"Nie mogę córki odzwyczaić od smoczka. Próbowałam wszystkiego". Ten list to wołanie o pomoc

List do redakcji
Smoczek może być prawdziwym ratunkiem dla rodziców, gdy niemowlak jest płaczliwy, niespokojny, ma problemy z zasypianiem. Zwykle, gdy dziecko dorasta, to samo rezygnuje ze smoczka – nie chce go już brać do buzi i przestaje się nim interesować. A co, jeśli dzieje się odwrotnie? "Mam wielki problem. Córka ma prawie 3 latka i nie mogę jej odzwyczaić od smoczka. Nosi go wszędzie ze sobą jak inne dzieci ulubioną maskotkę, a każda próba schowania go kończy się okropnym płaczem. Próbowałam już różnych sztuczek, nic nie działa. Co zrobić?” – pisze do nas pani Ewa.
Jak odzwyczaić dziecko od smoczka? 123rf.com

"To nie jest tak, że uzależniłam córeczkę od smoczka. Zaczęłam go jej podawać, gdy miała kilka tygodni, bo szybciej się dzięki niemu uspokajała. Dawałam jej smoczek na spacerach albo w miejscach publicznych, gdy zaczynała płakać oraz podczas zasypiania, zawsze jednak wyjmowałam go z jej buzi, gdy już mocniej zasnęła.


Gdy miała ok. 20 miesięcy wyglądało na to, że w ogóle już nie potrzebuje smoczka i nawet myślałam, żeby go wyrzucić, a potem nagle wszystko się zmieniło” – opisuje pani Ewa.

Smoczek jak ulubiona maskotka


Przyznaje, że córka znów zaczęła domagać się smoczka, gdy pojawiły się problemy ze snem – wybudzała się w nocy z płaczem, przestraszona, jakby coś jej się złego śniło. Wołała tylko „nionio” (co znaczyło smoczek) i uspokajała się dopiero wtedy, gdy go dostawała.

"A potem zaczęła używać smoczka w każdej sytuacji, gdy sobie z czymś nie radziła. Zezłościła się, zrobiło jej się smutno, była zmęczona lub przestraszyła się – smoczek lądował w buzi.

Nosi go wszędzie ze sobą jak inne dzieci ulubioną maskotkę i chyba ten smoczek pełni u nas podobną rolę, czyli codziennego pocieszyciela” – pisze pani Ewa i jak zapewnia próbowała już różnych sztuczek, by odzwyczaić córkę od smoczka.

Dostała wielkiej histerii


"Tłumaczyłam, że już jest za duża, próbowaliśmy oddać smoczek naszej malutkiej kuzynce, która bardziej go potrzebuje, a nawet w desperacji popsułam jeden, żeby jej po prostu w buzi nie smakował. Nic nie poskutkowało.

Raz na cały dzień udało mi się schować go do szafki, nie upominała się, ale wieczorem, gdy się zorientowała, że nigdzie go nie ma, dostała wielkiej histerii. Chodziła po całym mieszkaniu, zanosiła się płaczem i szukała smoczka w każdym zakamarku. W końcu poddałam się i dałam jej go. Wiem, pewnie zrobiłam błąd, ale już nie wiedziałam, jak ją uspokoić" – wyznaje pani Ewa i przyznaje, że nie ma już zupełnie pomysłu, co dalej z tą sytuacją robić.

"Odpuścić, pozwolić jej chodzić z tym smoczkiem wszędzie i czekać aż samo minie, czy próbować jakiś kolejnych metod? Tylko jakich? Naprawdę nie wiem już, co robić” – pisze pani Ewa.