaga posunięcia się do metod stosowanych w psychologii behawioralnej. Między innymi tablic z punktami.


Dzieci ze spektrum, ale i część dzieci bez zaburzeń, wymaga bardzo prostej czarno-białej komunikacji. Informacja, jaką dziecko otrzymuje w momencie pojawienia się na tablicy znaczka, jest jasnym komunikatem. Przy dzieciach atypowych jest to oręż, który się sprawdza. Metodę tę poleciła nam psycholog pracująca z moim synem i we wczesnym etapie po rozpoznaniu, często z niej korzystaliśmy.

Ważna jest regularność

Kiedy kupujesz nowy krem ujędrniający, to wiesz, że musisz używać go regularnie, bo od samego stania w łazience, nie zacznie działać. Podobnie jest z motywacją dzieci, jeśli ćwiczymy jakąś nową umiejętność i chcemy wesprzeć się tablicą z punktami, musimy dodawać je regularnie. A to oznacza, że ucząc dziecko korzystania z nocnika, zawsze masz przy sobie tablicę, na której możesz odnotować sukces.

Jeśli np. macie motywację na czas jedzenia warzyw, że a każdy kęs fasolki dziecko zbiera klocek do słoika, to niezależnie od tego, gdzie je tę fasolkę, musisz mieć przy sobie słoik i klocki. Tu nie ma taryfy ulgowej.

Jasne zasady

Niestety nie ma tu miejsca na wielką elastyczność. Jasno mówimy dziecku, za jakie zachowanie otrzyma punkt i wspólnie ustalamy, ile punktów musi zebrać i jaką nagrodę otrzyma, kiedy to się wydarzy. W zależności od wieku dziecka cel powinien być oddalony o kilka dni dla dwu-, trzylatka, po dwa tygodnie dla przedszkolaka. Zbyt odległa nagroda, nie będzie motywować.

Warto też przemyśleć, kwestię samego obiektu, do którego dziecko dąży. Za jedzenie nowych potraw nie powinny to być słodycze, bo uczymy dziecko złych nawyków żywieniowych. Raczej czas tylko z mamą czy tatą, np. wspólne pójście na plac zabaw czy do kina. Coś unikalnego, na co zwykle nie ma czasu, a da dziecku poczucie, że dokonało czegoś ważnego i jego sukces jest celebrowany.

Sukcesy na widoku

Ważne jest, żeby dziecko miało tabelkę motywacyjną w zasięgu wzroku. Choćby nie wiem, jak przemyślany był wystój pokoju, tablica musi być umieszczona w widocznym miejscu, np. nad łóżkiem dziecka, lub w kąciku do zabawy. Zawsze na wysokości wzroku dziecka. To ono ma widzieć swoje sukcesy.

Warto też każdego dnia podejść z dzieckiem do tablicy i porozmawiać o tych punktach, które udało mu się już zebrać. Gratulujemy, chwalimy, podkreślamy, że jesteśmy dumni. Pozytywne wzmocnienie ma nie mniejszą moc niż kolejne uśmiechnięte buźki.

A jeśli nie zbierze punktów

To nie jest łatwa sytuacja ani dla dziecka, ani dla opiekunów. Ale nie naciągamy, nie dokładamy „po cichu". Siadamy z dzieckiem i mówimy, że tym razem się nie udało, ale jesteśmy przekonani, że kolejny tydzień będzie lepszy i wtedy znów będzie miało szansę na zdobycie nagrody. Jeśli faktycznie dziecko z 10 wyznaczonych punktów zebrało 9, warto rozważyć „nagrodę pocieszenia".

Dzieci nie rodzą się z instrukcją obsługi, choć tak byłoby łatwiej. Czas, jaki z nimi spędzamy warto poświęcić na poznanie ich i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy lepsza będzie tablica, czy szklane kulki w słoiku. Decydując się na system motywacyjny, trzeba się liczyć z tym, że nie jest to najłatwiejsza droga. Wymaga poświęcenia, konsekwencji i zero-jedynkowego podejścia.

Czy warto to zrobić? Tak, jeśli zależy ci na szybkim osiągnięciu efektu, np. za kilka tygodni dziecko idzie do przedszkola i musi nauczyć się korzystać z toalety, albo je tylko makaron i parówki, co zaczyna odbijać się na jego zdrowiu. Jeśli potrzebujesz więc działających systemów motywacyjnych, to stosuj powyższe zasady, a odniesiesz sukces.

Zdaniem psychologa:



System motywacji dzieci dotyczy eliminowania zachowań niepożądanych, nabywania właściwych nawyków, umiejętności i postaw. Jest to proces, który wymaga cierpliwości i konsekwencji od rodziców. Jest on narzędziem w ręku rodzica, które pozwala na wzmacnianie pozytywnych zachowań dziecka i rejestrację ich. Wprowadzenie systemu motywacyjnego może być bardzo fajną zabawą dla całej rodziny.

Dzieciaki widzą swoje osiągnięcia, dodatkowe są za nie chwalone. Rodzic pokazuje dziecku, że zmiana zachowania lub nauka nowych umiejętności jest czymś przyjemnym. Zbieranie punktów, uśmiechów, kamyków pokazuje dziecku, że ona faktycznie ma na coś wpływ, że za swoją „prace” czeka go nagroda. W zależności od tego jak rodzic podejdzie do wprowadzenia metody tak dziecko będzie się angażowało. Nie możemy jednak zapominać, że nie każda metoda będzie odpowiednia dla naszego dziecka.
Magdalena Kietlińska, psycholog dziecięcy