Kłócę się z mężem przy dziecku i nie żałuję. Wrogie milczenie krzywdzi bardziej

Magdalena Woźniak
Jako przyszli rodzice mamy w głowie wielkie plany, mniejsze lub większe postanowienia. Część z nich zostaje zweryfikowana przez proces rodzicielstwa, dziecko, życie. Jednym z takich, bardzo rozsądnych, założeń może być zasada "nie będziemy kłócić się przy dzieciach”. Z perspektywy najbliższej naszemu sercu, ochrony dziecka przed trudnościami dorosłości, piękna. Tylko, czy nie ocierająca się nazbyt o fantastykę?
Emocje bywają trudne, dzieci są w nich razem z nimi. YouTube.com/Kadr z filmu "Historie małżeńskie"
Z całego wachlarza postanowień, dla mnie to okazało się kompletną bujdą. Kłócę się przy dziecku z moim partnerem, chociaż skala tych konfliktów jest raczej minimalna. Cóż powiedzieć, spór jest sporem i jeśli toczy się przy dziecku, ono bierze w nim udział.

Czujny obserwator

Ten mały człowiek, który pojawia się między nami, jest przy nas prawie cały czas. Towarzyszy nam na każdym kroku, słucha i patrzy, i wierzcie lub nie, słyszy i widzi wszystko. To jest jego wielka moc, obserwacja dorosłych. To dzięki niej uczy się podstawowych czynności, które pozwalają mu się usamodzielnić, ale również bardziej skomplikowanych procesów emocjonalnych.


I tu, cała na biało, wchodzi nasza rodzicielska odpowiedzialność. Potrafi przytłoczyć, intensywnie dać w kość. Być odpowiedzialnym za nakarmienie, przewinięcie, zapewnienie ciepła i bezpieczeństwa, to jedno. Odpowiedzialność za dobrobyt psychiczny naszych dzieci to druga, znacznie poważniejsza część naszego zadania. W końcu, rodzicielstwo nie zmywa z nas ludzkich niedoskonałości, nie podnosi nas do rangi bóstw, bez skazy. Wciąż jesteśmy tymi samymi ludźmi, pełnymi złości, żalu, traum z przeszłości, wad.

Pozwól sobie na złość

W moim przypadku taką zadrą była i jest wybuchowość. I o ile instynkt macierzyński rzadko dopuszcza ją we mnie w stronę mojego dziecka, o tyle z partnerem, to już inna historia. Kłócimy się ze swoimi partnerami, wszyscy. A nasze dzieci, wszystko widzą, nawet jeśli nie wprost, to „oczami” pierwotnego odczuwania.

Nie próbujmy się więc oszukiwać, że nasze dziecko nie wie, nie czuje, kiedy w domu jest konflikt. To się nie uda, wie zawsze. Sedno nie tkwi, jak sądzę, w tym, żeby w ogóle nie dopuszczać negatywnych stanów do siebie, ale w tym, żeby kontrolować ich skalę.

Nie dotykam tutaj sytuacji konfliktowych, które wymagają rozwiązaniach systemowych, pomocowych. Tutaj nie ma planów awaryjnych, dziecko nie powinno wychowywać się w domach przemocowych.

Nasz wpływ na rodzaj konfrontacji

To, co chcę powiedzieć, to tyle, że mamy wpływ na to, jak pokłócimy się z partnerem i co zrobimy z tym wydarzeniem po wszystkim. Nawet w przypływie wielkiej fali złości, przepracuj to. Odejdź, zamknij oczy, daj sobie minutę, może trzy, tyle ile potrzebujesz. Oddychaj, głęboko, nie uciekniesz przed złością, ale możesz nauczyć się ją kontrolować.

Jeżeli tym razem nie udało się wycofać i wyciszyć, pomyśl dwa razy, co mówisz w stronę swojego partnera, kiedy dziecko stoi obok. Mogę ci obiecać, a wiem z doświadczenia, że każde słowo do ciebie wróci, i to najprawdopodobniej z ust dziecka.

Jeśli zawodzi wszystko, nasze wszelkie systemy kontroli i powiemy coś, czego żałujemy, porozmawiajmy z dzieckiem, kiedy już się uspokoimy. Najlepiej obydwoje, w pełnym szacunku dla swoich i dziecka uczuć. Wyjaśnimy, nawet najmniejszemu maluszkowi, co właściwie się wydarzyło i dlaczego czasem tak bywa, że dorośli są na siebie źli.

"Takie jest życie"

Nie zagłuszajmy naszych pierwotnych emocji, złość zawsze w nas będzie. Niezależnie od tego, czy mamy trzy lata, czy trzydzieści. Ona jest w nas, tak silna, jak każda inna emocja. Sztuką nie jest wymazanie jej, stanięcie do walki z nią, ale nauka radzenia sobie z nią tak, by nie krzywdzić dotkliwie wszystkich wokół.

Jak powiedziała mi kiedyś przyjaciółka, kiedy przepełniona wyrzutami sumienia, opowiadałam jej o kłótni przy dziecku: "To jest życie i twoja córka doświadczy go, prędzej czy później". To piękna prawda, nie poddawajmy się jednak w staraniach o to, by więcej było w tym życiu światła, mniej ciemności.